Isthar
Among The Ruins (1cd)
Wydane przez Self-financedRok wydania 2006Kraj HolandiaNapisał Paweł Boroń8
Isztar to mezopotamska bogini kreacji i destrukcji - niepokojący przypadek. Ten groteskowy dualizm nijak ma się do twórczości Isthar, zespołu od początku do końca spójnego, pozbawionego jakiejkolwiek wewnętrznej sprzeczności. Po dziesięciu latach grania w tym samym składzie (co w metalowym półświatku jest niezgorszym osiągnięciem) trudno już chyba o rozszczepienia. Holenderski kwintet przyznaje się do inspiracji norweską sceną black metalową oraz takimi tworami, jak Necromantia, Winter, Samael czy Bolt Thrower. I fakt - to słychać. "Among The Ruins", kolejne - po "Isthar" (1998) i "The Weak Will Perish" (2000) - wydawnictwo pobratymców Erazma z Rotterdamu, jest przyzwoitym kolażem trzech gatunków, z których black i death metal mocno trzymane są za uzdę przez doom'owe struktury. Dziesięć utworów, w tym intro. Duża przewaga średnich i zupełnie wolnych temp, okutych niskim growlem. Momentami przechodzi on w norweski skrzek - wtedy też Isthar potrafi przyspieszyć i soczyście oddać hołd północnej tradycji. Album jest dzięki temu urozmaicony, bardzo klimatyczny. Choć wolny - nie nudny. Emanujący raczej krzyżówką cierpliwości, dumy i ujarzmionej agresji, podawanej małymi dawkami strzykawką prosto w ucho. Dominuje monumentalizm i atmosfera zamyślenia. Sekcję rytmiczną Isthar wspomagają aż dwa basy - pięcio i dziesięciostrunowy. Potęgują one przyziemne ciężkie brzmienie, odzierając wprawdzie nieco muzykę zespołu z przestrzeni, ale uspójnia to tylko doom metalową koncepcję albumu. "Among The Ruins" okazuje się ciekawym wydawnictwem. Może trochę brakuje na płycie spontaniczności, swobody - mam wrażenie, jakby zespół momentami powstrzymywał się tuż przed orgazmem, zupełnie jak dziewica wystraszona reakcjami własnego ciała.
www.isthar.info; www.myspace.com/istharmetal