Thrash'em All festival 2002 - Kraków, Extreme Club
Data dodania 2002-10-09Dodał Tomasz Osuch
Thrash'em All Festival 2002, podobnie jak w przypadku zeszłorocznej edycji przybrał formę objazdowego festiwalu. Tym razem siedem zespołów i dziesięć koncertów w największych miastach naszego kraju. W przeciwieństwie do zeszłego roku, na szczęście krakowski koncert w ramach TEA 2002 doszedł do skutku, i odbył się tej pierwszej niedzieli października w krakowskum Extreme Clubie...
Jako pierwszy, death metalowy kamień rzucił słowacki Contempt. Trzech ubłoconych, łysych kolesi na przodzie i pałker schowany za swym zestawem, przez ponad dwadzieścia minut zrobiło wyjątkowo masakrujące przedstawienie na powitanie. Set koncertowy składał się z numerów z "The Secret Around Us", zaś na koniec - "Necrophobic" Slayer! Zabrzmieli cholernie ciężko, słowem -
brutalna ściana dźwięku. W zasadzie każdy z zespołów był bardzo dobrze nagłośniony, tak więc potem było już tylko bardziej extremalnie jeśli chodzi o przekaz.
Jako drugi wystąpił Dissenter, który mówiąc szczerze, mnie osobiście nie zachwycił. Nie da się ukryć, dobra młócka, ale trochę jednak jednostajna. O ile po dwóch pierwszych numerach wrażenia jak najbardziej pozytywne, to z każdą nastepną minutą muzyki Dissenter emocje znacząco opadały. Na scenie jednak panowie młyn robią, zresztą czemu porządnie nie zamielić skoro gramy kawałki z "Apocalypse Of The Damned" jeden za drugim... No i dobrze, że był drugi gitarzysta....
W kilka minut po Dissenter na scenę krakowskiego Extreme Clubu wyszedł wrocławski Lost Soul. Repertuar koncertowy dość zróżnicowany, bowiem chłopaki poczęstowali zgromadzonych zarówno piosenkami ze "Scream Of The Mourning Star" jak i "Ubermensch (Death Of God)" - z której to najcieplej został przyjety, do bólu 'morbidowski' "Soul Hunger" i wyjątkowo siarczysty "No Salvation". Także na scenie Lost Soul wypadł piekielnie. Moshing na całego, ogień maksymalny. Jednym słowem - piekło przez pół godziny.
Po Lost Soul nadszedł czas na formację, która jak dotąd gra na wszystkich edycjach Thrash'em All Festival, i w zasadzie za każdym razem w innym składzie. Sceptic zaprezentował się tym razem jako kwartet, ponieważ Waran - wokalista, przejął drugie wiosło. Zaś za garami nowy człowiek - Kuba Chmura z Headless. Sceptic jak to Sceptic, techniczny death metal na wysokim poziomie. I jak to zwykle bywa w przyadku koncertów Sceptic na krakowskiej ziemi, przyjęty został bardzo ciepło. Złożyły się na taki stan rzeczy przede wszystkim - dobór numerów i prezentacja zespołu. W sumie trudno dobrze się nie bawić przy takich smakowitościach jak "Interior Of Life" (z dedykacją dla wszystkich znajomych), "Sadistic Aggression" czy zagranym na koniec "Lost Identity". Reasumując - bardzo udany koncert.
W kilka minut po zejściu Sceptic ze sceny, na deskach klubu Extreme pojawił się ostatni band z polskiej reprezentacji na festiwalu. Thrash'em All 2002 był pierwszą okazją aby zobaczyć Traumę z nowym wokalistą. Cóż, ja mam mieszane odczucia co do nowego gardlarza Traumy. Fakt, gość koparę ma niezłą, potężne gardełko. Ale scenicznie do Traumy według mnie trochę nie pasuje. Zachowaniem przypomina człowieka rodem z...., hm... kurwa, Impaled Nazarene to za dużo może powiedziane, ale coś z tych rzeczy. Skórzane rękawiczki, odpowiedni pas, groźna wyjątkowo mina... Po prostu delikatny Luttinen w akcji, w asyście inteligentnego death metalu. A sam koncert był jak najbardziej w porządku. Poleciały głównie numery z "Suffocated In Slumber", także nowy oraz "Silent Scream"!!! Ekipa Mistera zdążyła już przyzwyczaić do swego przekazu na żywca, więc o porządny walec dla ucha można było być spokojnym. Po prostu występ potwierdzający po raz kolejny klasę, świetność tej muzyki. Trauma zagrzała na scenie dłużej niz poprzednicy, bowiem ciut ponad 30 minut. A po nich, dłuższa przerwa techniczna, i Swedish True Death Metal na scenie!
Vomitory - nie było przeproś, nie było przebacz przez czterdzieści minut. Miazga, krew sie polała, i to w obfitych ilościach. A to głównie dzięki dominacji w secie koncertowym Vomitory numerów z nowej płyty tegoż szwedzkiego kwartetu - "Blood Rapture". Nie zabrakło prezentacji materiału z "Revelation Nausea" oraz tytułowego z jedynki, "Raped In Their Own Blood". Doskonały heading na scenie, aria na trzy łby - Urban, Erik & Ulf. Dla mnie, rewelacyjny występ, pierwsza liga europejskiej mielony! Ludzi już jakby trochę ubyło, lecz na szczęście zdecydowana większość została, aby zobaczyć w akcji headlinera całej trasy.
Amerykańskie Monstrosity, zespół pokroju Deicide czy Morbid Angel na przykład, na koncercie w dość małych rozmiarów klubie Extreme to zjawisko naprawdę niecodzienne. Choć z drugiej strony, przecież to klubowe sztuki mają największy urok, a tak właśnie było w przypadku koncertu Monstrosity. Po prostu death metalowe tornado bez specjalnych zapowiedzi i cackania się. Mimo, iż Monstrosity grzał na jedną gitarę, to i tak zmiażdzył swoją muzyką . Bez długich przerw, leciał kawałek za kawałkiem - w głównej mierze z "In Dark Purity". Ale nie zabrakło też starszych rzeczy. I na koniec "Angel Of Death"!!!! Slayer po raz trzeci tego wieczoru.....
I na tym skończył się krakowski Thrash Em All Festival 2002. Dodam, bardzo udany festiwal. Każdy zespół zaprezentował się od jak najlepszej strony. Szwedzkie Vomitory i amerykańskie Monstrosity idealnie spełniły rolę headlinerów trasy, profesjonalnie wykonały swoją robotę. Także polskie grupy, oraz słowacki Contempt pokazały na co ich stać na żywo (aczkolwiek Dissenter mógł się bardziej postarać...). Szkoda tylko, że klub został zmieniony z Rotundy na Extreme i że publika szczególnie nie dopisała... Ale mimo że przybyło około 200 osób, festiwal udał się, minął w zajebistej, niemal rodzinnej atmosferze. A to bez wątpienia dzieki wspaniałej muzyce z którą dane nam było obcować przez kilka ładnych godzin.... Po prostu - 100% death metalu !!!
zdjęcia: Grzegorz Piątkowski