Malfeitor
Incubus (2cd)
Wydane przez Agonia RecordsRok wydania 2009Kraj WłochyNapisał Olo8
Może nie jest to album, który spowoduje, że Malfeitor zacznie się stawiać religijne ołtarzyki, a młodzież będzie ściągać z netu ich kolejny album zanim jeszcze muzycy zdążą wytrzeźwieć po sesji nagraniowej, ale z całą pewnością jest to płyta, która cementuje, chyba nie tylko moje przekonanie, że na południu Europy - zwłaszcza w takich krajach jak Francja czy Włochy, dzieją się rzeczy równie (a niejednokrotnie nawet znacznie bardziej) istotne dla sceny black metalowej co na terenach skandynawskich, których dominacja w tym temacie była dotąd bezdyskusyjna. Co bardziej zorientowani kojarzą zresztą, że za Malfeitor stoi m.in. nie kto inny a właśnie Malfeitor Fabban oraz (tu jednak skopiuję z Metal Archives) Hell-I0-Kabbalus - obaj znani najbardziej z Aborym. "Incubus" nie przynosi wprawdzie tak rewolucyjnych dla black metalu treści jak industrialne krążki Aborym, bo tutaj Włosi opierają się jednak głównie na szeroko rozumianych wzorcach skandynawskich - gdzieś tak od wczesnego Immortal, poprzez Gorgoroth, aż po Carpathian Forest, Dark Funeral, Marduk itp., ale odgrywają je tutaj za to z naprawdę destrukcyjnym ładunkiem zjadliwej furii, bardzo fachowo skumulowanej w całej palecie temp - od zintensyfikowanych blastami huraganów, przez pochody kołujące złowrogo niczym jastrząb przed morderczym atakiem, aż po ciężki, epicki majestat. Do tego dołóżcie jeszcze podwójne charkotliwe wokale - jeden skrzekliwy, drugi niższy, bardziej ryczący, a w jednym z kawałków pojawiają się także i czyste, prawie Quorthonowe zaśpiewy. Jak już wspomniałem - nie jest to żadne odkrywanie Ameryki, ale odpowiednio wyważone akcenty, agresja dawkowana w doskonale rozłożnych punktach kulminacyjnych i ponuro pętające się melodie gitar decydują o tym, że zawartość "Incubus" jest kurewsko chwytliwa, pobudzająca i nie pozwala słuchaczowi odpłynąć w niebyt znudzenia.
www.malfeitor.net; www.myspace.com/malfeitor666; www.agoniarecords.com