MEGADETH

[witchfinder]

:D

Taka beznadziejna, że aż fajna ;DDD.

Dokładnie. Ja jestem na tak, chociaż płyty i tak nie posłucham ;)

[Nothingface]

Ja jebie, co za gówno.

[Riven]

eee, miewal gorsze.
gorzej, że ja np dokładnie wiem jak będzie brzmiał ten album x)

[Heretyk]

kogo, poza rattleheadem, jeszcze interesuje jakiś megadeth? dajcie spokój

okładka 1/10, bez wątpliwości.

[Nerwowy]

A mnie się podoba ta oldskulowa, komputerowa nieporadność ;). Ale płyty i tak nie posłucham tak jak i poprzedniej zresztą.

[est]

kogo, poza rattleheadem, jeszcze interesuje jakiś megadeth?

Parę osób by się znalazło tutaj, np Bolek, z którym już w 1979 gromiliśmy depeszowców.

[Skaut]

kogo, poza rattleheadem, jeszcze interesuje jakiś megadeth? dajcie spokój

okładka 1/10, bez wątpliwości.

nicram chyba też do miłości się przyznał.

Generalnie powiem, że "Endgame" mi się nawet podobała. Energiczna, z kilkoma bardzo dobrymi riffami, chyba najlepsza od czasu "Cryptic Writings". Później już mi się nie chciało sprawdzać, podobnie pewnie będzie z nową.

[Heretyk]

Generalnie powiem, że "Endgame" mi się nawet podobała.

z 4 w miarę ciekawe kawałki tam były, jeśli mnie pamięć nie myli. trochę mało

[nicram]

eee, miewal gorsze.

Dokładnie. Endgame miała mega chujową okładkę, ta przy tamtej jest arcydziełem. ;-) Poza tym aż tak źle nie jest. Tak właśnie artystycznie można przedstawić wnętrze jakiegokolwiek zderzacza cząstek elementarnych i sam proces zderzenia. ;-)

[nicram]

kogo, poza rattleheadem, jeszcze interesuje jakiś megadeth? dajcie spokój

okładka 1/10, bez wątpliwości.

nicram chyba też do miłości się przyznał.

Generalnie powiem, że "Endgame" mi się nawet podobała. Energiczna, z kilkoma bardzo dobrymi riffami, chyba najlepsza od czasu "Cryptic Writings".

Masz 100% racji. Endgame jest absolutnie znakomita. W pełni thrashowa, nawiązująca d najlepszych, wczesnych lat tego zespołu.

Generalnie powiem, że "Endgame" mi się nawet podobała.

z 4 w miarę ciekawe kawałki tam były, jeśli mnie pamięć nie myli. trochę mało

LOL. Kolejny specjalista od Megadeth od siedmiu boleści...:-D

[est]

"absolutnie znakomita"
muj ty borze :(

[Harlequin]

kogo, poza rattleheadem, jeszcze interesuje jakiś megadeth? dajcie spokój

Np. mnie

[vicek]

ja tam megadeth lubię , metala se słucham i tyle. najlepsza płyta to ta z 88 roku o tyle powiem , dodam tylko jeszcze że wie nie lubita megadeth dlatego że dejw odkrył Jezuska

[[V]]

Cryptic Writtings to ostatnia płyta tego zespołu której wciąż słucham z dużą przyjemnością.

[Skaut]

Generalnie powiem, że "Endgame" mi się nawet podobała.

z 4 w miarę ciekawe kawałki tam były, jeśli mnie pamięć nie myli. trochę mało

Trochę Cię pamięć jednak myli, bo tam jest więcej ciekawych kawałków: "This Day We Fight!", 1,320' - to taki "Fuel" Metallicy, tytułowy, balladowy "The Hardest Part of Letting Go... Sealed With a Kiss" też jest git, "Head Crusher", "The Right To Go Insane" to wręcz powrót do "Cryptic Writings" właśnie. Bardzo dobry krążek i nawet to, że rudy pokochał jezuska nie ma nic do rzeczy.

[Harlequin]

Przecież 'endgame" to cholernie żwawy i spontaniczny krązek ze swietnymi piosenkami. Co prawda Krzysiu napierdala w tą gitare dla samego faktu napierdalania, ale pamietam, ze zanim przyszła oficjalna data premiery płyty miałem na koncu grubo ponad 50 odsłuchów.

Z perspektywy czasu wracac mi sie do niej nie chce, ale ogólne wrazneie było bardzo pozytywne.

[jaszyn]

To raczej jakiś fake jest a nie okładka, na oficjalnej stronie nic nie ma na ten temat a przy okazji premiery poprzedniej płyty to nawet jakieś odliczanie było przed ujawnieniem.

[Nasum]

Cryptic Writtings to ostatnia płyta tego zespołu której wciąż słucham z dużą przyjemnością.

Rust in peace to ostatnia płyta tego zespołu którą wciąż słucham z dużą przyjemnością.

[535]

Cryptic Writtings to ostatnia płyta tego zespołu której wciąż słucham z dużą przyjemnością.

Rust in peace to ostatnia płyta tego zespołu którą wciąż słucham z dużą przyjemnością.

Nigdy nie słuchałem tego zespołu z dużą przyjemnością. Nawet , w wychwalanym tutaj, początkowym okresie ich twórczości. Bezczelnie wyszedłem z ich koncertu na ostatniej porządnej Metalmanii. Mam nadzieję, że to nikogo nie zdenerwuje. Przezornie o Depeche Mode nie napisałem ani słowa, by niepotrzebnie nie jątrzyć.

[nicram]

Urzekły mnie wasze historie...:-)