Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Limbonic Art

    Legacy of Evil (5cd)

    Wydane przez Nocturnal Art ProductionsRok wydania 2007Kraj NorwegiaNapisał Olo7,5Komentarze (0)Limbonic Art - Legacy of EvilNo cóż Panowie, jeżeli chcecie wracać to lepiej żebyście mieli ku temu dobry kurwa powód. W to, że decyzja o powrocie Limbonic Art zapadła dokładnie w dzień trzech szóstek to nie uwierzyłaby chyba nawet Nelly Rokita. Ale do rzeczy. Limbonic są znów na scenie, z gotową od razu nową płytą, także powinniśmy przynajmniej tutaj oddać im honor - to nie jest żadne kokietowanie powrotem na kilka koncertów dla wybadania czy rynek jeszcze ich przyjmie, 'a potem zobaczymy co dalej'. Z drugiej strony Morfeus i Deamon, na wszelki wypadek, nie zaskoczyli szczególnie wielkimi zmianami w swojej muzyce. Jedynym wyraźnym krokiem ewolucyjnym jest fakt, że teraz zespół jeszcze bardziej postawił na intensywność i dynamikę, które w poprzednich latach, z płyty na płytę coraz mocniej wysuwały się do przodu, nadając siły i transowego charakteru klawiszowym aranżacjom, którymi w nieco mniej agresywnym wydaniu tak zafascynowali swego czasu Samotha. Dzisiaj zespołów kroczących komputerowymi ścieżkami rozbuchanej symfonii jest, tylko w naszym kraju, cały tabun - i robią to tak, że chyba nawet prekursorom z Limbonic Art nie byłoby łatwo na tym polu stworzyć coś świeżego czy deklasującego. Zauważalne jest więc, że mimo wciąż obecnej astrologiczno-kosmicznej otoczki, norweski duet nie stawia już tak mocno na symfoniczne misterium, ale zwraca się bardziej w kierunku nowoczesnego, selektywnego napierdalania, z czym wiązała się w tym wypadku tytaniczna robota związana z zaprogramowaniem bębnów. Nie narzekałem nigdy szczególnie na elektroniczną perkusję na ich produkcjach ale tym razem Morfeus doklikał się chyba do granic perfekcji w tworzeniu imitacji back metalowych blastów z wszystkimi tymi drobnymi przejściami, akcentami i podbiciami ograniczając ostatecznie maksymalnie posmak syntetyki w sekcji rytmicznej. Płyta tnie dzięki temu po dupie, a odpocząć dają toczące się wolno przerywniki - jak na przykład cały kawałek "Grace of Torment" czy pomniejsze fragmenty potem na całej płycie. Przymykając oko na tworzone przez Morfeusa okładki, to wciąż tej kapeli udaje sie nie przekraczać granicy dobrego smaku w tym co robią. Tworzenie krążków, wykraczających tak jak "Moon in the Scorpio" poza panujące standardy, Limbonic Art mają już dawno za sobą, ale nie ma co kwękać bo, że się tak za przeproszeniem poetycko wyrażę - światło ich konstelacji znów jasno oświetla firnament skandynawskiego symfonicznego black metalu. Muzyka z komputera w ich wykonaniu jest naprawdę do przełknięcia.


    myspace.com/limbonicart; www.nocturnalart.com
    dystrybucja: www.mystic.com.pl
    Możliwość komentowania jest dostępna wyłącznie dla zarejestrowanych użytkowników forum.

    Zaloguj się lub załóż konto