Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Blitzkrieg III - Vader, Rotting Christ, Lost Soul - 23.10.2005, Zielona Góra, 4 Róże Dla Lucienne

    Data dodania 2005-12-24Dodał Michał KowalskiW trakcie trwania Blitzkrieg III pracowałem na innym tour - Harvest Festivals (m.in. Nile, Behemoth), a jako że jeszcze nikt nie wymyślił sposobu na rozdwojenie się i przebywanie w kilku miejscach jednocześnie, więc nie mogłem zawitać na koncert Vader w rodzimym Lublinie. Po powrocie ze swoich wojaży stwierdziłem, że nie było innego wyjścia, tylko wsiąść w pociąg i tłuc się 11 godzin (trzeba być tygrysem, a nie pierdolonym misiem!), aby zdążyć na finalny set gigantycznej Trzeciej Wojny Błyskawicznej. Tak, gigantycznej, no bo sami przyznacie, że 50 koncertów bez żadnego dnia przerwy to naprawdę mocny wynik! Można śmiało stwierdzić, że trasa zajrzała do większości ważniejszych klubów metalowych starego kontynentu. Decyzja o dołączeniu ostatniego show (już bez udziału Anorexia Nervosa), w Zielonej Górze, zapadła po finiszu bardzo udanej, polskiej części Blitzkrieg III i uderzeniu na resztę Europy, kiedy zespoły stwierdziły, że świetnie byłoby zakończyć dzieło zniszczenia na naszych ziemiach. Tak też się stało!!! Na pierwszy rzut oka zielonogórski klub 4 Róże Dla Lucienne wydawał się zbyt małym na taki koncert. Pojawiły się nawet plotki, że limit biletów w liczbie stu już dawno powędrował do fanów i nikt więcej nie wejdzie na imprezę. Oczywiście na miejscu okazało się to wierutną bzdurą, albowiem sprzedaż była dalej prowadzona i do środka wtłoczyło się blisko 200 ludzi głodnych metalu. Ścisk dosyć duży, maniacy wszędzie: przy barierkach, przy barze, w drugim pomieszczeniu z miejscami siedzącymi! Kto nie miał ochoty tłoczyć się na polu bitwy mógł z dalszej odległości oglądać masakrę na zawieszonym nad głośnikami, płóciennym ekranie, na który obraz przekazywała kamera. Ja jednak poddawać się nie zamierzałem i parę minut po godzinie 19-tej stanąłem do walki z Wrocławianami z Lost Soul, którzy poszli na pierwszy ogień! Jak to na wojnie, nie było lekko! Wręcz przeciwnie - ciężko, mocno i bardzo szybko! Ci piekielni żołnierze pokazali, że sztukę zabijania dźwiękiem mają opanowaną w stopniu wysoce zaawansowanym, wszak w niejednej potyczce już uczestniczyli. Na środku łysy, potężny dowódca oddziału - Jacek - z niebezpieczną bronią w rękach, jaką stanowiła groźnie wyglądająca, zadająca ostre cięcia gitara; po jego prawicy Piotrek obsługujący działko szybkostrzelne; po lewicy Damian z dudniącą czterururką, a za plecami Adam walący bez ustanku z armaty! Wytoczyli najcięższe z możliwych dział produkcji własnej, plus na dobitkę pocisk made in USA w postaci głowicy "Rapture". Dzielnie bronili sztandaru polskiego death metalu i poradzili sobie doskonale, nawet na tak małej przestrzeni bitewnej! Czas na przegrupowanie armii spędziłem w punkcie pomocy medycznej, czyli w barze, łykając różnej postaci i mocy leki, witaminy! Kiedy przyszła pora na wojowników z Rotting Christ zasady walki uległy zmianie. Nie było już mowy o udziale broni palnej, pistoletów, karabinów, moździerzy. Sakis i jego kompani nie używali siły fizycznej, skorzystali z magii, przyjęli taktykę wykreowania takiego klimatu, aby przeciwnicy z własnej woli złożyli śmiercionośne narzędzia, skapitulowali. Jedni z prekursorów greckiego black metalu przytłaczali oponentów nieziemską, wręcz piekielną, złą, duszną atmosferą! Nie mogło być inaczej skoro za sprzymierzeńca mieli Rogatego Boga, w imieniu którego nieśli na ustach posępne pieśni wojenne, głównie ze śpiewników "Sanctus Diavolos", "Genesis", nie zapominając o "Khronos". Ostatecznie Viktoria stanęła po ich stronie za sprawą hymnu "Non Serviam", w którym niczym upadłe anioły sprzeciwili się służyć płonącemu krzewowi! Zgromadzeni śmiertelnicy bez żadnego zawahania dołączyli do Rotting Christ - doskonały pokaz mrocznej strony Mocy! Lecz najkrwawsze żniwa miały dopiero nadejść! Fala uderzeniowa przybrała niewyobrażalnych rozmiarów kiedy na horyzoncie pojawił się Generał Peter, w nowym mundurze z symbolem swojego niezniszczalnego oddziału "V" na klatce piersiowej! Z wielką charyzmą, siłą w głosie wydawał rozkazy, które jego pułkownicy - Mauser, Novy i Daray - niezwłocznie urzeczywistniali! Czterech wysokich rangą żołnierzy, działających jako jedna, bezbłędnie skoordynowana maszyna śmierci! Wszystkie ogniwa, tryby pracujące na pełnych obrotach! To już finalna bitwa, zwycięstwo dawno zapewnione, a jednak Vader dawał z siebie 100% siły bojowej do ostatniej sekundy! Oczywistym jest, że widząc tak rozognionych dowódców zwykli szeregowi na polach bitewnych nie oszczędzali się i parli do przodu ramię w ramię! Otuchy dodawały im grzmiące nad głowami wystrzały m.in.: "Sothis", "Dark Transmission", "Epitaph", "Wings", "Carnal", "This Is The War!", czy ukłon w stronę prekursorów sonicznej anihilacji- Slayer! To wojna, której chcieliście! Zero jeńców, same trupy - w ten sposób zakończyła się zielonogórska sztuka, w ten sposób zakończyła się inwazja na Europę pod kryptonimem Blitzkrieg III! Myślicie, że to finisz brutalnej, bezkompromisowej jatki? O nie! Następnego dnia Generał z oddziałem stawili się w Warszawie, aby dopełnić spraw związanych z wizami do USA. Od 31.10 Blitzkrieg III najechał Amerykę Północną, aby w 30 starciach wybić niewiernych!!! Sprostają zadaniu? Nie mam żadnych wątpliwości!!!

    PS. Pozdrowienia dla towarzyszy broni - Siostry i Brody!

    foto: M.Kulczycki