...And Oceans
A.M. G.O.D. (3cd)
Wydane przez Century Media/MMPRok wydania 2001Kraj FinlandiaNapisał Eld8.5No wreszcie! Po bardzo dobrym debiucie "The Dynamic Gallery Of Thoughts", takim sobie "The Symetry Of I The Circle Of O" psychopaci z Finlandii w końcu udowodnili, że wyjątkową, a zarazem wielką kapelą. Wprawdzie drugi krążek tak naprawdę nie był zły, to jednak trochę rozczarowywał. Finowie zamiast pójść ostro do przodu nagrali płytę bliźniaczo podobną do debiutu. Mimo to po wygaśnięciu kontraktu z Season Of Mist dostali do podpisania papierki z samej Century Media. Widać tak ich to zobligowało, że nagrali znakomity "A.M. G.O.D.", czyli jak brzmi pełen tytuł "Allotropic/Metamorphic - Genesis Of Dimorphism". Najkrócej mówiąć nasi psychopaci nadal parają się black metalem, choć już nie tak symfonicznym jak to bywało wcześniej. Obecnie większy nacisk położono na gitary, a pełniące rolę dopełniacza klawisze mają zabarwienie mocno futurystyczne i odjechane. Czegoś takiego to chyba jeszcze nie słyszeliście. Jednak jak już wspomniałem główną rolę odgrywa na "A.M. G.O.D." tradycyjny zestaw metalowy. Gitary raz pędzą wspomagane bębnami w szybkim, agresywnym tempie by po chwili przejść w bardzo mocne, melodyjne riffy. Słuchając "Tears have no name" zastanawiam się nawet czy to jest jeszcze black metal? Zwłaszcza gdy zacząłem się łapać na podśpiewywaniu z Killstarem (to nowa ksywka You czy jak kto woli K-2T4-S). A propos tego największego psychopaty (obok Miki Luttinena), to wreszcie zaczął on coś robić z tym swoim głosem. Na poprzednich płytach denerwował mnie, gdyż praktycznie przez cały czas tak samo wrzeszczał. Na "A.M. G.O.D." Killstar chwilami całkiem nieźle, że tak powiem, śpiewa. W sumie znakomita, przede wszystkim bardzo zróżnicowana płyta, pełna doskonałych zagrywek, wpadająca w ucho i dość nowatorska jak na dzisiejsze czasy. Niektórym pewnie nie spodoba się wieńczący płytę "New model world", ale Ci z was, którzy znają od lat ...And Oceans nie powinni być zdziwieni tym kawałkiem techno. Cieszę się, iż w muzyce Finów wreszcie coś drgnęło, choć w sferze tekstowej nadal pozostali na posterunku absurdu. Przykładem niech będą takie tytuły utworów jak "Intelligence is sexy" czy "TBA in a silver box".