Zaloguj się na forum
×

Premiera



Nihili LocusCryptopsyHelheimTenebrae in Perpetuum
  • Domain, Eternal Tear, Kayzen 14 IX 2002

    Data dodania 2002-11-18Dodał Grzegorz PiątkowskiWrześniowe weekendy A.D. 2002 w stolicy zostały obsadzone koncertami organizowanymi przez Apocalypse Productions. Z czterech zaplanowanych sztuk najlepiej wypadły chyba te dwie środkowe. Na pierwszą bowiem imprezę nie dojechał Pungent Stench i część osób (ja również) odpuściło ją sobie. Z kolei ostatnia, na której miały wystąpić Trauma i Atropos w ogóle się nie odbyła, prawdopodobnie ze względu na trasę Christ Agony i Hyperion.

    Kayzen - zespół ten został "dołożony" na krótko przed imprezą. Znałem wcześniej próbki ich twórczości z empetrójek zamieszczonych na stronie internetowej zespołu (notabene bardzo dobrej) i ucieszyła możliwość sprawdzenia tego trochę nietypowego, zarówno ze względu na muzykę jak i sam męsko-kobiecy skład, zespołu. Na scenie zamiast spodziewanych 5-ciu osób - czwórka - zabrakło Lil, odpowiedzialnej za damskie wokale. Ponadto Hiara przejęła rolę basistki i do spółki z Kayem zdzierała się do mikrofonu, aż miło było popatrzeć. Po raz pierwszy z zespołem wystąpiła druga gitarzystka, nowa twarz w zespole. Zmiany personalne wciąż są niestety problemem Kayzen. Zagrane zostały oczywiście kawałki z ostatniego promo Ablaze, którego parę egzemplarzy poszło w ręce publiki (kiedy wreszcie płyta moje panie?) jak i starsze. Brzmieniowo i wizualnie w porządku, i nie czepiam się, bo biorąc pod uwagę ich rzadkie koncerty i zamieszania ze składem było po prostu dobrze. Czekam na dalszą aktywność zespołu bo zapowiada się ciekawie.

    Eternal Tear - warszawski zespół którego wcześniej nie znałem, ale po tym koncercie z pewnością zapoznam się z ich materiałem studyjnym. To jest właśnie jeden z plusów takich podziemnych spędów, zawsze coś można nowego zobaczyć w akcji. Gitarowe granie z klimatów które mi osobiście kojarzyły się ze starym Tiamat, może trochę Anathema, wsparte klawiszami. Dość rozbudowane kompozycje które, co dla mnie najważniejsze - nie nudziły, ani przesadną słodkością ani monotonnością. Pod sceną parę osób już domagało się swoich ulubionych kawałków z repertuaru Eternal Tear. Chyba jest więc dobrze...

    Domain - po wydaniu pierwszego pod tym szyldem, słabego moim zdaniem - "Pandemonium", jakoś nie śledziłem poczynań zespołu Paula, jedynego który pozostał czynnie w akcji z naszego rodzimego czarnego kultu co się Pandemonium zwie. Widziałem wcześniej tylko raz Pandemonium na żywo, gdzieś na początku lat 90-tych, na ich wspólnym koncercie z Kat, Dragon, Sparagmos i Sannyasin w Lublinie. Teraz nadarzyła się okazja by ponownie zobaczyć i usłyszeć jak współzałożyciel Pandemonium radzi sobie na scenie. Stwierdzam że radzi sobie, jak i jego koledzy, bardzo dobrze. Choć ostatnie dokonania studyjne mają już niewiele wspólnego ze starym "czarnym klimatem", to jest jedna cecha, która łączy historię i teraźniejszość - dobre gitarowe granie. Nie są to jakieś popisy z super technicznymi solówkami a’la Sceptic (gwoli przykładów z naszego podwórka) ale bardzo rytmiczne, chwytliwe i wciąż ciężkie granie. Przeszywającym brzmieniem żywej gitary można było się tego wieczoru po prostu delektować. Gdy poleciały Devilri i Unholy Existence, piszący te słowa już szczytował... Jakieś 10 lat czekałem by ponownie usłyszeć te kawałki na żywo. Mam nadzieję, że dopóki Domain będzie grać koncerty, dopóty będą grane "czarne utwory", choćby z szacunku dla własnej przeszłości. Zresztą dla mnie, prócz dokonań pod nazwą Domain, które na żywo lepiej wypadają niż z płyty, mogłyby być grane również wszystkie kawałki z Devilri czy nawet The Ancient... ;-) Szkoda tylko, że gardło Paula już nie to co kiedyś. Koncert wypadł bardzo dobrze i już czekam na kolejne sztuki na naszym podwórku..
    Impreza nadspodziewanie udana, zaostrzyła apetyt na kolejną dawkę, która pojawiła się w tym samym miejscu już w tydzień później, bezlitośnie...