Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Christ Agony, Eternal Tear, Phantasmagoria, 13.05.2005, Warszawa, Klub Progresja

    Data dodania 2005-05-25Dodał Michał KowalskiO tym, że Cezar zamierzał wskrzesić Christ Agony wiadomo było z różnych źródeł już od jakiegoś czasu. Ustabilizował skład (On - gitara, wokal; oraz chłopaki z Supreme Lord: Reyash - bas, wokal; Zaala - perkusja) grał próby, koncentrował się na tworzeniu nowego materiału. W końcu nadeszła odpowiednia chwila aby z naładowanymi akumulatorami uderzyć z działalnością koncertową, dzięki której ludzie mogli na własne oczy przekonać się, że powrót kapeli jest faktem rzeczywistym, a nie tylko plotką. Z planowanych dziesięciu gigów pod nazwą "The Last Temptation Tour 2005" do realizacji doszły cztery w: Warszawie (przybyło około 80 osób), Włocławku (80), Rzeszowie (150) i Mielcu (60). Dlaczego reszta odpadła? Być może nie pojawili się chętni promotorzy zdolni podjąć się organizacji imprez? Albo, jeśli byli takowi, obawiali się małej frekwencji na koncertach zespołu, który dopiero próbuje wrócić i na dzień dzisiejszy nie ma stabilnej pozycji na scenie? A co jeżeli w poszczególnych miastach nie znalazły się odpowiednie kluby dla takiej muzyki, albo wolne terminy nie pokrywały się z planami Christ Agony? Nie ma co zgadywać, należy się cieszyć, że chociaż te cztery sztuki udało się doprowadzić do końca w dzisiejszych smutnych, biednych czasach. Nie oszukujmy się, kto z fanów nie pizda i chciał ponownie zobaczyć Christ Agony w akcji mógł ruszyć swe cielsko do innego - niż rodzinne - miasta. Żeby nie rzucać słów na wiatr podam, że do Warszawy gdzie zawitałem przyjechali znajomi chociażby z odległego Olsztyna, czy Łodzi, z którymi po wychyleniu kilku piw w ten piękny, słoneczny piątek 13-tego zaatakowaliśmy klub. Na plakatach czy ogłoszeniach w Internecie widniało jak byk, że show zaczyna się o 17-tej, prawda jednak była taka, że machina wojenna ruszyła do boju dwie godziny później. Na pierwszy ogień poszła thrash metalowa Phantasmagoria i mimo iż krótkowłosi panowie w obciętych do kolan gaciach za nic na świecie nie przypominali metalowców, to jednak trzymając instrumenty w rękach dobrze byli zorientowani, wiedzieli do czego służą i wykroili całkiem interesujący kawał metalu. Nie tylko szybkie, lecz również średnie tempa, ale bez wolnych, nużących przestojów, sprawnie odegrane, w miarę dobrze brzmiące, żywiołowe kawałki w sam raz na koncert! Wprawdzie niewiele osób bawiło się przy ich muzyce, woląc raczej podpierać ściany i żłopiąc złoty napój, jednak chłopaki bez cienia tremy dołożyli do pieca jak należy, wyszli obronną ręką i mogą zaliczyć gig do udanych. W trakcie występu drugiego zespołu - Eternal Tear wolałem nie przebywać w klubie, gdyż muzyka wolna, klimatyczna, z dużą dawką klawiszy nie jest tą, którą mile widzianą goszczę w swej łepetynie. Tym bardziej, że łzy wiecznie przeze mnie ubóstwiane znajdowały się na zewnątrz budynku, w mini barze, zamknięte w beczce, z której wydostawały się przez mały kranik i przyjmowane w dużej ilości powodowały spore spustoszenie, wzloty emocjonalne (ha ha), aż do momentu wyjścia na scenę gwiazdy wieczoru! Kto był ten wie, że podczas występu Cezara, Reyasha i Zaali rozpętało się małe piekiełko! Christ Agony potrafi stworzyć klimat jedyny w swoim rodzaju, nieporównywalny do niczego innego! Początkowo ludzie obserwowali poczynania ekipy, wsłuchiwali się w muzykę, ale nie mogło to trwać zbyt długo, wszelkie hamulce musiały w końcu puścić i ruszyli do przodu z takim impetem, że barierki oddzielające scenę cały czas telepały się, pchane przez maniaków do przodu! Jedni uskuteczniali headbanging, drudzy rozkręcali pogo, trzeci stali spokojnie bardziej z tyłu, zaś wszyscy jak jeden mąż skandowali nazwę kapeli! Na deskach duet Cezar - Reyash wymieniał się wokalami, na przemian szalejąc, machając głowami. Odpowiednie były ku temu szybsze utwory takie jak "Mephistospell", czy "Paganhorns". Nie mogło zabraknąć "Fiery Torches", "Devilish Sad", "Eternal Desires", czy wolniejszego, ciężkiego "Sadness Of Immortality". Czyste zło i mrok pojawiły się przy "Dies Irae" z zamierzchłych czasów pierwszej płyty! Ubolewam jednak, że drugi album "Daemoonseth, Act II" nie doczekał się koncertowego reprezentanta! Idąc dalej drogą przeszłości zapewne część z Was pamięta, że dawno temu, na Thrash'em All Festival w Olsztynie miał miejsce jedyny w ogóle show Moon, tu zaś w Warszawie, po 5 latach z hakiem doczekaliśmy się szybkiej, ostrej wersji "Demon's Heart"!!! Chciałbym w tym miejscu wyrazić nadzieję, że Cezar zdecyduje się w przyszłości grać więcej utworów swojego drugiego projektu! Na bis, wydarty siłą przez maniaków, zespół zagrał ponownie "Mephistospell", choć w planach był jeden z nowych utworów. Cóż, cierpliwości, jeszcze nie raz usłyszymy nowy stuff, choć już nie pod szyldem Christ Agony. Od tej pory muzycy będą tworzyć jako Union. Gdyby chcieli kontynuować twórczość wydawniczą pod starą nazwą swoje płyty musieliby publikować zgodnie z nadal obowiązującym kontraktem w firmie na literę M, czego zdecydowanie pragnęli uniknąć. Po świetnym koncercie, oraz następującej po nim imprezie pijackiej w klubie niektórzy pasażerowie zmasakrowali się doszczętnie, czego przykładem jest naczelny Masterful'a, którego musiałem wyciągać z autobusu za fraki, jako że sam był tak...hm... zmęczony! No co kurwa, artyści się bawili ha ha!!! Cóż, oby więcej tak udanych koncertów i do następnego! Ave Satan!