Mael Mórdha
Gealtacht Mael Mórdha (2cd)
Wydane przez Grau RecordsRok wydania 2007Kraj IrlandiaNapisał Olo8
Metal grany przez starożytnych Galów - wyobrażacie to sobie? Asterix na wokalu a za bębnami szaleje Obelix he he he. Tak na serio to kolesie z Mael Mórdha, przynajmniej na żywo, wyglądają jakby zwiali Gibsonowi z planu "Braveheart" - nawet twarze malują w bojowe pionowe niebieskie pasy. Tak to wygląda wizualnie, a muzycznie mamy tu zagrany ciekawie i po męsku ciężki pagan z tempami charakterystycznymi dla dynamicznego, ale mozolnego doom i wpływami celtyckiego folkloru w postaci dogrywanych melodii na fletach i bardzo charakterystycznymi, czystymi wokalami - czystymi, ale bardzo silnymi, mocnymi, rzekłbym nawet... ho ho ... WALECZNYMI. Trochę przypomina to norweski Otyg, z tą różnicą, że masywne, melodyjne partie w przypadku Mael Mórdha nie są robione z aż tak przaśnym przytupem. Nie jest to typowe mieszanie irlandzkiego jiga czy reela z metalem - i trzeba wyraźnie powiedzieć, że oprócz wspomnianych, nisko brzmiących fletów, nie wyłapałem żadnego innego tradycyjnego instrumentu z tamtych rejonów - ani dud, ani skrzypiec, ani bodhranów, ani innych celtyckich cudów wyrabianych z koziej dupy albo wielorybiego piszczela. Jest za to kawałek niezłego, zróżnicowanego w tempach, opartego o klasyczne metalowe instrumentarium pagan/doom metalu w niebanalnym ujęciu - majestatycznie, ale bez kiczowatych warstw klawiszy i nie tak beznadziejnie patetycznie jak to często w tym gatunku bywa. Na pogańsko, ale bez wsi, szyszek i nadmiaru ideologii - pasuje?
www.mael-mordha.com; www.myspace.com/maelmorda; www.grau.cd
dystrybucja: www.foreshadow.pl