Ciekawostki

Tematy niekoniecznie związane z metalem i muzyką...

Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed

Awatar użytkownika
Lukass
zahartowany metalizator
Posty: 4680
Rejestracja: 13-08-2015, 23:28
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Ciekawostki

12-12-2024, 22:47

zawlekacz pisze:
12-12-2024, 22:42
tu masz rozkminkie o majozenach
viewtopic.php?f=19&t=14853&start=280
Eee, temat się zjebał. Zamiast rozmawiać o sednie, to jakieś musztardy, ketchupy, sosy, ja pierdolę. Majezon to majezon, znajmy proporcje.
Where did we go wrong?
How did we go wrong?
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 6016
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: Ciekawostki

13-12-2024, 12:12

Redaktor Stankiewicz i jego podsumowanie. No proszę, kto by pomyślał :)
https://kultura.onet.pl/muzyka/wywiady- ... op/xnkb3zz
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
Ascetic
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16192
Rejestracja: 10-01-2015, 15:54

Re: Ciekawostki

13-12-2024, 13:05

Sgt. Barnes pisze:
13-12-2024, 12:12
Redaktor Stankiewicz i jego podsumowanie. No proszę, kto by pomyślał :)
https://kultura.onet.pl/muzyka/wywiady- ... op/xnkb3zz
Masz możliwość wyciągnąć z zza walla? Poczytałbym.

Niznikiewicz, Prokop - też nasi, w sensie, że nie tylko RMF fm w trakcie gotowania zupy, ale też i rockowańsko.
Poro
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 6016
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: Ciekawostki

13-12-2024, 13:07

Ascetic pisze:
13-12-2024, 13:05
Sgt. Barnes pisze:
13-12-2024, 12:12
Redaktor Stankiewicz i jego podsumowanie. No proszę, kto by pomyślał :)
https://kultura.onet.pl/muzyka/wywiady- ... op/xnkb3zz
Masz możliwość wyciągnąć z zza walla? Poczytałbym.

Niznikiewicz, Prokop - też nasi, w sensie, że nie tylko RMF fm w trakcie gotowania zupy, ale też i rockowańsko.
VOILA!
1. Marty Friedman "Drama"

Nie chcę tworzyć rankingów, ale ten pan ma w moim muzycznym świecie miejsce szczególne — to mój ulubiony gitarzysta, muzyk, który łączy rockową duszę z orientalną wrażliwością.



Gra głównie muzykę instrumentalną, choć najlepszy kawałek na tej płycie śpiewa z nim dwóch wokalistów — po angielsku i hiszpańsku. Friedman to legenda. Przez najlepszą dekadę Megadeth napędzał ten wybitny metalowy band swymi solówkami, do dziś niedoścignionymi. Teraz mieszka w Japonii, co słychać na jego płytach. Kilka ostatnich krążków Friedmana było przeciętnych, część nawet ciężko było kupić poza Japonią. Ale tegoroczna "Drama" to prawdziwy powrót mistrza.


2. Kerry King "From Hell I Rise"

To wielki powrót. Gitarzysta legendarnego thrash metalowego Slayera Kerry King długo nie mógł się pogodzić z rozwiązaniem zespołu po niemal czterech dekadach działalności. Z tej wściekłości stworzył band, który ewidentnie jest reinkarnacją czy też kontynuacją Slayera. To nie jest zarzut — solowy projekt Kinga to harmonie, rytmy i tempa Slayera. Nawet wokalista jest dobrany tak, aby przypominał Toma Arayę. Ale jednocześnie nowy KK nie jest substytutem legendy. King zatrudnił wyśmienitych instrumentalistów i ta płyta miażdży tak, jak miażdżyć powinna. Estetyka Kinga jest pretensjonalna, ale to wciąż wielki muzyk.

3. Pearl Jam "Dark Matter"

Nigdy nie byłem wielkim fanem muzyki grunge, która na początku lat 90. zepchnęła tradycyjnego rocka na margines. Ale były wyjątki — a największym wśród nich Pearl Jam, kapela, do której zawsze miałem słabość. Dobre, lekko mroczne kompozycje, świetne brzmienie, niesamowity głos Eddiego Veddera. Najbardziej kocham rzecz jasna album "Ten", a na nim absolutnie wielki utwór "Black", ale właściwie na każdym kolejnym albumie Pearl Jam znajdowałem coś dla siebie. Tak też jest w przypadku "Dark Matter" — choć, przyznam, trochę za dużo tu dla mnie prostego rocka, a trochę za mało tradycyjnego perłowego mroku.

4. Judas Priest "Invincible Shield"

Kiedy byłem małym chłopcem, to Rob Halford już piszczał te swoje metalowe zaśpiewy. Po ponad pięciu dekadach nic się nie zmienia. Tegoroczna płyta Judasów jest połączeniem tradycyjnego brzmienia tego zespołu — nawiązującego do mojego ulubionego albumu "Painkiller" — z rockową nowoczesnością, którą do kapeli wniósł znakomity gitarzysta Richie Faulkner.

5. Deep Purple "=1"

Niby to samo Deep Purple, ale inne. Z zespołu po wielu wspólnych latach i wielu znakomitych solówkach odszedł znakomity gitarzysta Steve Morse, ale jego następca, młodszy ode mnie Simon McBride, daje radę. Purple nagrali dobrą rockową płytę, choć — co tu dużo kryć — czasy genialnych krążków, takich jak "Machine Head" czy "In rock", mają już za sobą.

6. The Cure "Songs of a Lost World"

Czupryny porządnie przerzedzone, makijaż rozmazany, ale brzmienie wciąż transowe i wciągające.

Brakowało mi The Cure przez te kilkanaście lat, gdy Robert Smith postanowił odpocząć od muzyki.



W tym czasie wykończyłem kilka różnych nośników z zapisem mojej ukochanej płyty kuracjuszy — "Disintegration". To dla takich jak ja są "Pieśni o utraconym świecie". Brakowało mi tych harmonii, brakowało mi tego głosu.

7. David Gilmour "Luck And Strange"

To pewne, że Pink Floyd już nigdy nie zagra w oryginalnym składzie. Roger Waters zwariował na punkcie polityki — i miłości do Putina — tak bardzo, że Gilmour nie chce słyszeć o wspólnym z nim graniu. W tej sytuacji pozostają nam takie rzadkie przyjemności jak solowe płyty Gilmoura. Jest pinkfloydowo, jest gilmourowo — w tempie raczej wolniejszym i nostalgicznym. David Gilmour nic już nie musi — ostatnio sprzedał na aukcji w domu aukcyjnym Christie's ponad 100 swych gitar. Dobrze, że nie wszystkie.

8. Bruce Dickinson "The Mandrake Project"

Dla mnie Iron Maiden to ikona. Nie jestem psychofanem tego zespołu, ale zawsze miałem szacunek do "Żelaznej Dziwicy". Dlatego ze smutkiem obserwuję to, co się dzieje — z zespołu właśnie znika wieloletni bębniarz Nicko McBrain, który po ciężkiej chorobie nie jest już w stanie koncertować. Wieloletni — i najlepszy — wokalista Iron Maiden Bruce Dickinson zaczyna przebąkiwać o tym, że chętnie wybierze kumplom jakiegoś innego frontmana. Oby nie. Lubię Dickinsona solo — "The Mandrake Project" to bodaj najlepsza jego solowa płyta — ale bez niego ten zespół straci sens.

9. Sepultura "Schizophrenia"

Zanim posłuchałem, to sam zastanawiałem się, czy to ma sens. Twórcy legendarnej thrashowej Sepultury bracia Max i Igor Cavalera postanowili całkiem na nowo nagrać starsze płyty grupy. Przyznam, że po przesłuchu takiej nowej "Schizophrenii" z 1987 r. nie mam już żadnych wątpliwości: było warto. Sam, mówiąc szczerze, omijałem te starsze pozycje w dyskografii Sepultury, bo były nagrane fatalnie technicznie, gdy jeszcze zespół biedował w rodzinnej Brazylii. Inna rzecz, że grupa po serii znakomitych płyt w latach 90. się pokłóciła i w praktyce rozpadła — a dziś jej dawni muzycy spierają się nawet o to, czy nagrywanie starych płyt na nowo ma sens.

10. Chihiro Onitsuka "Black Fantasia"

To jest prawdziwy bonus track. Jeszcze zanim na świecie zapanowała moda na koreański k-pop, ja podczas kolejnych wizyt w Japonii zanurzyłem się w j-popie. Nie występuje już niestety najlepszy japoński boysband SMAP — bo boys stali się men. Panowie byli kompleksowi niczym tamtejsze korporacje. Śpiewali, tańczyli, występowali w filmach, gotowali, prowadzili teleturnieje i telewizyjne programy, wszędzie święcąc triumfy — unikatowy, dalekowschodni fenomen.

Wśród artystów, którzy mi pozostali, wyróżnia się Ona. Chihiro Onitsuka to fantastyczna artystka, taka japońska Alanis Morissette — wykonuje ambitny pop-rock, gra na pianinie i sama pisze teksty. Spotkanie z nią można zacząć poprzez serwisy streamingowe — najlepiej od genialnej płyty "Insomnia". Dla jasności — Chihiro Onitsuka śpiewa po japońsku.
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
Ascetic
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16192
Rejestracja: 10-01-2015, 15:54

Re: Ciekawostki

13-12-2024, 14:07

Sgt. Barnes pisze:
13-12-2024, 13:07
Ascetic pisze:
13-12-2024, 13:05
Sgt. Barnes pisze:
13-12-2024, 12:12
Redaktor Stankiewicz i jego podsumowanie. No proszę, kto by pomyślał :)
https://kultura.onet.pl/muzyka/wywiady- ... op/xnkb3zz
Masz możliwość wyciągnąć z zza walla? Poczytałbym.

Niznikiewicz, Prokop - też nasi, w sensie, że nie tylko RMF fm w trakcie gotowania zupy, ale też i rockowańsko.
VOILA!
1. Marty Friedman "Drama"

Nie chcę tworzyć rankingów, ale ten pan ma w moim muzycznym świecie miejsce szczególne — to mój ulubiony gitarzysta, muzyk, który łączy rockową duszę z orientalną wrażliwością.



Gra głównie muzykę instrumentalną, choć najlepszy kawałek na tej płycie śpiewa z nim dwóch wokalistów — po angielsku i hiszpańsku. Friedman to legenda. Przez najlepszą dekadę Megadeth napędzał ten wybitny metalowy band swymi solówkami, do dziś niedoścignionymi. Teraz mieszka w Japonii, co słychać na jego płytach. Kilka ostatnich krążków Friedmana było przeciętnych, część nawet ciężko było kupić poza Japonią. Ale tegoroczna "Drama" to prawdziwy powrót mistrza.


2. Kerry King "From Hell I Rise"

To wielki powrót. Gitarzysta legendarnego thrash metalowego Slayera Kerry King długo nie mógł się pogodzić z rozwiązaniem zespołu po niemal czterech dekadach działalności. Z tej wściekłości stworzył band, który ewidentnie jest reinkarnacją czy też kontynuacją Slayera. To nie jest zarzut — solowy projekt Kinga to harmonie, rytmy i tempa Slayera. Nawet wokalista jest dobrany tak, aby przypominał Toma Arayę. Ale jednocześnie nowy KK nie jest substytutem legendy. King zatrudnił wyśmienitych instrumentalistów i ta płyta miażdży tak, jak miażdżyć powinna. Estetyka Kinga jest pretensjonalna, ale to wciąż wielki muzyk.

3. Pearl Jam "Dark Matter"

Nigdy nie byłem wielkim fanem muzyki grunge, która na początku lat 90. zepchnęła tradycyjnego rocka na margines. Ale były wyjątki — a największym wśród nich Pearl Jam, kapela, do której zawsze miałem słabość. Dobre, lekko mroczne kompozycje, świetne brzmienie, niesamowity głos Eddiego Veddera. Najbardziej kocham rzecz jasna album "Ten", a na nim absolutnie wielki utwór "Black", ale właściwie na każdym kolejnym albumie Pearl Jam znajdowałem coś dla siebie. Tak też jest w przypadku "Dark Matter" — choć, przyznam, trochę za dużo tu dla mnie prostego rocka, a trochę za mało tradycyjnego perłowego mroku.

4. Judas Priest "Invincible Shield"

Kiedy byłem małym chłopcem, to Rob Halford już piszczał te swoje metalowe zaśpiewy. Po ponad pięciu dekadach nic się nie zmienia. Tegoroczna płyta Judasów jest połączeniem tradycyjnego brzmienia tego zespołu — nawiązującego do mojego ulubionego albumu "Painkiller" — z rockową nowoczesnością, którą do kapeli wniósł znakomity gitarzysta Richie Faulkner.

5. Deep Purple "=1"

Niby to samo Deep Purple, ale inne. Z zespołu po wielu wspólnych latach i wielu znakomitych solówkach odszedł znakomity gitarzysta Steve Morse, ale jego następca, młodszy ode mnie Simon McBride, daje radę. Purple nagrali dobrą rockową płytę, choć — co tu dużo kryć — czasy genialnych krążków, takich jak "Machine Head" czy "In rock", mają już za sobą.

6. The Cure "Songs of a Lost World"

Czupryny porządnie przerzedzone, makijaż rozmazany, ale brzmienie wciąż transowe i wciągające.

Brakowało mi The Cure przez te kilkanaście lat, gdy Robert Smith postanowił odpocząć od muzyki.



W tym czasie wykończyłem kilka różnych nośników z zapisem mojej ukochanej płyty kuracjuszy — "Disintegration". To dla takich jak ja są "Pieśni o utraconym świecie". Brakowało mi tych harmonii, brakowało mi tego głosu.

7. David Gilmour "Luck And Strange"

To pewne, że Pink Floyd już nigdy nie zagra w oryginalnym składzie. Roger Waters zwariował na punkcie polityki — i miłości do Putina — tak bardzo, że Gilmour nie chce słyszeć o wspólnym z nim graniu. W tej sytuacji pozostają nam takie rzadkie przyjemności jak solowe płyty Gilmoura. Jest pinkfloydowo, jest gilmourowo — w tempie raczej wolniejszym i nostalgicznym. David Gilmour nic już nie musi — ostatnio sprzedał na aukcji w domu aukcyjnym Christie's ponad 100 swych gitar. Dobrze, że nie wszystkie.

8. Bruce Dickinson "The Mandrake Project"

Dla mnie Iron Maiden to ikona. Nie jestem psychofanem tego zespołu, ale zawsze miałem szacunek do "Żelaznej Dziwicy". Dlatego ze smutkiem obserwuję to, co się dzieje — z zespołu właśnie znika wieloletni bębniarz Nicko McBrain, który po ciężkiej chorobie nie jest już w stanie koncertować. Wieloletni — i najlepszy — wokalista Iron Maiden Bruce Dickinson zaczyna przebąkiwać o tym, że chętnie wybierze kumplom jakiegoś innego frontmana. Oby nie. Lubię Dickinsona solo — "The Mandrake Project" to bodaj najlepsza jego solowa płyta — ale bez niego ten zespół straci sens.

9. Sepultura "Schizophrenia"

Zanim posłuchałem, to sam zastanawiałem się, czy to ma sens. Twórcy legendarnej thrashowej Sepultury bracia Max i Igor Cavalera postanowili całkiem na nowo nagrać starsze płyty grupy. Przyznam, że po przesłuchu takiej nowej "Schizophrenii" z 1987 r. nie mam już żadnych wątpliwości: było warto. Sam, mówiąc szczerze, omijałem te starsze pozycje w dyskografii Sepultury, bo były nagrane fatalnie technicznie, gdy jeszcze zespół biedował w rodzinnej Brazylii. Inna rzecz, że grupa po serii znakomitych płyt w latach 90. się pokłóciła i w praktyce rozpadła — a dziś jej dawni muzycy spierają się nawet o to, czy nagrywanie starych płyt na nowo ma sens.

10. Chihiro Onitsuka "Black Fantasia"

To jest prawdziwy bonus track. Jeszcze zanim na świecie zapanowała moda na koreański k-pop, ja podczas kolejnych wizyt w Japonii zanurzyłem się w j-popie. Nie występuje już niestety najlepszy japoński boysband SMAP — bo boys stali się men. Panowie byli kompleksowi niczym tamtejsze korporacje. Śpiewali, tańczyli, występowali w filmach, gotowali, prowadzili teleturnieje i telewizyjne programy, wszędzie święcąc triumfy — unikatowy, dalekowschodni fenomen.

Wśród artystów, którzy mi pozostali, wyróżnia się Ona. Chihiro Onitsuka to fantastyczna artystka, taka japońska Alanis Morissette — wykonuje ambitny pop-rock, gra na pianinie i sama pisze teksty. Spotkanie z nią można zacząć poprzez serwisy streamingowe — najlepiej od genialnej płyty "Insomnia". Dla jasności — Chihiro Onitsuka śpiewa po japońsku.
Dziękuje.
Gość mi od zawsze leży. Teraz jakby bardziej.
Poro
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 6016
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: Ciekawostki

13-12-2024, 14:10

Red. Nizinkiewicz jest w klimacie, nawet Cannibali i Napalmów ogarnia, chociaż celuje raczej w "alternatywkę" typu Sonic Youth czy Afghan Whigs. Czasem nawet coś z grindu u niego w audycji poleci :plusone:
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
tomaszm
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9907
Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Lokalizacja: Doliny

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 12:51

Nie wiem czy wiecie ale jest grupa kolesi co kręci reportaz odnośnie Covid i fest robią materiał. Jak to mogło się tak roznieść. A pochodzę z wioski od której to się zaczęło.
mistrzsardu
rasowy masterfulowicz
Posty: 3253
Rejestracja: 10-05-2005, 23:03
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 12:54

Myślałem, że w Wuhan się zaczęło ;)
Celem życia nie jest przeżycie.
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 11002
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 13:00

Widocznie w Lublińcu strzela się nie tylko do wilków, ale i do nietoperzy.
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Awatar użytkownika
Sybir
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10935
Rejestracja: 16-11-2011, 22:15
Lokalizacja: Voivodowice

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 13:05

mistrzsardu pisze:Myślałem, że w Wuhan się zaczęło ;)
ONI chcą, żebyś w to wierzył. ;)
nicram pisze:Antichrist niszczy UaFM w pięć sekund.
Triceratops pisze:szczepic sie mozna na rzadko mutujace i w miare stale genetycznie wirusy, jak gruzlica, krztusiec, blonica czy np koklusz
mistrzsardu
rasowy masterfulowicz
Posty: 3253
Rejestracja: 10-05-2005, 23:03
Lokalizacja: Trójmiasto

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 13:08

"Iskra wyjdzie z Polski!"
Celem życia nie jest przeżycie.
Awatar użytkownika
uglak
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9969
Rejestracja: 15-06-2012, 12:03
Lokalizacja: ארץ ישראל

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 13:32

ChatGPT pisze:Potrawka z wierzchowca nocy duszona w sosie czerwonym

Składniki:

2 nietoperze (jeśli takie nie dostępne, mięso dzikiej zwierzyny, jak sarna, dzik, bądź zając, służyć może)
1 cebula złota, drobno posiekana
2 ząbki czosnku
1 marchewka, starannie pokrojona
1 korzeń pietruszki
kawałek selera, niech będzie świeży
1 listek laurowy, z szlacheckiej przyprawy
3-4 ziarna ziela angielskiego, smaku potrawie nadadzą
5-6 ziaren pieprzu czarnego, dla ostrości
½ szklanki wina czerwonego, najlepiej z winnic polskich
1 szklanka bulionu mięsnego, mocnego, domowego
2 łyżki masła klarowanego, jak za dawnych czasów
2 łyżki mąki pszennej, aby sos zgęstniał
1 łyżka octu winnego, dla rześkości
Sól, ku smaku
Świeżo mielony pieprz, by uczynić potrawę godną uczty
Tymianek i majeranek, dla wzmocnienia aromatu (jeśli wolisz)

Przygotowanie:

Mięso przyrządzić: Jeżelibyś używał nietoperza, usunąć trzeba sierść, kości wszelakie, a jedynie mięso skorzystać. Gdyż zaś dziką zwierzynę użyjesz, jak sarnę bądź zająca, pokrój je na kawałki wygodne do duszenia.

Mięso obsmażyć: Na wielkiej patelni, w której zaszaleje masło, wrzuć kawałki mięsa i smaż je do złotego, aż skórka się zarumieni, a mięso swoje smaki odda. Po obróbce zdejmij mięso na bok, aby odpoczęło.

Warzywa zeszklić: Na tejże samej patelni zeszklij cebulę z czosnkiem, niech wonność ich wypełni powietrze. Następnie pokrój warzywa – marchew, pietruszkę i seler – i dorzuć do garnka, smażąc aż zmiękną.

Duszenie: Po chwili, gdy warzywa się dobrze wymieszają z masłem i cebulą, wlej do garnka wino czerwone, najlepiej z winnic Rzeczypospolitej, i bulion mięsny. Dodaj przyprawy: listek laurowy, ziele angielskie, pieprz oraz tymianek i majeranek, jeśli chcesz. Włóż mięso z powrotem, niech się wszystko razem łączy. Całość dusimy przez około 1,5 do 2 godzin, aż mięso stanie się miękkie, a smaki się przegryzą.

Zagęszczanie sosu: W małej miseczce wymieszaj mąkę z niewielką ilością wody, a potem delikatnie dodaj do potrawki, aby sos swój pełny kształt zyskał. Całość zamieszaj, by nie powstały grudki. Jeśli zaś sos będzie zbyt gęsty, dodaj jeszcze trochę bulionu.

Zakończenie: Na sam koniec dopraw potrawkę solą, pieprzem oraz octem lub sokiem z cytryny, by kwaskowatości dodać i równowagę smaku zachować.

Podanie: Tak przygotowaną potrawkę z nietoperza (lub dziczyzny) podaj z kaszą gryczaną, chlebem świeżym lub ziemniakami. Niech będzie to uczta, godna szlacheckiego stołu!
Kto by nie się nie skusił?
Guilty of being right
Awatar użytkownika
DST
rasowy masterfulowicz
Posty: 2372
Rejestracja: 23-12-2010, 23:02

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 13:39

Sgt. Barnes pisze:
13-12-2024, 13:07
Ascetic pisze:
13-12-2024, 13:05
Sgt. Barnes pisze:
13-12-2024, 12:12
Redaktor Stankiewicz i jego podsumowanie. No proszę, kto by pomyślał :)
https://kultura.onet.pl/muzyka/wywiady- ... op/xnkb3zz
Masz możliwość wyciągnąć z zza walla? Poczytałbym.

Niznikiewicz, Prokop - też nasi, w sensie, że nie tylko RMF fm w trakcie gotowania zupy, ale też i rockowańsko.
VOILA!
1. Marty Friedman "Drama"

Nie chcę tworzyć rankingów, ale ten pan ma w moim muzycznym świecie miejsce szczególne — to mój ulubiony gitarzysta, muzyk, który łączy rockową duszę z orientalną wrażliwością.



Gra głównie muzykę instrumentalną, choć najlepszy kawałek na tej płycie śpiewa z nim dwóch wokalistów — po angielsku i hiszpańsku. Friedman to legenda. Przez najlepszą dekadę Megadeth napędzał ten wybitny metalowy band swymi solówkami, do dziś niedoścignionymi. Teraz mieszka w Japonii, co słychać na jego płytach. Kilka ostatnich krążków Friedmana było przeciętnych, część nawet ciężko było kupić poza Japonią. Ale tegoroczna "Drama" to prawdziwy powrót mistrza.


2. Kerry King "From Hell I Rise"

To wielki powrót. Gitarzysta legendarnego thrash metalowego Slayera Kerry King długo nie mógł się pogodzić z rozwiązaniem zespołu po niemal czterech dekadach działalności. Z tej wściekłości stworzył band, który ewidentnie jest reinkarnacją czy też kontynuacją Slayera. To nie jest zarzut — solowy projekt Kinga to harmonie, rytmy i tempa Slayera. Nawet wokalista jest dobrany tak, aby przypominał Toma Arayę. Ale jednocześnie nowy KK nie jest substytutem legendy. King zatrudnił wyśmienitych instrumentalistów i ta płyta miażdży tak, jak miażdżyć powinna. Estetyka Kinga jest pretensjonalna, ale to wciąż wielki muzyk.

3. Pearl Jam "Dark Matter"

Nigdy nie byłem wielkim fanem muzyki grunge, która na początku lat 90. zepchnęła tradycyjnego rocka na margines. Ale były wyjątki — a największym wśród nich Pearl Jam, kapela, do której zawsze miałem słabość. Dobre, lekko mroczne kompozycje, świetne brzmienie, niesamowity głos Eddiego Veddera. Najbardziej kocham rzecz jasna album "Ten", a na nim absolutnie wielki utwór "Black", ale właściwie na każdym kolejnym albumie Pearl Jam znajdowałem coś dla siebie. Tak też jest w przypadku "Dark Matter" — choć, przyznam, trochę za dużo tu dla mnie prostego rocka, a trochę za mało tradycyjnego perłowego mroku.

4. Judas Priest "Invincible Shield"

Kiedy byłem małym chłopcem, to Rob Halford już piszczał te swoje metalowe zaśpiewy. Po ponad pięciu dekadach nic się nie zmienia. Tegoroczna płyta Judasów jest połączeniem tradycyjnego brzmienia tego zespołu — nawiązującego do mojego ulubionego albumu "Painkiller" — z rockową nowoczesnością, którą do kapeli wniósł znakomity gitarzysta Richie Faulkner.

5. Deep Purple "=1"

Niby to samo Deep Purple, ale inne. Z zespołu po wielu wspólnych latach i wielu znakomitych solówkach odszedł znakomity gitarzysta Steve Morse, ale jego następca, młodszy ode mnie Simon McBride, daje radę. Purple nagrali dobrą rockową płytę, choć — co tu dużo kryć — czasy genialnych krążków, takich jak "Machine Head" czy "In rock", mają już za sobą.

6. The Cure "Songs of a Lost World"

Czupryny porządnie przerzedzone, makijaż rozmazany, ale brzmienie wciąż transowe i wciągające.

Brakowało mi The Cure przez te kilkanaście lat, gdy Robert Smith postanowił odpocząć od muzyki.



W tym czasie wykończyłem kilka różnych nośników z zapisem mojej ukochanej płyty kuracjuszy — "Disintegration". To dla takich jak ja są "Pieśni o utraconym świecie". Brakowało mi tych harmonii, brakowało mi tego głosu.

7. David Gilmour "Luck And Strange"

To pewne, że Pink Floyd już nigdy nie zagra w oryginalnym składzie. Roger Waters zwariował na punkcie polityki — i miłości do Putina — tak bardzo, że Gilmour nie chce słyszeć o wspólnym z nim graniu. W tej sytuacji pozostają nam takie rzadkie przyjemności jak solowe płyty Gilmoura. Jest pinkfloydowo, jest gilmourowo — w tempie raczej wolniejszym i nostalgicznym. David Gilmour nic już nie musi — ostatnio sprzedał na aukcji w domu aukcyjnym Christie's ponad 100 swych gitar. Dobrze, że nie wszystkie.

8. Bruce Dickinson "The Mandrake Project"

Dla mnie Iron Maiden to ikona. Nie jestem psychofanem tego zespołu, ale zawsze miałem szacunek do "Żelaznej Dziwicy". Dlatego ze smutkiem obserwuję to, co się dzieje — z zespołu właśnie znika wieloletni bębniarz Nicko McBrain, który po ciężkiej chorobie nie jest już w stanie koncertować. Wieloletni — i najlepszy — wokalista Iron Maiden Bruce Dickinson zaczyna przebąkiwać o tym, że chętnie wybierze kumplom jakiegoś innego frontmana. Oby nie. Lubię Dickinsona solo — "The Mandrake Project" to bodaj najlepsza jego solowa płyta — ale bez niego ten zespół straci sens.

9. Sepultura "Schizophrenia"

Zanim posłuchałem, to sam zastanawiałem się, czy to ma sens. Twórcy legendarnej thrashowej Sepultury bracia Max i Igor Cavalera postanowili całkiem na nowo nagrać starsze płyty grupy. Przyznam, że po przesłuchu takiej nowej "Schizophrenii" z 1987 r. nie mam już żadnych wątpliwości: było warto. Sam, mówiąc szczerze, omijałem te starsze pozycje w dyskografii Sepultury, bo były nagrane fatalnie technicznie, gdy jeszcze zespół biedował w rodzinnej Brazylii. Inna rzecz, że grupa po serii znakomitych płyt w latach 90. się pokłóciła i w praktyce rozpadła — a dziś jej dawni muzycy spierają się nawet o to, czy nagrywanie starych płyt na nowo ma sens.

10. Chihiro Onitsuka "Black Fantasia"

To jest prawdziwy bonus track. Jeszcze zanim na świecie zapanowała moda na koreański k-pop, ja podczas kolejnych wizyt w Japonii zanurzyłem się w j-popie. Nie występuje już niestety najlepszy japoński boysband SMAP — bo boys stali się men. Panowie byli kompleksowi niczym tamtejsze korporacje. Śpiewali, tańczyli, występowali w filmach, gotowali, prowadzili teleturnieje i telewizyjne programy, wszędzie święcąc triumfy — unikatowy, dalekowschodni fenomen.

Wśród artystów, którzy mi pozostali, wyróżnia się Ona. Chihiro Onitsuka to fantastyczna artystka, taka japońska Alanis Morissette — wykonuje ambitny pop-rock, gra na pianinie i sama pisze teksty. Spotkanie z nią można zacząć poprzez serwisy streamingowe — najlepiej od genialnej płyty "Insomnia". Dla jasności — Chihiro Onitsuka śpiewa po japońsku.
Od samego czytania się zestarzałem.
Awatar użytkownika
Ascetic
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16192
Rejestracja: 10-01-2015, 15:54

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 13:45

Hatefire pisze:
14-12-2024, 13:00
w Lublińcu
Jak nic tam powinno się przenieść stolycę. Ba! Zaczynam mieć wrażenie, że to miasto, to Jądro Wszechświata jest.
Ostatnio zmieniony 14-12-2024, 13:50 przez Ascetic, łącznie zmieniany 1 raz.
Poro
Awatar użytkownika
Ascetic
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16192
Rejestracja: 10-01-2015, 15:54

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 13:47

DST pisze:
14-12-2024, 13:39
Sgt. Barnes pisze:
13-12-2024, 13:07
Ascetic pisze:
13-12-2024, 13:05


Masz możliwość wyciągnąć z zza walla? Poczytałbym.

Niznikiewicz, Prokop - też nasi, w sensie, że nie tylko RMF fm w trakcie gotowania zupy, ale też i rockowańsko.
VOILA!
1. Marty Friedman "Drama"

Nie chcę tworzyć rankingów, ale ten pan ma w moim muzycznym świecie miejsce szczególne — to mój ulubiony gitarzysta, muzyk, który łączy rockową duszę z orientalną wrażliwością.



Gra głównie muzykę instrumentalną, choć najlepszy kawałek na tej płycie śpiewa z nim dwóch wokalistów — po angielsku i hiszpańsku. Friedman to legenda. Przez najlepszą dekadę Megadeth napędzał ten wybitny metalowy band swymi solówkami, do dziś niedoścignionymi. Teraz mieszka w Japonii, co słychać na jego płytach. Kilka ostatnich krążków Friedmana było przeciętnych, część nawet ciężko było kupić poza Japonią. Ale tegoroczna "Drama" to prawdziwy powrót mistrza.


2. Kerry King "From Hell I Rise"

To wielki powrót. Gitarzysta legendarnego thrash metalowego Slayera Kerry King długo nie mógł się pogodzić z rozwiązaniem zespołu po niemal czterech dekadach działalności. Z tej wściekłości stworzył band, który ewidentnie jest reinkarnacją czy też kontynuacją Slayera. To nie jest zarzut — solowy projekt Kinga to harmonie, rytmy i tempa Slayera. Nawet wokalista jest dobrany tak, aby przypominał Toma Arayę. Ale jednocześnie nowy KK nie jest substytutem legendy. King zatrudnił wyśmienitych instrumentalistów i ta płyta miażdży tak, jak miażdżyć powinna. Estetyka Kinga jest pretensjonalna, ale to wciąż wielki muzyk.

3. Pearl Jam "Dark Matter"

Nigdy nie byłem wielkim fanem muzyki grunge, która na początku lat 90. zepchnęła tradycyjnego rocka na margines. Ale były wyjątki — a największym wśród nich Pearl Jam, kapela, do której zawsze miałem słabość. Dobre, lekko mroczne kompozycje, świetne brzmienie, niesamowity głos Eddiego Veddera. Najbardziej kocham rzecz jasna album "Ten", a na nim absolutnie wielki utwór "Black", ale właściwie na każdym kolejnym albumie Pearl Jam znajdowałem coś dla siebie. Tak też jest w przypadku "Dark Matter" — choć, przyznam, trochę za dużo tu dla mnie prostego rocka, a trochę za mało tradycyjnego perłowego mroku.

4. Judas Priest "Invincible Shield"

Kiedy byłem małym chłopcem, to Rob Halford już piszczał te swoje metalowe zaśpiewy. Po ponad pięciu dekadach nic się nie zmienia. Tegoroczna płyta Judasów jest połączeniem tradycyjnego brzmienia tego zespołu — nawiązującego do mojego ulubionego albumu "Painkiller" — z rockową nowoczesnością, którą do kapeli wniósł znakomity gitarzysta Richie Faulkner.

5. Deep Purple "=1"

Niby to samo Deep Purple, ale inne. Z zespołu po wielu wspólnych latach i wielu znakomitych solówkach odszedł znakomity gitarzysta Steve Morse, ale jego następca, młodszy ode mnie Simon McBride, daje radę. Purple nagrali dobrą rockową płytę, choć — co tu dużo kryć — czasy genialnych krążków, takich jak "Machine Head" czy "In rock", mają już za sobą.

6. The Cure "Songs of a Lost World"

Czupryny porządnie przerzedzone, makijaż rozmazany, ale brzmienie wciąż transowe i wciągające.

Brakowało mi The Cure przez te kilkanaście lat, gdy Robert Smith postanowił odpocząć od muzyki.



W tym czasie wykończyłem kilka różnych nośników z zapisem mojej ukochanej płyty kuracjuszy — "Disintegration". To dla takich jak ja są "Pieśni o utraconym świecie". Brakowało mi tych harmonii, brakowało mi tego głosu.

7. David Gilmour "Luck And Strange"

To pewne, że Pink Floyd już nigdy nie zagra w oryginalnym składzie. Roger Waters zwariował na punkcie polityki — i miłości do Putina — tak bardzo, że Gilmour nie chce słyszeć o wspólnym z nim graniu. W tej sytuacji pozostają nam takie rzadkie przyjemności jak solowe płyty Gilmoura. Jest pinkfloydowo, jest gilmourowo — w tempie raczej wolniejszym i nostalgicznym. David Gilmour nic już nie musi — ostatnio sprzedał na aukcji w domu aukcyjnym Christie's ponad 100 swych gitar. Dobrze, że nie wszystkie.

8. Bruce Dickinson "The Mandrake Project"

Dla mnie Iron Maiden to ikona. Nie jestem psychofanem tego zespołu, ale zawsze miałem szacunek do "Żelaznej Dziwicy". Dlatego ze smutkiem obserwuję to, co się dzieje — z zespołu właśnie znika wieloletni bębniarz Nicko McBrain, który po ciężkiej chorobie nie jest już w stanie koncertować. Wieloletni — i najlepszy — wokalista Iron Maiden Bruce Dickinson zaczyna przebąkiwać o tym, że chętnie wybierze kumplom jakiegoś innego frontmana. Oby nie. Lubię Dickinsona solo — "The Mandrake Project" to bodaj najlepsza jego solowa płyta — ale bez niego ten zespół straci sens.

9. Sepultura "Schizophrenia"

Zanim posłuchałem, to sam zastanawiałem się, czy to ma sens. Twórcy legendarnej thrashowej Sepultury bracia Max i Igor Cavalera postanowili całkiem na nowo nagrać starsze płyty grupy. Przyznam, że po przesłuchu takiej nowej "Schizophrenii" z 1987 r. nie mam już żadnych wątpliwości: było warto. Sam, mówiąc szczerze, omijałem te starsze pozycje w dyskografii Sepultury, bo były nagrane fatalnie technicznie, gdy jeszcze zespół biedował w rodzinnej Brazylii. Inna rzecz, że grupa po serii znakomitych płyt w latach 90. się pokłóciła i w praktyce rozpadła — a dziś jej dawni muzycy spierają się nawet o to, czy nagrywanie starych płyt na nowo ma sens.

10. Chihiro Onitsuka "Black Fantasia"

To jest prawdziwy bonus track. Jeszcze zanim na świecie zapanowała moda na koreański k-pop, ja podczas kolejnych wizyt w Japonii zanurzyłem się w j-popie. Nie występuje już niestety najlepszy japoński boysband SMAP — bo boys stali się men. Panowie byli kompleksowi niczym tamtejsze korporacje. Śpiewali, tańczyli, występowali w filmach, gotowali, prowadzili teleturnieje i telewizyjne programy, wszędzie święcąc triumfy — unikatowy, dalekowschodni fenomen.

Wśród artystów, którzy mi pozostali, wyróżnia się Ona. Chihiro Onitsuka to fantastyczna artystka, taka japońska Alanis Morissette — wykonuje ambitny pop-rock, gra na pianinie i sama pisze teksty. Spotkanie z nią można zacząć poprzez serwisy streamingowe — najlepiej od genialnej płyty "Insomnia". Dla jasności — Chihiro Onitsuka śpiewa po japońsku.
Od samego czytania się zestarzałem.
haha!
K-wa a mnie się podobało :facepalm: No, ale wiadomo. Jak się można zestarzeć, jak się jest już starym?
Poro
Awatar użytkownika
uglak
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9969
Rejestracja: 15-06-2012, 12:03
Lokalizacja: ארץ ישראל

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 13:57

DST pisze:
14-12-2024, 13:39
Od samego czytania się zestarzałem.
Ta lista faktycznie wygląda trochę jak od standardowego, podstarzałego dziennikarza muzycznego, który nie ma już czasu słuchać nowych zespołów, bo przecież wszystko co najlepsze było już wydane dawno temu, więc do top10 dobiera sobie nowe płyty artystów, którzy są znani co najmniej od 30+ lat, a jako listek figowy na chybił-trafił dorzuca coś z innej beczki ;-)
Guilty of being right
Awatar użytkownika
Ascetic
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16192
Rejestracja: 10-01-2015, 15:54

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 14:02

Właściwie to racja. A Wasz stary to czego słucha? xD
Bo sądzę, że Pan Dziennikarz to w pooooooodobnym wieku jest, szczyle.



((Z Grójca ten Pan 50latek ma, on Ci. Okrąglutkie jak on sam.))













//Zdażyło mi się zrobić eksperyment społeczny. Siedzimy. Czekamy na odbiór dzieciaków z karate i ja mówię, bę∂ę na koncercie. Panowie w wieku, wówczas dobrz po 40tce. Bo to chwilę temu było. Niby zeszło na muzykę. Ale jaką, z jakim podejściem. O 2-gim domu z partnerem kacelarii to bym pogadał, z drugim od firmy handlującym kamieniem, to pewnie też o autach by się pogadało. Z oboma o polityce, a owszem. Który "normalny" 45/ 50 latek wiem, że meksykaniec ze Stenched wydał niezły matex, a Waldek z mrbdchapel miał poszukiwane z Headsplita nagrania od Putridarium? Hę?

// Idźcie do fryzjera/ barbera i zróbcie zarzutę, u Pana golibrody, nawet w swoim wieku, - niezły ten remaster Sodoma jest z 92'- Popatrzy jak na wariata. Chyba.
Ostatnio zmieniony 14-12-2024, 14:13 przez Ascetic, łącznie zmieniany 1 raz.
Poro
tomaszm
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9907
Rejestracja: 26-12-2010, 12:33
Lokalizacja: Doliny

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 14:13

Śmiechy chichy ale Covid wziął na naz kurwa pięść. Byliśmy epicentrum choroby. Ledwo przetrwałem i mam zadanie.



Nie było zle. Było straszne

Szczerze myślałem że jest po mniej. Ja odważny chłopak jestem to. Było najbardziej popierdole bo Covid na Śląsku wsie od nas
Ostatnio zmieniony 14-12-2024, 14:19 przez tomaszm, łącznie zmieniany 2 razy.
Awatar użytkownika
Ascetic
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 16192
Rejestracja: 10-01-2015, 15:54

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 14:15

Z tego co piszesz, to może nawet "misję". A za takimi osobistymi wkrętkami i misjami to się można wyeksploatować.

Jakbym był złośliwy, to bym napisał, co trzeba było zrobić, ale wiadomo, nie jestem, poza tym, to bez sensu. Mnie w te gierki się nie ubierze.
Poro
Awatar użytkownika
DST
rasowy masterfulowicz
Posty: 2372
Rejestracja: 23-12-2010, 23:02

Re: Ciekawostki

14-12-2024, 14:17

uglak pisze:
14-12-2024, 13:57
DST pisze:
14-12-2024, 13:39
Od samego czytania się zestarzałem.
Ta lista faktycznie wygląda trochę jak od standardowego, podstarzałego dziennikarza muzycznego, który nie ma już czasu słuchać nowych zespołów, bo przecież wszystko co najlepsze było już wydane dawno temu, więc do top10 dobiera sobie nowe płyty artystów, którzy są znani co najmniej od 30+ lat, a jako listek figowy na chybił-trafił dorzuca coś z innej beczki ;-)
Kurwa, jak zobaczyłem listę to podejrzewam że koleś do dzisiaj jak zamawia kawę w Warszawie to oczekuje wuzetki, gra z wnukami w kapsle a jego ulubionym wokalistą jest Cugowski.
ODPOWIEDZ