Jak sprzedają się płyty z metalem?

[Beerhead]

Problemem w sprzedaży płyt z Metalem w Polsce (i nie tylko u nas) jest niesamowita ilość nowych tytułów, które wychodzą, przez co sprzedaż strasznie się - że tak powiem - "rozdrabnia". Wiadomo, że z polskich kapel w ilościach powyżej kilku tysięcy sprzedaje się: Vader, Behemoth, Kat, Acid Drinkers może jeszcze jakiś Frontside, a z zagranicznych wiadomo: Iron, AC/DC, Slayer, Metallica, Ozzy może wspomniany Morbid, Megadeth i tyle. To są kapele które kupują wszyscy (no prawie) interesujący się tą muzyką, natomiast reszta kapel w związku z tą wspomnianą wyżej nadprodukcją sprzedaje ilości śladowe jak na 30 milionowy kraj. Podobnie jest na zachodzie, tyle że tam siła nabywcza przeciętnego konsumenta jest dużo wyższa to i więcej tych płyt kupuje. Wydaje mi się również (choć tu mogę się mylić), że na rynku muzyki popowej jest tych płyt trochę mniej, a i zasięg rożnego rodzajów trendów znacznie większy, co powoduje stosunkowo wysoką sprzedaż tych płyt. Taki przykład - kiedyś współprowadziłem sklep muzyczny i w łącznej sumie sprzedanych nośników (to były jeszcze czasy w których rządziły kasety) najlepiej sprzedawały się rzeczy metalowe, punkowe itp., ale nawet najlepiej sprzedająca się kaseta z metalem (może z wyjątkiem wspomnianego Vader czy Acid) nie sprzedawała się lepiej od jakiegoś nowego hip hopowego odkrycia czy też nowego Pearl Jam czy Prodigy.

[evildead]

No a takie Autopsy? W promieniu kilkuset metrów od siebie, wiem o czterech:)

Przez pierwszy tydzień "Macabre Eternal" sprzedało się w Stanach 600 sztuk. Bez komentarza.

Już miałem pisać, że to całkiem nieźle, ale rzuciłem okiem po raz drugi i doczytałem, że nie w Saturnach tylko w Stanach. :) No to bez komentarza.
A co do naszych MM/Saturnów - szczerze mówiąc, to po okresie cięcia miejsca na półkach z Metalem widzę trend odwrotny, przynajmniej w KRK. Coraz więcej rzeczy tam leży, ostatnio nawet ze zdziwieniem znalazłem jedynkę i dwójkę Blood Ceremony. Inna sprawa, że to głównie nowości, albo jakieś jednorazowe strzały typu pół dyskografii Bathory przez miesiąc. Potem już nie uświadczysz.

[maciek z klanu]

widac duzy wplyw na MM/Saturn mystica. od zajebania ich i pod ich dystrubcja plyt tam lezy,

[Gore_Obsessed]

Przez pierwszy tydzień "Macabre Eternal" sprzedało się w Stanach 600 sztuk. Bez komentarza.

Już miałem pisać, że to całkiem nieźle, ale rzuciłem okiem po raz drugi i doczytałem, że nie w Saturnach tylko w Stanach. :) No to bez komentarza.

Może tylko taki:
Legenda ekstremalnego Metalu powraca z pierwszą płytą od szesnastu lat i przez pierwszy tydzień sprzedaje się 85-86 sztuk dziennie, czyli niecałe dwie sztuki dziennie na każdy stan... Ostatnio to chyba mój ulubiony zwrot, ale co poradzę, że tu też pasuje jak ulał - gorzej być nie może. Dno dna i metr mułu.

Dobrym źródłem wiedzy na temat wysokości sprzedaży płyt jest Blabbermouth. Stamtąd wiem na przykład, że - istotnie - Kanibale sprzedają się wciąż (nieprzerwanie od kilkunastu lat) bardzo dobrze. Cytuję: "CANNIBAL CORPSE's latest album, "Evisceration Plague", sold 9,600 copies in the United States in its first week of release. This was more than 50 percent higher than the opening tally of the band's previous CD, "Kill" (2006), which landed at No. 170 after shifting more than 6,000 copies. In 1996, CANIBAL CORPSE's "Vile" premiered at No. 151, with more than 6,100 copies sold." Dla porównania i potwierdzenia tego o czym pisał nan: "Evangelion", the ninth full-length studio album from Polish extreme metallers BEHEMOTH, sold 8,500 copies in the United States in its first week of release to debut at position No. 56 on The Billboard 200 chart."
Rewelacyjnie sprzedaje się od jakiegoś czasu AMON AMARTH (15,000 sztuk ostatniej płyty w pierwszym tygodniu w samych Stanach), a także powrotny album ANTHRAX (w zestawieniu z takim DESTRUCTION to inny rząd wielkości - 28.000 sztuk do 800 - równo 35 razy lepiej). Tu też mowa o Stanach.
U nas doskonale sprzedało się ostatnie DVD BEHEMOTH. "Evangelion" oczywiście też ---> http://www.roadrunnerrecords.com/blabbe ... mID=129948

[Alsvartr]

Ale macie problemy.
Nie wiem, może mam dzisiaj taki dzien, ale niekiedy jak czytam tutaj jakie pierdoły sa w stanie niektórych "zażenowac", "zmartwić" czy "wkurwić" to aż mi się słabo robi.
Przeciez to nie wy dostajecie kasę za te płyty, tylko muzycy i ich frustrację moge zrozumieć, ale jak czytam że jeden z drugim i trzecim jest wkurwiony bo se nie może płyty kupić, albo jakaś kapela sprzedała mniej płyt niż druga to mnie pusty śmiech ogarnia. get a life.

Kurwa, ale mam chujowy dzień...

[Gore_Obsessed]

To ciekawostki jeno.

[FENIKS]

Mnie tam Jebie sprzedaż płyt. Po wytwórniach dużych widać, że stać ich na wydawanie gówna jak i dobrych rzeczy, więc kasa schodzi i problemu nie ma. Ważne by wydawały materiały i nie było problemu, że kapela nie może nic wydać. Myślę, że na zachodzie problemu z kasą wielkiego nie ma. Płyty cd i vinyle nie znikną. Wytwórnie idą też z postępem i sprzedają mp3. Myślę, że huj ważne czy sprzedają setki czy tysiące, na pewno musi się zwracać. Tak działają małe wytwórnie i duże. Fakt małe labelnie gorzej reagują na małą sprzedaż, ale wszystko jest do przejścia dla Sprytnego.
Dla nas konsumentów ważne by była zawsze atrakcyjna cena i dostęp. Nie dziś nie jutro, ale za pół roku się kupi. Wszystko zależy od podejścia i chęci.

[nan]

To prawda, że w zdecydowanej większości wypadków po prostu musi się zwracać, kryterium opłacalności rządzi. Tylko że coraz częściej małe wytwórnie stawiają sprawę tak: spoko, wydamy wam materiał, o ile nagracie go za własną kasę. My zajmiemy się promocją / dystrybucją. Ale może to i lepiej, jak kapeli naprawdę zależy, to w końcu ten materiał nagra. Ważne jest też, że przyzwoicie brzmiący materiał można już nagrać sobie w sali prób z komputerem i przyzwoitym omikrofonowaniem + oprogramowanie.

[DCI Hunt]

Przez pierwszy tydzień "Macabre Eternal" sprzedało się w Stanach 600 sztuk. Bez komentarza.

Już miałem pisać, że to całkiem nieźle, ale rzuciłem okiem po raz drugi i doczytałem, że nie w Saturnach tylko w Stanach. :) No to bez komentarza.

Może tylko taki:
Legenda ekstremalnego Metalu powraca z pierwszą płytą od szesnastu lat i przez pierwszy tydzień sprzedaje się 85-86 sztuk dziennie, czyli niecałe dwie sztuki dziennie na każdy stan... Ostatnio to chyba mój ulubiony zwrot, ale co poradzę, że tu też pasuje jak ulał - gorzej być nie może. Dno dna i metr mułu.

Eee nie jest tak źle. Jestem pewien, że na dłuższą metę nie wygląda to tak źle. Poza tym jest w cholerę fajnych kapel, mnóstwo małych wytwórni wydających naprawdę dobre płyty, które chyba jednak ktoś kupuje skoro stać ich na wydawanie kolejnych. Ja tam nie narzekam, chyba, że na nadmiar nowości, na które mnie nie stać.

[ultravox]

Myślę, że w porównaniu do lat 90-tych płyty sprzedają się fatalnie. Jednym z powodów tej sytuacji jest na pewno ogromna ilość wydawanych każdego roku tytułów (dziś każdy może sobie wydać płytę sam, albo u kolegi, który prowadzi "wytwórnię" w swojej sypialni), ale przede wszystkim chodzi o dostępność muzyki w Internecie. Kiedyś, aby usłyszeć coś nowego, trzeba było zainwestować w fizyczny nośnik. Oczywiście istniały metody pomocnicze takie jak przegrywanie lub pożyczanie, ale od czasu do czasu każdy musiał coś kupić. Nie znałem wtedy nikogo, kto nie miałby na półce pewnej liczby kaset (później płyt). Dziś dla większości osób taki wydatek jest zbyteczny, albo wręcz absurdalny.

Podejrzewam, że płyty CD kupują dziś głównie ludzie w wieku 30-40 lat, dla których kiedyś zakup płyty był luksusem (bo ile można było kupić za skromne kieszonkowe?) i w ten sposób spełniają swoje marzenia z lat młodości ;) Co z tego, że każdy z nich kupuje w miesiącu dziesięć razy tyle co kiedyś, skoro takich ludzi jest tak naprawdę garstka? Metal broni się głównie dzięki temu, że kupowanie płyt jest w jakimś stopniu wpisane kojarzony z nim "styl życia". Dzisiejszy metal żyje zresztą głównie siłą sentymentów, stąd renesans winylu czy nawet kasety. Nie wróżę jednak tym nośnikom wielkiej przyszłości poza światkiem maniaków i kolekcjonerów.

Większość sklepów muzycznych w mojej okolicy już dawno padła na ryj i płyty można kupić prawie wyłącznie w marketach, które sprzedają je trochę przy okazji, bo kasę zarabiają tak naprawdę na czymś innym. Jeśli pominąć nowości, to coraz więcej (dobrych!) płyt można kupić za śmieszne pieniądze, bo wytwórnie wolą odzyskać przynajmniej cześć zainwestowanej kasy niż dopłacać do towaru zbierającego przez lata kurz w magazynach. Nawet nowości po kilku miesiącach wyprzedawane są za śmieszne kwoty, co moim zdaniem świadczy o tym, ze popyt na nie jest tak naprawdę niewielki. Oczywiście wciąż można na tym zarobić pewne pieniądze i utrzymywać się z takiego biznesu, jeśli ktoś umiejętnie się wstrzeli w pewną niszę, ale nie sądzę, aby były to jakieś kokosy ;)

[Adrian696]

Myślę, że w porównaniu do lat 90-tych płyty sprzedają się fatalnie.

Mylisz się - gdzieś kiedyś wklejałem analizy rynku muzycznego - płyt w różnych formatach sprzedaje się więcej niż w latach 90.

Jednym z powodów tej sytuacji jest na pewno ogromna ilość wydawanych każdego roku tytułów.

To jest przyczyna, że poszczególne płyty nie sprzedają się w takich nakładach jak kiedyś.

Nawet nowości po kilku miesiącach wyprzedawane są za śmieszne kwoty, co moim zdaniem świadczy o tym, że popyt na nie jest tak naprawdę niewielki.

Tu wykład dałby Ci Rajtuz - temu winne są same wytwórnie miesięcznie wydające tyle nowości, że nie ma szans tego ogarnąć, a w kolejnym miesiącu znów gorące premiery. Jak porównasz sobie ile premier miało w latach 90. takie Metal Blade czy Nuclear z tym co teraz wypuszczają taśmowo, to zobaczysz, że kiedyś rocznie było mniej premier niż teraz miesięcznie.

[nan]

Temu winne są same wytwórnie miesięcznie wydające tyle nowości, że nie ma szans tego ogarnąć, a w kolejnym miesiącu znów gorące premiery. Jak porównasz sobie ile premier miało w latach 90. takie Metal Blade czy Nuclear z tym co teraz wypuszczają taśmowo, to zobaczysz, że kiedyś rocznie było mniej premier niż teraz miesięcznie.

No nie wiem, w 1990, 2000 i 2010 taki Metal Blade wypuścił mniej więcej tyle samo albumów.

[Morph]

A Nuclear Blast? Albo Century Media?

[Adrian696]

No nie wiem, w 1990, 2000 i 2010 taki Metal Blade wypuścił mniej więcej tyle samo albumów.

O ile umiem liczyć to jednak nie. Sprawdziłem na ich stronie - 2000 rok - 15 premier, 2010 rok - 53. Cosik jednak więcej.

[ultravox]

Mylisz się - gdzieś kiedyś wklejałem analizy rynku muzycznego - płyt w różnych formatach sprzedaje się więcej niż w latach 90.

Nie wykluczam, że się mylę, ale jak w takim razie wytłumaczysz stopniowy upadek sklepów, masowe wyprzedaże płyt i pomniejszanie się półek z płytami w marketach? Jedynym sensownym wytłumaczeniem byłoby pojawienie się możliwości zakupu przez Internet i zmiana nawyków u kupujących. Tutaj jednak przydałyby się jakieś rzetelne dane. Nie wiem jakie źródło jest najbardziej wiarygodne, ale trafiłem na taki artykulik, który przeczy temu, co piszesz.
http://articles.businessinsider.com/201 ... try-cd-era

Tu wykład dałby Ci Rajtuz - temu winne są same wytwórnie miesięcznie wydające tyle nowości, że nie ma szans tego ogarnąć, a w kolejnym miesiącu znów gorące premiery. Jak porównasz sobie ile premier miało w latach 90. takie Metal Blade czy Nuclear z tym co teraz wypuszczają taśmowo, to zobaczysz, że kiedyś rocznie było mniej premier niż teraz miesięcznie.

Pojedyncze wytwórnie wcale aż tak dużo nie wydają (Nuclear Blast była wtedy wytwórnią o wiele mniejszego formatu, więc funkcjonowali na zupełnie innych zasadach). To samych wytwórni i zespołów jest zbyt dużo i poziom wydawanych materiałów jest często żenująco niski. Dzięki temu dzisiaj nikt o zdrowych zmysłach nie będzie nawet próbował tego ogarniać.
Moim zdaniem wszystko wynika raczej z tego, że dzisiaj nie ma już konieczności płacenia za muzykę. Niewiele znam osób, które wciąż kupują płyty. Nawet niektórzy muzycy przyznają się do tego, że ich nie kupują. ;)
Oczywiście nie chcę tutaj zgrywać eksperta, bo nie siedzę w tej branży. Opieram się tylko na tym, co widzę dookoła, ale być może wyciągam błędne wnioski.

[nan]

O ile umiem liczyć to jednak nie. Sprawdziłem na ich stronie - 2000 rok - 15 premier, 2010 rok 53. Cosik jednak więcej.

Poka linę.

[Morph]

http://www.metalblade.com/english/content.php ;)

[nan]

Właśnie: http://www.metalblade.com/english/aboutus.php - chyba jednak więcej niż 15 tych premier w 2000.

EDIT: Dziwne, na dwóch podstronach inne liczby podają. Nie chce mi się sprawdzać, co jest licencją / wznowieniem, zwłaszcza że niektórych nazw z tej dłuższej listy nie kojarzę nawet. :/

[Adrian696]

Ultravox - ale ten artykulik powołuje się na dane RIAA, więc raczej odpuśćmy. ;)
Popatrz na to ze strony zespołu - kiedyś wytwórnie płaciły zespołom po wydaniu płyty, czyli tak naprawdę nie płaciły, teraz płacą przed, za podpisanie kontraktu, za wydanie każdej płyty, wiele zespołów założyło własne wytwórnie, a duże wytwórnie są tylko licencjobiorcą i dystrybutorem, więc ich zarobek jest dużo mniejszy niż kiedyś. Skoro jest tak źle, to dlaczego wytwórnie nie bankrutują?? Nie ma dla nich już takiego Eldorado jak było kiedyś, ale biznes się kręci, mimo iż teraz wytwórni jest kilkadziesiąt razy więcej niż kiedyś.
Zespoły zarabiają dodatkowo na merchu, bo kiedyś nie dostawali z tego złamanego grosza, bo wszystko brały wytwórnie, teraz merch jest na osobnym kontrakcie, trasy koncertowe też są inaczej rozliczane. Świat się zmienił, ale jakoś wszyscy nadal żyją z muzyki, a że konkurencja większa? Co zrobić?
Ale Nuclear Blast kiedyś też była wiodącą wytwórnią w Metalu tak jak i dziś.

[COFFIN]

Dokładnie. Wytwórnie nie mają już jak dymać, bo Ci wydymani nauczyli się, jak działać w interesie. Pierwszy przykład z brzegu - Marduk.