Melechesh
Emissaries (4cd)
Wydane przez Osmose ProductionsRok wydania 2006Kraj IzraelNapisał Robert Jurkiewicz9.5
Artysta biorąc się za barki ze sztuką powinien uważać, by w twórczym uniesieniu nie wdepnąć w narcystyczne gówno. Niełatwe to zadanie i jednocześnie spore wyzwanie, bo sztuka to szalenie wymagająca forma i jednocześnie istota kapryśna jak kobieta choćby. Artysta niczym amant rodem z taniego romansidła używając wytartych frazesów oraz przewartościowanych rekwizytów może popaść w sidła śmieszności. Muzycy Melechesh tworząc "Emissaries" uniknęli zarówno bezpośredniego kontaktu z odchodami w ogródku jak i szerokim łukiem ominęli kuszącą lukrem tandetę. Teoretycznie każdy dźwięk został już zagrany wcześniej, a posiłkowanie się takimi środkami wyrazu jak patos, instrumentalny rozmach, czy łeb lwa na okładce nie powinno zwiastować niczego atrakcyjnego dla każdego przykładnego męża monogamisty. Taki typ mający serdecznie dość spektakularnych przedstawień, teatralnych uniesień i podsycanych wspaniałomyślnością teściowej łzawych scen doceni na "Emissaries" symbiozę thrashowej prostoty i dynamiki riffu, wszechobecne aranżacyjne smaczki oraz orientalną melodykę. Ta pozornie ciężkostrawna papka została jednak należycie doprawiona szczyptą kompozytorskiego talentu i nieco przewrotnej przebojowości. Utwory są strukturalnie złożone, dzieje się w nich wiele niczym na wiejskim ludowym spędzie. Można na własnej skórze poznać przydatność ogrodzeniowej sztachety, można też poznać lokalną miss remizy. Teoretycznie kwestia upodobań, jednak wątpliwości nie podlega fakt, że Melechesh zapewnia doznania znacznie mniej karkołomne. Niezaprzeczalnym atutem "Emissaries" jest rytmika podkreślająca charakter kompozycji. Duże wrażenie robią wolniejsze fragmenty okraszone chóralnymi partiami wokalnymi. Przeważają tempa szybkie, nadbudowane na fundamencie sekcji rytmicznej pracującej stosunkowo oszczędnie, lecz wyraziście i precyzyjnie. Słychać, że muzycy Melechesh nie mają kompleksów na punkcie technicznych aspektów opanowania instrumentów, ponad wirtuozerskie zapędy przedkładają kreowanie tożsamości poszczególnych utworów oraz stopniowanie ich dramaturgii przy jednoczesnym zachowaniu stricte metalowego charakteru całości. Polecam "Emissaries" zwolennikom wyrafinowanego i atrakcyjnego w swej formie, a przy tym zdecydowanego i ekstremalnego gitarowego grania. Wszystkim złaknionym mocnych wrażeń w muzyce noszącej znamiona sztuki ten krążek smakował będzie wybornie.
www.melechesh.com; www.osmoseproductions.com