Enslaved
Mardraum - Beyond The Within (5cd)
Wydane przez OsmoseRok wydania 2000Kraj NorwegiaNapisał eld8Słucham tej płyty od trzech tygodni i nadal nie wiem co o niej sądzić? Zawsze wielbiłem Enslaved za oryginalność, za swój własny niepowtarzalny styl, za to że nigdy nie nagrali słabego krążka. Tymczasem "Mardraum" jest... dziwny! Tak, to chyba odpowiednie słowo. Niewiele ma wspólnego z poprzednimi albumami i nie jest też oryginalna. Większość zagrywek słyszałem już na setkach innych płyt. Im więcej się jednak "Mardraum" słucha i kiedy się przestaje myśleć o tym, że jest to Enslaved, tym częściej się człowiek łapie na tym, iż nie jest to zły długograj. Od pierwszego przesłuchania słychać wyraźne wpływy death metalu. Można chyba nawet rzec, że ten gatunek dominuje na "Mardraum". Gdzie niegdzie słychać mimo wszystko również stary Enslaved i to cieszy. Muzyka jest brutalna, surowa i cholernie techniczna. Praca pałkera Dirge Repa oraz większość riffów i solówek budzi mój niekłamany podziw. Chwilami Dirge Rep niemal dorównuje najlepszym jak chociażby Hellhammer czy Trym. Natomiast solówki Rona świdrują mózg swoim surowym brzmieniem. Interesująco przedstawia się warstwa wokalna "Mardraum". Nadal wiodącą rolę odgrywają wrzaski oraz czysty śpiew Grutle, ale tym razem mocno udzielają się Ivar i Ron. Wychodzi z tego w sumie niezły pasztet. Opętańcze blackowe wrzaski, niemal deathowy brutalny growling i wspaniały czysty śpiew. Dodajcie do tego bardzo zróżnicowane tempo kompozycji, a już chyba będziecie wiedzieć jak dziwna jest to płyta. Niektóre kawałki wloką się niemiłosiernie w ślimaczym tempie (vide "Entrance-Escape"), a inne pędzą do przodu w imponującym ("Daudningekvida"). Kurcze naprawdę nie wiem czy ja kocham "Mardraum" czy też nienawidzę. Gdyby nie te niektóre zagrywki znane mi z innych wydawnictw, a szczególnie te kilka riffów a'la Immortal. Ale jest jak jest, a więc... osiem oczek