longinus696 pisze:A dla mnie słowo "punk" obejmuje pewien sposób podejścia do muzyki - to filozofia tworzenia i olbrzymie uniwersum muzyczne. Nie bez znaczenia jest fakt, że masa zajebiście eksperymentalnej muzyki wywodzi się z punku (post-punk/new wave, noise-rock, po części industrial, grind-core, także metal). Punk żyje we wszystkim co rebelianckie, antysystemowe i samowystarczalne. Możesz robić balck metal i być "punk", możesz grać elektronikę i być "punk" (kurde, przecież Atari Teenage Riot to jak najbardziej punk w wersji elektronicznej).
Jak dla mnie punk is alive.
No śmierdzi to grubszą ahistorycznością. Zgodnie z tą definicją Dylan to u mnie 666% pankrok.
Rozumiem o co ci chodzi, ale to nic innego jak zawłaszczenie kryterium szczerości przekazu przez etykietkę punk. Zgodnie z tym nie istnieje coś takiego, jak gówniany, koniukturalny pankrok. Wiesz pewnie, że kapele, które chciały się załapać na pankową przejażdżkę istniały już przy pierwszej fali 77.
Przy takim podejściu "pre-punk" byłby pewnie liczniejszy niż wszystkie klony Pistols, Clash i Explo razem wzięte... hmm jak Atr to może i hard-bop podciągniemy pod punk, w sumie delta-blues tym bardziej itd.
Zanim skończe te wysoko%procentowe% dywagacje proponuję tylko, żeby rzecz potraktować tak, jak zasługują na to szufladki tj. temat ograniczyć do 77, uk82, hardcore itp. z ewentualnym odchyłem w stronę fali długich i krótkich, nie dlatego, że ślady panka kończą się w jego obrębie, ale dlatego, że plątają się z innymi rokendrolowymi tropami, póki ich nie obrysujemy na potrzeby dyskusji.
Na koniec chciałem zaintonować starą pieśń czirokezów
They acted the same when others came
With drapes and blue suede shoes
Reggae and heavy metal
Jazz and grass roots blues
Prince charles might like break dancing
And di might just like funk
But we don't give a fucking shit
Cause we're still playing to the punks