Marduk
Rom 5:12 (10cd)
Wydane przez Blooddawn ProductionsRok wydania 2007Kraj SzwecjaNapisał Paweł Boroń8
"Dlatego też, jak przez jednego człowieka grzech wszedł na świat, a przez grzech śmierć, i w ten sposób śmierć przeszła na wszystkich ludzi, ponieważ wszyscy zgrzeszyli" - Nowy Testament, List do Rzymian, rozdz.5, wers 120, czyli Rom 5:12, najnowsze wydawnictwo czterech pancernych z dywizji Marduk. Odszedł król, niech żyje król! Legion to przeszłość, jednak blitzkrieg trwa pod rozkazami Mortuusa (vel Ariocha). I ledwie spod bluźnierczego, hefajstosowego młota wyszła najnowsza płyta Szwedów, a już najzagorzalsi z zagorzałych "metalofcuf", najradykalniejsi z radykałów muzycznej ścieżki lewej ręki się krzywią, już, że "nie - e". Tfu! Jeszcze się krążek nie ukazał, a nie cichły komentarze, że "nowy Marduk to do dupy będzie". I kto tej płycie nie dał kredytu zaufania, kto odpuścił ją sobie i zamknął rozdział na World Funeral niech żałuje. Rom 5:12 to - jak mawiają hutnicy - kawał świetnego metalu. Fakt, pedał gazu nie dziurawi podłogi, jak na Panzer Dyvision. Obok miażdżących kamiennych lawin pojawiają się utwory utrzymane w wolnych tempach, np. "Imago Mortis" czy monumentalny kafar "Accuser/Opposer", w którym gościnnie udzielił się Alan "Nemtheanga" Arevill z pogańskiego Primordial. Cała płyta zdaje się być powrotem do początków Marduk, wyniosłość, ciężar, spowolnienie. Może to za sprawą wpływu innego z gości - Joakima Göthberga, który na drugim i trzecim krążku Szwedów okupował perkusję i wokal? Może to takie sentymentalne pożegnanie Emila Dragutinowica? Perkusyjnym kombajnem dla Marduk pokierował po raz ostatni. Diabeł w swym majestacie raczy wiedzieć. Ci, dla których odejście Legiona to strata nieodżałowana, nie powinni "nowego Marduka" przekreślać. Zespół ma kolejną twarz, ot co. Perun miał cztery i krzywili się tylko chrześcijańscy misjonarze. Rom 5:12 można zarzucić tanie chwyty, przebojowość na modłę rockmetalowego mainstreemu, ale ja te czary kupuję, kupuję też łechcące brzmienie gitar, przez które klangiem przebija się druciany bas. Choć lód trochę stopniał - płyta wcale nie jest adresowana do entuzjastów soft black metalu. Konkretnie kopie po jajach - można wprawdzie ustać, ale na potomstwo, szczególnie w miarę normalne, nie ma co liczyć.
www.marduk.nu; www.blooddawn.net