Zaloguj się na forum
×

Premiera



Nihili LocusCryptopsyHelheimTenebrae in Perpetuum
  • Arch Enemy

    Wages Of Sin (5cd)

    Wydane przez Century Media/MMPRok wydania 2001Kraj SzwecjaNapisał Eld9Komentarze (0)W ostatnich miesiącach z obozu Szwedów docierały do fanów wieści najpierw radosne (na wieść o nowym albumie), potem niepokojące (odejście Johana Liiva) i na koniec dla co niektórych przerażające. Te ostatnie spowodowało głoszenie następcy, a raczej następczyni Johana w postaci Niemki Angeli udzielającej się wcześniej w deathowych formacjach Asmodina i Mistress. Sam najpierw stwierdziłem, że to jakiś kiepski żart, ale po ochłonięciu zacząłem z niecierpliwością wypatrywać "Wages Of Sin". Jak się okazało obawy były bezpodstawne. Ta kobitka wrzeszczy o wiele bardziej agresywnie niż Johan! Jej jest wściekły, drapieżny i znakomicie pasuje do muzyki Arch Enemy. Naprawdę jestem pełen podziwu dla niej, gdy słyszę jak wyśpiewuje wersy "Ravenous" czy "Enemy Within". A sama muzyka? Przede wszystkim bardzo zróżnicowana, choć dalej większość numerów zostało utrzymane w stylu znanym Arch Enemy. Chociażby rozpoczynający krążek "Enemy Within" czy drugi "Burning Angel" z typowymi riffami i solówkami braciszków Ammotów. Później już jednak zaczyna się mieszanie. W połowie "Heart Of Darkness" mamy balladowy przerywnik okraszony wspaniałą solóweczką. Później klasyczny do bólu, niemal wyjęty ze "Stigmata" wspomniany już wcześniej "Ravenous" z genialnie zaśpiewanym refrenem i zajebistą motoryką całego kawałka. Dalej zaczynający się prawie rockowo, lecz potwornie ciężko "Savage Messiah" z kolejnym zaskakującym wyciskaczem łez w pośrodku. Po tej chwili wytchnienia następuje następuje atak w postaci bodajże najszybszego i najbardziej agresywnego na płycie "Dead Bury Their Dead" w którym Ammotowie ponownie urządzili sobie wojnę na solówki, a towarzystwa dotrzymał im Sharlee ostro rzeźbiąc na swym basie. Z kolei "Web Of Lies" to utwór dla tych, którzy z nostalgią wspominają "Burning Bridges". "The First Deadly Sin" zaczyna się ciężkim, wolnym riffem, który przeradza się po chwili szybki niemal trashowy z jadowitym wokalem Angeli. Wspaniały mariaż ciężkich riffów i szybkiej jazdy. Dziewiąty "Behind The Smile" zaczyna się połamanym, dość luźnym riffem któremu towarzyszy przepuszczony przez maszynki głos Angeli. Refren natomiast szybko skojarzy Wam się z tytułowym kawałkiem z poprzedniej płyty. Po nim usłyszycie dźwięki instrumentalnego "Snow Bound" o którym w zasadzie nic nie da się powiedzieć poza tym, że to typowy wyciskacz łez. "Wages Of Sin" wieńczy "Shadows And Dust" (czyżby Szwedzi byli fanami Gladiatora?) rozpoczynający się słodką solóweczka, a dalej mamy melodyjną jazdę z przepięknymi partiami gitar prowadzących. Dobre zakończenie świetnej płyty. Reasumując jest to płyta cięższa, ostrzejsza od swych poprzedniczek. Nie pozbawiona finezji, lecz chyba mniej finezyjna, bardziej surowa, a przy tym zróżnicowana. W zasadzie nie mogę się do niczego przyczepić.



    www.archenemy.net
    Możliwość komentowania jest dostępna wyłącznie dla zarejestrowanych użytkowników forum.

    Zaloguj się lub załóż konto