Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Christ Agony/Unnamed

    Data dodania 2002-05-05Dodał Andrzej Papież21.04.02 Warszawa, Przestrzen Graffenberga
    Kila dni po Yattering odbył się kolejny koncert w nowej warszawskiej spelunie. I tym razem mieliśmy okazję zobaczyć zespół, który od dawna nie grał koncertów w Stolicy.
    Rozpoczął warszawski Unnamed. Przyznam się, że jakoś nie pałam miłością do ich muzyki, w domowym zaciszu wolę raczyć się innymi dźwiękami niż klimatyczne i nastrojowe smęcenie. Występ Unnamed oglądałem więc raczej z obowiązku niż z przyjemności. I tu zaskoczenie. Bo o ile na płycie ten zespól nie powali mnie w ogóle to na żywo ich utwory nabierają sporego potencjału. Ba, całkiem przyjemnie słuchało się tych nastrojowych i spokojnych numerów, które w wersjach koncertowych brzmią o wiele potężniej. Dobijała mnie jednak stateczność wykonawców, panowie więcej ruchu! To, że gracie delikatną muzę nie zwalnia was z prezentowania choćby małego show na scenie. Najbardziej w tym względzie dobijał mnie basista Unnamed, który miał taką minę jakby miał zaraz się popłakać. Ogólnie całkiem miły występ, tyle, że zbyt stateczny, co również odbiło się na zachowaniu publiczności.
    Christ Agony zaczęli od "Eternal stars" I od razu spokojna i stateczna dotąd gawiedź zaczęła szaleć. Cezar w nowym ulizanym fryzie pluł wciąż ogniem, ludziska jedli mu z rąk. Christ agony zagrali w nowym składzie uzupełnionym o muzyków z Supreme lord, których zresztą Cezar wspomaga w macierzystym zespole. Po 15 minutach zespół zszedł na chwilę ze sceny, trochę zdezorientowało to publiczność, zaczęli skandować, piszczeć, krzyczeć i wić się. W dalszej części koncertu usłyszeliśmy "Eternal desire", "Fiery torches" i genialne "Unholyunion", przyznam, że ja czekałem głównie na stare numery I taki prezencik jak "Unholyunion" usatysfakcjonował mnie w pełni. Christ agony w tym składzie gra od niedawna I widać było małe potknięcia, czuło się brak wspólnego ogrania, szczególnie obycia brakowało nowemu perkusiście... Na bis Cezar i spółka uraczyli nas nowym numerem "Eternal fire"... Nie wiem co oni tak ciągle z tym "eternal"... W każdym razie ten świeży numer brzmiał jak powrót do wcześniejszych płyt Christ'ów, więc trzymajcie ludziska kciuki by tak było na całej nadchodzącej płycie, która podobno już na jesieni. Cieszy mnie ogromnie , że wznowienie działalności koncertowej przez Christ agony staje się faktem, może jeszcze nie w 100 procentowej formie, ale zważywszy na to, że nowy pałker gra z nimi od niedawna są to potknięcia w pełni uzasadnione. Jedno natomiast jest pewne, Christ Agony A.D. 2002 w wydaniu koncertowym to wciąż ogień, diabelski ogień pierwszej klasy.