Angel Blake
The Descended (2cd)
Wydane przez Dynamic Arts RecordsRok wydania 2008Kraj SzwecjaNapisał Olo3
Być może Marko Tervonen mało poruchał na trasach w swoim macierzystym Crown Of Thorns (czy później w The Crown) bo po rozpadzie kapeli postanowił pod szyldem Angel Blake zrobić coś bardziej lekkostrawnego i przystępnego dla żeńskiej części publiczności. Oczywiście w wywiadach przeczytacie, że ten glam metalowy blichtr siedział w nim od zawsze, że pod skórami i jeansowymi katanami nosił zawsze koronkowa bieliznę i pod prysznicem nucił sobie kawałki Cindirella, ale nie zmienia to faktu, że zajebisty, klasowy death/thrash zamienił teraz na podrzędną podróbkę czegoś pomiędzy Sentenced, Motley Crue i Danzig. Na pierwszym albumie Marko sam obsługiwał wszystkie instrumenty i tylko za mikrofon zaprosił Jelencovicha z Transport League, teraz natomiast mamy już pełny skład i nowego śpiewaka - sporo zmian, ale stylistycznie pozostało wciąż to samo, a nowy wokalista śpiewa nawet w podobnej manierze - typowej dla Skandynawów kiepsko udających heavy metalowych herosów z Wysp Brytyjskich. Mimo niewątpliwie imponującego warsztatu technicznego, mimo przyzwoicie wypracowanej dynamiki tych kawałków i mimo tego, że zgadzam się już nawet na ten cały kicz, sypiące się z sufitu pazłotka i basistę z jebanym kontrabasem na zdjęciach to jednak kuleje tutaj główny element tej układanki - melodie. Już otwierający numer powinien zajebać tak chwytliwą, nieważne już nawet czy banalną czy nie, melodyką, żebym wkurwiony nucił go jeszcze pół dnia po wyłączeniu. Tymczasem na "The Descended" wydaje się jakby zespół ucinał w zarodku swój zamysł bojąc się pełnego rozkwitu pączków swojej szmirowato-metalowej osobowości. Brak konsekwencji, brak właściwych pomysłów, a może po prostu Marko tak mdli, gdy do głosu dochodzi to jego drugie jarmarczne ja? A jebać to i cały ten chłam. Wracam do "Eternal death".
www.angelblake.com; www.myspace.com/angelblakeonline; www.dynamicartsrecords.com; dystrybucja: www.foreshadow.pl
