Parricide
Patogen (4cd)
Wydane przez Mad lionRok wydania 2005Kraj PolskaNapisał a.p10
Się zaskoczyłem. Spodziewałem się, że Chełmianie po "Kingdom of downfall" dopierdolą z grubej rury i przysadzą hiper brutalnym death metalowym kolosem. A tu zaskoczenie! Tłusty i spasiony grindzior. No mocno osadzony w death metalu, ale wciąż grindzior! Nie to, żebym był zawiedziony, raczej bardzo pozytywnie zaskoczony. Parricide A.D. 2005 to wciąż death metalowa załoga, jednak mocno grindująca załoga. "Patogen" przez tak umiejętne i daleko idące połaczenie tych dwóch gatunków nabrał ponadprzeciętnej mocy, a i czytelność przekazu mocno się wzmocniła. Świetnym patentem okazało się przechodzenie ze skrajności w skrajność. Od prostych, nisko osadzonych grindowych łupanek i zwolnień do mięsistych death metalowych zawijasów. Natomiast mnogość pomysłów zawartych na albumie po prostu niszczy. Parricide niezbicie udowadniają, że elementy grindu nie muszą być nudne i wtórne. Doskonale nimi żonglując nadają płycie niesamowitej świeżości i polotu. Oddzielną sprawą jest samo wykonanie utworów. Precyzja, z jaką kroją dźwięki jest wręcz fenomenalna. Na myśl przychodzi mi durnowate określenie „technicznego death grindu", co już samo w sobie pretenduje do miana największego absurdu, jaki kiedykolwiek napisałem. Fakty, a właściwie muzyka grana przez Parricide jednak niezbicie dowodzi, że wzbogacając swoje granie grindem można doprowadzić niejednego domorosłego wirtuoza do furii i zazdrości. Kolejny atut Chełmian chwytliwość, choć tak na dobrą sprawę raczej chwytliwa wielopłaszczyznowość materiału. Album co chwila otwiera kolejne drzwi ukazując coraz to nowe pokłady dźwięków. Jakoś tak to sprytnie poukładali, że przy każdej wizycie w "Patogenie" wynajduję coś intrygującego, ciekawego. Gęba cieszy mi się przy każdym takim odkryciu. Wywiązuje się specyficzna gra pomiędzy muzyką a słuchaczem, a ów labirynt wydaje się nieskończony. I słówko o brzmieniu. Wypolerowany do granic możliwości kawał gruzu. Ciężki soczysty pomruk. Jak dla mnie najlepsza produkcja w tym kraju, przynajmniej w takim graniu. Dead infection na "Brain corrossion" zabrzmiało rewelacyjnie, ale efekt osiągnięty przez Parricide, braci Wiesławskich i Bartka Trojanowskiego po prostu zgniata! Bez wątpienia najlepszy krążek Parricide!
www.parricide.prv.pl; madlion@pnet.pl