Rottenness II
Latin American compilation ()
Wydane przez Dan's Crypt recordsRok wydania 2004Kraj Brazylia / Puerto ricoNapisał Olo
Ta kompilacja powinna rozłożyć na łopatki każdego miłośnika old schoolowego rzężenia! Mamy tu siedmiu przedstawicieli sceny brazylijskiej i aż dziewięć załóg z Puerto Rico, które do kupy zebrał Danny z Dan's Crypt records - człowiek, który zamiast spędzić pół życia na oglądaniu się za zgrabnymi latynoskimi tyłeczkami postanowił wypromować scenę ze swej rodzinnej wyspy dokładając do tego kilka smakowitych kąsków z brazylijskiego podziemia. Generalnie dominują soczyste, brutalne i mało nowoczesne death metalowe dźwięki, ale pojawia sie też kilka ekip w klimatach bliższych black czy thrash. Brazylijską część krążka otwiera Embalmed Souls, którego demówki docierały także i do naszego kraju więc może być znany co po niektórym, a death metal starej szkoły z doomowymi zaciążeniami, który wykonują na pewno nikogo kto ich słyszał obojętnym nie pozostawił. Dalej leci surowa death grindowa jazda w wykonaniu Hecatomb ze świetnymi wokalami i standardową młócką na bardzo przyzwoitym poziomie, w której warte uwagi są sola, które jako żywo przypominają wyczyny klasowych wymiataczy z Florydy. Jako trzeci wali w pysk nie kto inny a kultowy już chyba w Brazylii Headhunter D.C., który napierdala już od bodajże roku '87. Dwie ostatnie litery w ich nazwie to skrót od Death Cult i jest to najwłaściwsze określenie tego co się dzieje w ich muzyce - totalnie piekielny old school najwyższej klasy! Kto nie słyszał jeszcze żadnego z ich trzech albumów powinień nie zaznać spokojnego snu aż któregoś z nich nie zdobędzie! Dalej leci brutalny death w wykonaniu Scorner - intesywne grzanie przy którym nie ma czasu na chwilę refleksji nad sensem własnego istnienia hehe. Thrash/death/core'owy Siegrid Ingrid, może nieco odstaje klimatem od reszty, ale na pewno nie mozna ich całkowicie pominąc milczeniem. Zespół ten istnieje już od 1989 roku, a ich wydawnictwa znależć mozna w katalogu niewątpliwie bardzo zasłużonej Cogumelo records. Ciężkie, niezbyt skomplikowane dźwięki z core'owym wokalem i niezgorszymi solami - dobra rzecz dla fanów Six Feet Under albo prostszych odmian Dying Fetus. O Necroterio ciężko napisać coś więcej ponadto, że wykonują dosyć schematyczny brutalny death bez większych wzlotów, ale też bez schodzenia poniżej akceptowalnego poziomu. Tak się złozyło, że gitarzysta Necroterio udziela się też w składzie nastepnego na liście Insane Devotion, którzy dla odmiany grają symfoniczny black metal - najlepiej wypadający w najszybszych momentach, których jest tutaj zdecydowanie za mało, ale co ważne - nie próbujący za wszelką cenę naśladować północnych wzorców. Według mojej wiedzy Insane Devotion pojawił się kiedyś na splicie z wymienionym powyżej Scorner i w składzie znajduje się tez perkusista recenzowanego niedawno Evilwar. Część portorykańska rozpoczyna się brutalnym death/grindem w wykonaniu Encrypted - nie wiem czy ktokolwiek wie cokolwiek o tym zespole. Ja osobiście stykam się z nimi pierwszy raz i powiadam Wam - warto przejrzeć różne distra w poszukiwaniu ich wymiotów. Ciężkie mięsiste brzmienie, urozmaicone tempa i niski bulgotliwy pomruk wokalisty - słuszne i jakże miłe dla ucha dźwieki. Następny jest Catarot, którzy firmują się jako zespół death/thrash i przyznam się, że jest to dla mnie jeden ze słabszych punktów tej składanki - dla fanów nieco melodyjniejszego podejścia w metalu może się to natomiast okazać rzecz godna pożądania. Z małego niesmaku wybawia mnie Organic Infest, którzy graja coś w rodzaju brutalnego old school death/doom, w którym wyraźnie odnajduję ducha starych dobrych szwedzkich produkcji - zwłaszcza Desultory, pierwszych płyt Egde Of Sanity czy nawet Nihilist. Kolejni lecą deth/thrashersi ze Sniff - tutaj już jestem w stanie dużo bardziej niż w przypadku Catarot identyfikować się z tym co słyszę, Sniff gra muzykę dosyć brutalną z ultraszybkimi momentami, które przeplatane są motywami w klimatach starszegego i nowszego thrash metalu - mimo, że brzmi to może smakowicie to na dłuższą metę brakuje tutaj nieco zdecydowanego pazura i zróżnicowania. Dalej jest Sacrificio - miodek na uszy, o którym przeczytać można recenzję poniżej więc szkoda miejsca na więcej pochwał. Godless - mało oryginalna nazwa, a klimatyczny black metal, który wykonują mógłby się może nawet pozytywnie obronić gdyby tylko został nagrany w jakimś sensownym studio. Niestety, ale taka muzyka bez odpowiedniego brzmienia brzmi po prostu słabiuteńko. Melodyjny death/black jaki wykonuje czternasty w tym zestawieniu Darkened Skies to dla mnie kompletnie niepotrzebne na tym krążku sześć i pół minuty nudy, którą przerywa wreszcie całkiem niezłe black metalowe Serpenterium. Klasycznie zaaranżowane klawisze, growlowy wokal z dużym pogłosem - generalnie bardzo przyzwoite agresywne blackowe łojenie z klimatem. Na koniec bardzo miły akcent w postaci death/grindersów z Osamenta. Zgrabne zmiany temp, połamane struktury, rzeź na gitarach i od czasu do czasu dające oddech zwolnienia - kolejny band z tej części świata warty uwagi. Podsumowując cała kompilację - jest dobrze... rzadko spotyka się, aby cała składanka była, poza paroma wyjątkami, na dosyć równym, dobrym poziomie. Część brazylijska wypada może nieco lepiej, ale i w portorykańskiej co najmniej 3-4 nazwy godne są zapamiętania. Mam małe obiekcje co do technicznej kwestii, bowiem cały CD wydaje się być nieco zniekształcony w wysokich tonach - co sprawdzałem na kilku odtwarzaczach, poza tym brakuje też nieco info o każdym z zespołów, choćby podstawowych informacji o namiarach, składzie i tym podobnych. Warto jednak dążyć do zdobycia "Rottenness II" - choćby po to żeby w towarzystwie móc przyświrować jakim to się nie jest podziemniakiem rzucając paroma nazwami z tego składaka ;-))
www.danscrypt.com