Mortar
M33 (1cd)
Wydane przez Self-releasedRok wydania 2007Kraj PolskaNapisał Robert Jurkiewicz9
Nie lubię pisać recenzji, gdy jestem "na bani". Siedzi sobie człowiek totalnie zblazowany, a lico jego zdobi grymas znudzonego gwiazdora filmów porno. Delikwent ów ma zdecydowanie za dużo dylematów, w tym większość z nich oscyluje wokół spektakularnych kwestii pokroju "pić, czy nie być", "Entombed, czy Angelcorpse". Pogrążając się w błogostanie nieświadomy konsekwencji sięgnąłem po "M33". Otrzeźwiałem w trybie natychmiastowym odsuwając łokciem na skraj biurka niedopitą butelczynę "żubra" niczym rasowy bywalec lokalnego kółeczka parafialnego. Wyobraźcie sobie zniewalającą miksturę wpływów twórczości takich tuzów technicznego mieszania jak Death, Sadus, Atheist. Wyobraźcie sobie, że wszystko to ma znacznie mocniejszego death metalowego kopa przy jednoczesnym namaszczeniu lirycznych i melodycznych partii. Jestem pod przemożnym wrażeniem zawartości "M33". Podskórnie czuję, jak ostatnie niedopite szare komórki próbują niewydolnie nadążyć za cholernie atrakcyjną w swej formie burzą dźwięków, jakie w zupełnie niezrozumiały dla mnie sposób ciosają z drewna grajkowie Mortar. Podczas ekspresyjnych tyralier w nieco już niepoczytalnej podświadomości dojrzewa koncept zbrodni doskonałej. Gdy usłyszę nieco bardziej refleksyjną nutę mam ochotę przeprosić żonę za to całe wiadro pomyj, jakie wylałem na jej mamusię. Za dużo piwa, czy za dużo Mortar? Zdecydowany debiut roku 2007 i nie dbam o to, co zdarzy się w drugiej połowie. Z natury stały w uczuciach jestem, a i przepraszać nie mam zamiaru, bo racja jest tylko jedna.
mortar.metal.pl; www.myspace.com/mortarm33