Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Empire Invasion Tour 2003 - 16.06 Lublin, Graffiti; Dies Irae, Hate, Lost Soul, Esqarial, Spinal Cord

    Data dodania 2003-06-30Dodał TomashZapowiadany i ostro promowany od dwóch miesięcy death metalowy huragan pod kryptonimem Empire Invasion Tour przetoczyć się miał przez sześć miast Polski i zaprezentować każdego z tych dni kilka krajowych załóg, które każdy już chyba miał okazję zobaczyć + jedną, będącą szczególną atrakcją...zespół, którego koncertowe boje oczom całkowicie obce. I można sobie gadać, ale to właśnie headliner trasy, którego wcześniej na żywo nie było szansy ujrzeć, był tutaj najsilniejszym magnesem! Udało się, moje prywatne prognozy się sprawdziły hehe... żniwo zostało zebrane, frekwencji tak dobrej mało kto sie spodziewał chyba? Szkoda jedynie, że taki pyszny składzik nie zawitał do Krakowa, ale cóż....może Corpus Christi stanęło na przeszkodzie albo cokolwiek innego?! Ja tam nie zważywszy na to, ani nie narzekając na skromne słońce z deszczem na przemian, udałem się na drugi koncert Empire Invasion, czyli Lublin i klub Graffiti.

    Na każdym z gigów support (poza Rzeszowem), w Lublinie padło na Spinal Cord. Kwintet dopiero co po wydaniu debiutanckiego albumu "Remedy", zatem świętować było co i chłopaki pojechały z 'leczniczym' repertuarem dla uszu! Dodatkową ciekawostką był udział Novy'ego w Spinal Cord, jako zastępcy dla oryginalnego bassmana, któremu okoliczności związane z wyjazdem zagranicę uniemożliwiły pojawienie się na tym koncercie. Heh, zatem trzech ex - członków Devilyn znów razem na parkiecie!!! Koncert całkiem dobry Spinal dał, żywiołowy i jedynym minusem był sound, 'przeżywający' w miarę upływu show turbulencje. Najpierw hałas, potem zlanie się instrumentów w jedno i od połowy wszystko już ulegało poprawie i brzmiało bez zarzutów. Przyjęcie jeszcze chłodne, bo ludziska dopiero sie schodziły, jednak przy ostatnich kawałkach Spinal Cord został doceniony sporymi brawami i symboliczną zabawą pod sceną. Dla mnie dobry, na poziomie występ!

    Ruszył za kilkanaście minut Esqarial i ci, co mieli przyjść już sie pojawili - w sporej liczbie, bowiem sumując gdzieś około 200 osób... co jest świetnym wynikiem w porównaniu do większości wiosennych koncertów w kraju. Sala na dobrą sprawę pełna. Miodowaty death metal przepełniony gitarowymi smakami, jaki to proponuje Esqarial, nigdy mnie specjalnie nie przekonywał, lecz nie zaprzeczę - postarali się o bardzo dobry koncert, oj taaaak... i spotkał się on z bardzo entuzjastycznym przyjęciem lubelskiej metal-społeczności. Na scenie także tętniło życiem. Większość numerów oczywiście z ostatniej płytki "Inheritance", ale nie zabrakło również powrotów do przeszłości. Nowy człowiek-gitarzysta w składzie spisał sie na medal, wspomagając też oczywiście wokalnie Pająka...a ten mnie troszku zaskoczył, ponieważ nie wystąpił z mikrofonem a la death metalowy Peter Gabriel, tylko posługując się standardowym, uczepionym na statywie. Miło jest zobaczyć, jak nie trafiający w domowym słuchowisku do człowieka band na żywo zaskakuje i daje niezły gig.

    Lost Soul, znany z piekielnej atmosfery swego death metalowego show tym razem całkowicie piekła nie rozpętał. Heh, tak z sentymentu na wspomnienia mnie bierze.... prawdziwego piekła dopuścili się na zeszłorocznym Hell Fest (czyżby od nazwy party moc koncertowa wówczas zależna? :-)), czy tez na objazdówce Thrash Em All, bowiem na Metalmanii sie nie udało i teraz na lubelskim Empire Invasion też nie poczułem ognia z hellstworzy ziejącego prosto w krocze. Owszem, poleciały pieśni z rewelacyjnego "Scream Of The Mourning Star" oraz z o wiele mniej mnie podniecającego "Ubermensch (Death Of God)", ale co z tego, skoro kilka z nich zabrzmiało po prostu marnie. Osobiście o wiele bardziej przemawiają do mnie te bardziej różnorodne numery Lost Soul niż te na jedno kopyto, charakteryzujące się zwykłym napierdalaniem do przodu. Na scenie także jakoś wybitnie się Lost Soul nie postarał (trochę statycznie? na pewno....), ale to wszystko to oczywiście tylko moje zdanie, nie podważajęce absolutnie pozycji zespołu. Innym uczestnikom podobało się, wnioskując po ciepłym przyjęciu w kilku kawałkach. Znalazło się i miejsce na coverek - poszedł "Blood On My Hands" i został niestety zjebany centralnie na początku! Nie z winy Lost Soul, tylko z powodu brykającego agresywnie pod sceną osobnika, który nie chcąco porwał się na kabel od gitarki Jacka, a ta momentalnie posłuszeństwa odmówiła. Band wyraźnie wkurwiony (i nie ma co sie dziwić!!!) po chwili ochłonął i od nowa pojechał dalej z Morbid Angel. Jak dla mnie, za drugim podejściem wyszko z tą przeróbką świetnie! Koncert tylko dobry, widziało sie Lost Soul w bardziej piekielnej (czytaj - lepszej) formie.

    Nie wiem jak innym, ale mnie Hate na żywo za każdym razem zajebiście się podoba! W prywatnym kalendarzu koncertowym nazwa Hate widnieje na różnych pozycjach rocznikowych i zawsze dają świetne koncerty i zawsze jestem zadowolony, że po raz kolejny ich widziałem hehe .....I również tym razem gadania o jakimkolwiek zawodzie być nie może!!! Hmmm, no może jednak hehe, bo zabrakło mi (i przypuszczam, że części innych też) kilku starszych killerów, lecz wyrozumiałość musi tutaj zapanować ponad wszystko, bo jest nowa płyta i ją trzeba przecież promować! Osobiście nie przekonuje mnie "Awakening Of The Liar" tak bardzo, jak powiedzmy dwa poprzednie, miażdzące wydawnictwa, ale to już moja opinia. Nie zmienia to jednak faktu, że kawałki z nowej płyty na żywo rozpierdalają (już podczas Revelations Tour czy Smash Fest był tego zalążek w postaci delikatnego akcentu nowych tracków), a w szczególności "The Scrolls", "Anti-God Extermity", tytułowy, "Immolate The Pope" (hm... my tylko mamy nadzieję, że text i przesłanie tego numeru nie dotyczą Andrzeja? :-)) czy "Spirit Of Gospa", którym zakończono misterium antypaschalne. Są jednak dwa numery w repertuarze Hate które rozpierdalają jeszcze bardziej, i których na szczęście nie zabrakło! Yess!!!! "The Sin Becomes" i rewelacyjny "Sectarian Murder"!!!!!!! Przed tymi numerami zawsze pokłon składam gdy do ucha mi wlatują :-) Na scenie Hate wiadomo - profesjonalizm na całego, zajebista prezentacja, świetne brzmienie. Klasycznie po lewej i prawej stronie sceny ekrany z pentosem, a w nim obrócony do góry nogami Nazareńczyk, przy mikrofonie Adsinnera symboliczna czaszka, a sami muzycy wystąpili w delikatnych makijażach koloru czarnego na wyskości oczu, co pewnie było zaskoczniem dla niektórych. Maniacy również bardzo ciepłe przyjęcie zgotowali. Super koncert! ... taka dygresja przy okazji mi się nasuwa jeszcze.... no i wpadnijcie koniecznie w krakowskie strony bo już rok Was nie było, zapraszamy!!!

    Analogicznie do introsa tego artykułu... podejrzewam, że podobnie jak wszyscy uczestnicy koncertów Empire Invasion Tour i ja też byłem najbardziej ciekaw jak wypadnie na żywca gwiazda całej trasy. Jakkolwiek, atrakcja przedsięwzięcia to była i okazja taka nie zdarza się - w końcu był to jeden ze startowych gigów Dies Irae! Mogę powiedzieć krótko i każdy będzie dobrze wiedział o co chodzi - wyszli, zabili i zeszli. Na zmianę atakowali numerami z "Immolated" i "The Sin War", zachowując sie przy tym jakby po prostu nie był to jeden i ich pierwszych koncertów! Doświadczenie zebrane z wojowania na deskach z macierzystymi bandami znalazło swoje odbicie w show Dies Irae. Czterech profesjonalistów razem, wreczcie na secnie! Nawet wrażneie odnoszę jakieś takie, że na koncertach Devilyn Novy nie zawsze czuł się jakoś tak..hm... tak totalnie śmiało, pewnie (upłynęło trochę od czasu kiedy ostatnio Devilyn widziałem na żywca, więc może cosik zapomniałem hje hje....)... tutaj na całego rządził ludźmi, idealnie przewodniczył wszystkiemu! Sound osiągnęli miażdząco ciężki, dzięki czemu muzyka Dies Irae znana do tej pory z dwóch płyt, kopała z podwojoną mocą alive. Koncert panowie dali wyśmienity, i tak samo zostali przyjęci. Nasuwa się jedno pytanie...kiedy następne gigi Dies Irae? Mam nadzieję, że nie skończy się tylko na czerwcowej inwazji, bowiem regularne funkcjonowanie Dies Irae koncertowo musi być! Przekonali się o tym chyba wszyscy ci, którzy mieli okazję zobaczyć jak na scenie radzi sobie ta formacja. Ja nie mam wątpliwości. Świetny występ, doskonała prezentacja, oczywiście bardzo dobra muza & solidny, intensywny sound. Czekam na następne koncerty!