Zaloguj się na forum
×

Premiera



  • Grind Tour de Pologne, 26.04.2003, Kraków klub Szpal

    Data dodania 2003-05-01Dodał TomashImperial Foeticide, Decapitated, Anal Stench, Epitome, Mental Demise, Deformed, Patologicum

    Krakowski odcinek zapowiadanej od dłuższego czasu Grind Tour de Pologne był drugim w kolejności gigiem, i z imponującym składem bandów wyróżniał się bez wątpienia na tle pozostałych z koncertów najbardziej. I tutaj czegoś nie rozumiem....skład bardzo dobry, a ludzi żałośnie mało! Wszystkich gdzieś w granicach 100-150 osób!!! Miejsce na gig - Klub Szpal (czyli ex - Miasto Krakoff) bardzo dobre, scena dalej potężna, piwko nawet w normie, poza tym stoiska z płytami i tiszertami, no i bardzo miła atmosfera...

    Całe grind/death party zaczęło się ze sporym opóźnieniem, bowiem po 18:00, od koncertu Patologicum, które promowało swój nowy materiał "Hecatomb Of Abberration". Sama muza - grindowa torpeda na wysokich obrotach do mnie przemawia jak najbardziej...jednak nie do wszystkich zgromadzonych Patologicum trafiło, ponieważ przyjęcie bardzo statyczne, bardzo takie obserwatorskie. Nie udało się garstki ludzi rozruszać, choć ktoś tam cosik próbował. Czytelne brzmienie dodam, stanowiło o patologicznym przekazie pięknie, bez zarzutów. Lecz wokal był ciut za cicho, ale ja nie mam zbyt wielu pretensji o to hehe.... Dobry koncert!

    Jako drugi Deformed, który na żywo bardzo lubię oglądać i w ostatnim czasie miałem ku temu okazję kilka ładnych razy. Po raz kolejny zaprezentowano "Everything Is A Fun Torture", którego to materiału jestem osobiście zwolennikiem, a w wersji live w szczególności rządzą dwa pierwsze, idealnie przechodzące w siebie tracki! Szkoda tylko, że gore/grind chirurdzy z Suchej Beskidzkiej nie wystąpili tym razem w słynnych chałatach, no i gdzie ten przyjaciel od mielenia mięsa panowie?! :) Przy okazji tego koncertu warto wspomnieć jeszcze o pewnej kwestii spornej. Ci, którzy z uporem maniaka uważają Deformed za klon Epitome mogli na żywo sprawdzić te dwa bandy podczas tej sztuki i chyba nikt nie ma wątpliwości, że obydwie formacje to inna muzyka i o klonowaniu nikogo mowy być nie może?! A jeśli ktoś ma, to proponuje umyć uszy i założyć naprawdę dobrej jakości okulary.

    Po Deformed trochę dłuższa przerwa i na scenie zainstalował się pierwszy z zagranicznych gości, ukraiński Mental Demise. Z twórczością tego zespołu nie za bardzo jestem zaznajomiony, ale po tym koncercie, szczerze stwierdzam, że zaległości najwyższy czas nadrobić i każdemu Mentali polecam. Około półgodzinne wymiatanie jakiego sprawcami byli Mental Demise zwerbowało mnie przyjemnie na ich stronę, a i ludzi też chyba sporą grupkę zainteresowali swoją muzolą, bowiem na dłuższą chwilkę przyciągnęli większą liczbę zgromadzonych niż ich grindowi poprzednicy. Niezła, naprawdę niezła sztuka i zagłada!

    ...podobnie z reakcją maniacs sprawa wyglądała przy Epitome oraz dwóch następnych zespołach. O Epitome ostatnio przez pewien okres było zdecydowanie zbyt cichutko, i oby od tej trasy oraz ukazania się "supeROTic performance" Epitome regularnie częstował nas koncertami oraz nową muzą... a ta jest przeze mnie lubiana i szanowana, aczkolwiek, koncertu Epitome do wyjątkowo wspaniałych zaliczyć nie mogę, chociaż podobać to się podobało hehe...fani byli zadowoleni, to mnie średnio podobał się ich gig. Wspomnę jeszcze, że zaprezentowano się w epitomowych uniformach, co jako element charakteryzacji dało pewnego smaczku występowi Epitome...

    Kolejność zespołów uległa delikatnej zmianie i scenę Szpala zajął Anal Stench. Pamiętając (jeszcze hehe) bardzo dobrze zajebisty koncert jaki Anale dały na tegorocznej mańce, oczekiwałem równie wspaniałej powtórki z rozrywki, a nawet lepszego jeszcze koncertu! Niestety, koncert słabszy, jakiś mniej żywiołowy, jakoś mniej alkoholowego smrodu ze sceny w dziury nosowe napierało! Uwagę publiczności nie zaprzeczę, udało się Analom przykuć, ale sam w sobie koncert nie był nadzwyczajny, po prostu w normie...a no i minimalna zmiana image'u, ponieważ jeden z wokalizerów - analizerów called Psycho zaprezentował się z miłym irokezem na głowie.. fajnie, fajnie, ale gdzie to 997?

    Przez wzgląd na obowiązki dekapicyjno/analne Piga sądziłem, że Czesi z Imperial Foeticide zaczną lada minuta grać, a tu od kopa po Anal Stench do grania zabrało się Decapitated. Skład koncertowy wzbogacony ponownie o starego-nowego gitarzystę Jacka Hiro, co nie ukrywajmy, robi wiele na plus. Co dwie gitarki to przecie nie jedna! Sound pyshniutki, ściana dźwięku jaką uzyskał Decapitated bardzo, bardzo cacy powalająca! Lista kawałków zaś standardowa, i najwyższa pora wprowadzić coś nowego do swojego setu. Choć mimo, że widziało się chłopaków w akcji wiele razy, to na żywca takie "Eternity Too Short" czy wyjątkowo zajebisty "Spheres Of Madness" zawsze chętnie wchłonę. Dwa najlepsze numery Decapitated jak dla mnie. Porządny występ, ale ja tam ciekaw bardziej jestem nowej płytki i jej prezentacji koncertowej.

    Decapitated skończył, i po nich nadszedł czas na drugiego gościa z zagranicy, siódmy ostatni zespół tego wieczoru, headlinera trasy, czeski Imperial Foeticide. Przed koncertowe próby dźwiękowe trwały trochę, ale sound z jakim zaprezentował się Imperial Foeticide można powiedzieć, że po prostu zabił...i sam żałuje, że ze względów nie zależnych do końca ode mnie hehe, po trzech numerach musiałem opuścić lokal...jednak nie ma tego chujowego co by na zajebiste nie wyszło!... ponieważ udało mi się zahaczyć o jeszcze jeden gig w ramach Grind Tour de Pologne i tym razem obejrzałem Imperial Foeticide w całości. Boli też to, że zdecydowana ilość przybyłych odpuściła sobie koncert czeskiej załogi...ale co zrobić...To co udało się mi zobaczyć, usłyszeć w czasie pierwszych numerów, zrobiło spore wrażenie, lecz jak dalej na krakowskim koncercie Imperial Foeticide zagrał, niestety nie wiem, bowiem świadkiem już nie byłem...

    Siedem zespołów, koncerty generalnie dobre. Jedne ciut lepsze, inne trochę słabsze. Nie zmienia to faktu, że warto było na te kilka godzin wyskoczyć z domowego zacisza i dać odpocząć oczkom od monitora... skończę jak zacząłem... ludzie nie dopisali i po raz kolejny nie za bardzo wiem gdzie należy szukać ku temu przyczyny? Nie wiem, może ktoś przestraszył się, że dostanie w czaszkę krowim sercem ociekającym jeszcze krwią? Heh, nie nie, nie było takich rekwizytów, tzn. było owszem mięso, cały czas, ale to najlepsze czyli muzyczne!