Armageddon Party w ramach The Dying Continues Tour 2004, Sucha Beskidzka, Déja Vu, 20.02.2004
Data dodania 2004-03-01Dodał TomashW piątkowy wieczór postanowiliśmy wyrwać się na chwilkę z miasta Krakowa i zaczerpnąć świeżego, górskiego powietrza... kolejne argumenty które przemówiły za tą wycieczką, to oczywiście koncert Neuropathii, oraz armageddon party after show z przyjaciółmi z Suchej B. Przystanek Sucha Beskidzka na trasie The Dying Continues, zapowiadany jako festiwal z udziałem aż siedmiu zespołów dotknęły pewne zmiany w harmonogramie, dosłownie na chwilę przed rozpoczęciem imprezy. Nie zjawiły się 4 bandy, akurat te których muzyka mnie jakoś nie zabija, więc ja osobiście nie ubolewałem. Te 4 kapele, czyli słowackie Pyopoesy, oraz polskie Totem, Under Forge i Horrorscope nie pojawiły się z różnych powodów. Jedni nie dojechali bo żona grajka rodziła potomka, inni zrezygnowali z uczestnictwa w Armageddon Party, bo koleś z zespołu miał problem w robocie nagle jakiś wielki, co w efekcie doprowadziło do absencji jeszcze kolejnego bandu, który miał wspólnym dyliżansem z tamtym zespołem przyjechać. A jeszcze ktoś inny z kolejnego zespołu dostał zatwardzenia. Gdyby tym kapelom naprawdę zależało żeby zagrać, postarałby się przyjechać (zaznaczam, że wcześniej te grupy się zapowiedziały, a na chwilę przed koncertem olały sprawę). Tak bywa w sytuacji kiedy komuś nie chce się ruszyć dupy z domu, zagrać na koncercie na którym się wcześniej zapowiedział... więcej takiego podejścia, a z pewnością zajdziecie daleko. Inną sprawą jest to, że niektóre zespoły czasami taki koncert rozpatrują w kategoriach podziemno-podziemnych (nie jestem autorem tego tekstu), i miewają jakieś wątpliwości co do tego, czy brać w tym udział czy może nie...finalnie pojawiają się, lub
pod pretekstem są skłonne wymigać się z uczestnictwa w przedsięwzięciu... no fakt, lepiej od razu wylądować na spodkowym festiwalu, dziś każdy może tam pociupać swoje 5 minut i zostać 'sławnym'... Taka moja dygresja przy okazji wyszła. Tyle w ramach introsa, kilka słów o samym koncercie może przekażę...
Chłopaki z Neuro i Third Degree szybko wnieśli graty do klubu (przy okazji - Deja Vu to zajebiste miejsce na koncerty, ex-Remont), i po krótkich soundcheckach oddali scenę Mutilation - o którym ostatnimi czasy bardzo często mówi się używając sformułowania 'machina wojenna', zupełnie jednak nie rozumiem dlaczego. Te wojenne hasła jakoś bardzo modne w Polsce są... Kiedy zobaczyliśmy w klubie frontmana Mutilation w garniturze, po krótkiej wymianie słów doszliśmy do wniosku, że to może jakiś nowy image tej miechowsko-krakowskiej warmachine?! Niestety, nasze przypuszczenia się nie sprawdziły hehe.... Mutilation kurewsko długo pieścili się z brzmieniem i innymi technicznymi sprawami, i w pewnej chwili odechciało się człowiekowi czekać aż zaczną pykać na instrumentach, toteż udaliśmy się na pogaduchy ze znajomymi. Za jakiś dłuższy czas powrót na salę, i Mutilation zaczynał właśnie koncert. Zabrzmieli niestety bardzo gównianie, jednak przyjęcie mieli całkiem ok. - widać było, że ludziom brakowało takiej muzy do tańca. Zagrali trochę z ostatniej płyty, i było też coś nowego o ile mnie pamięć nie zawodzi. Krótko grał Mutilation i jakoś specjalnie się nie popisał. Ani trochę nie wybili mi zębów tym koncertem i swoim przekazem. W przeszłości widziałem ich w o wiele lepszej formie.
i jeszcze coś... muzycy Mutilation zaprezentowali się tamtego wieczoru w koszulkach Venom, Morbid Angel, Danzig, i tym sposobem urazili moje uczucia religijne. Listonosz z wezwaniem na rozprawę zapuka do Waszych drzwi już wkrótce...
Koncert Third Degree w ramach zeszłorocznego, krótkiego Grind Manifesto Tour, nie zmasakrował mnie jakoś bardzo brutalnie. Dobry to był koncert, ale spodziewałem się czegoś więcej po tym bandzie. I doczekałem się tego teraz w Suchej ... tym razem skopali dupsko konkretnie! Zagrali naprawdę porządny koncert i zabrzmieli zdecydowanie lepiej niż poprzedni band. Third Degree pokazało się w drastycznie okrojonym składzie (jako kwartet, i o ile pamiętam, jakąś nową twarz przyuważyłem - ale nie dam się za te słowa pokroić tym co śledzą wszystkie możliwe zmiany składowe na bieżąco! :-)). Młyn podczas dwóch-trzech kawałków cudny, a podczas pozostałej części spektaklu - niestety praktycznie pustka na parkiecie, a na koncercie było grubo ponad 100 maniax (część pewnie zmęczyła się tańcami przy Mutilation?). Potężny koncert, czekam na kolejne!
Zaraz po występie Third Degree na scenie Deja Vu pojawiła się Neuropathia! Zakrwawione fartuchy, bez przedłużania, start i jazda na maxa! Soniczna destrukcja przeznaczona dla tych, co czają doskonale o co biega w tych klimatach. Mięso toczyło się bez przebacz, ci czterej kolesie na żywca po prostu miażdżą, gwałcą, zabijają za pomocą swej muzy! Porwali szybko do agresywnych hulanek usypiającą po spożyciu kolejnych pian publikę. Zabawa była wspaniała, z każdym kawałkiem coraz bardziej odczuwało się masakrujący przekaz kawałków Neuro, a przy Impetigo - amok! Grali trochę czasu, i na bis, po chóralnym skandowaniu, rzucili w nas jeszcze jednym ochłapem. To już niestety koniec. Było total - na scenie wypadli zajebiście, wizualny aspekt perfekcyjnie korespondował z muzyką Neuropathii, no i niezła reakcja ludzi. Czego zatem można chcieć więcej? Oczywiście więcej koncertów Neuro na południu kraju!