Holy Blood
Waves are dancing (2cd)
Wydane przez Rok wydania 2004Kraj UkrainaNapisał Olo5
To, że za naszą wschodnią granicą kwitnie w najlepsze trend słowiańsko-folkowo-metalowy wiadomo nie od dziś. Jak dotąd jakimś cudem udawało mi się uniknąć poważniejszej konfrontacji z zespołami z tej przebogatej rodziny bardów, ale przyszła kryska na matyska i w skrzynce zjawiła się wreszcie pachnąca leśnym runem i morską bryzą paczuszka z targanej wyborczymi niesnaskami Ukrainy. I cóz ja biedny mam rzec na temat czegoś o czym pojęcie mam bardzo blade i prawdę mowiąc nie za bardzo mam ambicje zmieniać ten stan rzeczy? Holy Blood gra i brzmi na pewno bardzo profesjonalnie. W tej muzyce ważny jest przepych zastosowanych środków - zatem Ukraińcy nie szczędzą słuchaczowi partii fletów, kobiecych wokaliz, patetycznych grupowych chórków, gęstych klawiszy, przaśnych melodii, tematycznych introsów i akustycznych brzdąków. Muzyka przewala się skocznie zgodnie z najlepszymi wzorcami Moonsorrow, Ensiferum, Finntroll czy Thyrfing. Jest na swój własny sposób ciężka niczym rozpita drużyna Wikingów i jednoczesnie nieco zadziorna jak drocząca się z rozochoconym parobkiem wiejska dziewka, która i tak w końcu da mu dupy. Niestety, swoją miłość do muzyki folkowej wyrzygałem jako młody podlotek wiele lat temu po kilku winach na kazimierskim rynku po corocznym festiwalu śpiewaków i grajków ludowych, więc najzwyczajniej w świecie nie odnajdę się w tym co słyszę na "Waves are dancing". Ci jednak, którzy głęboko wierzą w sens rozpasanego, melodyjnego folkowo blackowego grania mogą uznać Holy Blood za zespół 'sensacyjny', 'rewelacyjny' i niewątpliwie ciekawy. A może ktoś zechce żeby zagrali u niego na weselu? Wstydu Wam nie narobią przy ciotkach bo to bardzo głęboko chrześcijańscy woje - ale to kwestia, której poruszać mi się już zdecydowanie nie chce.
www.holyblood.metal-forever.com