Mess Age
Crushed inside (2cd)
Wydane przez MMPRok wydania 2004Kraj PolskaNapisał Olo7.5
Przyswajanie muzyki Mess Age idzie mi zawsze z początku jak po grudzie. Całe szczęście wysiłek włożony w wiele przesłuchań obfitujących w bardzo różne odczucia opłaca się - mózg lekko przeformatowuje swoje zwyczajowe preferencje, odkrywa trochę nowych obszarów i po jakichś 2 tygodniach obcowania z "Crushed inside" zaczęła mi się ta płyta naprawdę podobać. Mess Age nie grają absolutnie muzyki specjalnie zagęszczonej, brutalnej czy nieczytelnej - po prostu duże zróżnicowanie stylistyczne, melodyjność, która nie zostaje w głowie dłużej niż 10 sekund, zaskakujące przeplatanie się odmiennie oddziaływujących na słuchacza motywów - wszystko to powoduje, że nie jest to muzyka lekka łatwa i przyjemna. I dobrze, bo przecież wszyscy wiedzą, że fani metalu to grupa bardzo ambitnych i wymagających odbiorców sztuki muzycznej huhuhu... W każdym razie takie wrażenie mógłby odnieść ktoś kto po raz pierwszy spotyka się z cięższymi dźwiękami za sprawą "Crushed inside". Thrash/death metal w wykonaniu Gdańszczan to rzecz poskładana ze znanych elementów, ale w bardzo indywidualny sposób. Potrafiący zaciekawić, ale też i czasem niestety przynudzić. Na pewno nie można słuchać tej płyty mimochodem, nie będzie się ona sama prosiła o to żeby nadstawić na nią ucho, nie będzie się dyńka sama przy niej kręcić, nie da się przy niej głuszyć mrocznych gotek ani udawać złego satanisty przed łazienkowym lustrem. Pozostaje więc tylko usiaść, sfrustrować się niesprawiedliwością świata doczesnego, zasmucić własną marnością i przeżyć małe wewnętrzne załamanie nerwowe. Znakomicie będzie ono współgrało z dekadenckim klimatem kompozycji Mess Age. Nazwijcie to sobie katharsis, terapia metalem albo jeszcze gorzej, ważne jednak że robi dobrze.
message.rockmetal.art.pl; www.metalopolis.pl