Kocham Cię jak Norwegię.
Moderatorzy: Nasum, Heretyk, Sybir, Gore_Obsessed
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15318
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Kocham Cię jak Norwegię.
Zakładam powyższy topic z takim oto zamysłem: Dzielcie się proszę swoimi doświadczeniami jeżeli chodzi o podróże małe i duże, pobyty dłuższe i krótsze w tym jakże pięknym, bogatym, coraz mniej drogim dla Polaka kraju.
Zacznę od pewnego stereotypu który sam sobie zbudowałem w głowie. Po wizycie w Dani, dwóch w Szwecji, Islandii i teraz drugiej w Norwegii ten ich chłód, dystans do turysty wydawał mi się stałą, immanentną cechą. Jakże tym razem sam siebie zaskoczyłem mając zupełnie inne odczucia. Na samym lotnisku, na priority gate (nie bez znaczenia bo go właściwie wprowadziłem w błąd, i Polaków też, będąc organizatorem zamieszania. Polacy okazywali niezadowolenie. Po nim było widać, że nie w smak, ale też nie warte wyrażania ostentacyjnego niezadowolenia), godzinna rozmowa z Norwegiem, jego żoną trochę z tylnego siedzenia pokazała mi po jego przykładzie, że są to ludzie krytyczni, oceniający, ale też serdeczni, zabawni i chcący się dzielić tym co u nich piękne i doceniane przez przyjezdnych. Ok, mam niemałe umiejętności jeżeli chodzi o komunikacje, ludzie się przy mnie otwierają, zwyczajnie potrafię (jak mi się chce) rozmawiać ale nie spodziewałbym się historii o królewnie Marcie która akurat jutro bierze ślub z szamanem z USA w miejscowości przy Alesund i kreślenia tła rodzinnego Tora z którym roznawiałem/ rozmawialiśmy w kontekście tej miejscowości, tego wydarzenia. Opowieści o tym jak w Gdańsku lata temu sumiennie dawał w palnik z polskimi stoczniowcami (gościowi się normalnie oczy szkliły jak to opowiadał) czy pokazywania zdjęć w telefonie gdzie mieszka, w jak pięknych warunkach przyrodniczych.
Tutaj było na uśmiechnięto, jak lubię jako uśmiechnięty fajnopolak. Druga strona medalu to inna strona emocji, które jednak w sobie mają. Tym razem te niby nam bliskie. Takie drogowe. Mruganko światłami, machanie m(p)aluszkiem, nene, jak żona wymusiła pierwszeństwo, czy ponaglanie przy mijance na zatoczce. Z drugiej strony brak wyprzedzania na trzeciego, na wiaduktach czy na każdej podwójnej na której nie można a dla nas po prostu trzeba. Z trzeciej wszechobecne, nawet na mostach jednopasmówki z zatoczkami, które determinują pewną cierpliwość i zrozumienie u użytkowników mostu, tunelu, drogi - serpentynki. Tutaj mega kultura. Mega zrozumienie mimo widocznego, że im trochę się szwęda po ich drodze.
Później bedzie o obsłudze w sklepach, w tym przez młodych ludzi bez wszechobecnej bolskiej blazy. Pani co nie ma problemu w urzędzie aby pokierować tu i tam. Czy o ich czilu, stonowaniu nawet, flaucie emocjonalnej nawet jak Hiszpan/ Włoch wkurwia swoją, w opozycji do ich spokoju ekspresją, a wręcz jakimś pierdolcem. Restauracje, kawiarnie też właściwie dla mnie to były pola do obserwacji. I tu akurat w kratkę mógłbym powiedzieć, choć były sprawy z zakresu pedantyzmu, które mnie urzekły. Zbiorę myśli, rozwinę.
Teraz zrobię sobie dla siebie listowanko. Ceny. Ciuchy. Żarcie. Trolle, czyli to co Tomuś kocha a z czego podobno lokalsi nie lubią jak się przyjezdni śmieją, choć o innych trollach mowa. Aktywność przy zachodzie słońca o 23. Przekrój turystów i dlaczego tak. Przyroda i ich dbanie o nią. Co domniemam w kwestii właściwie braku infrastruktury miejskiej w wąskim jej zakresie o którym myśle. Elektromobilność. Czy można srać do wody. Dlaczego pufiny robią turystów w uja. Nadbrzeże a wartość prywatna. Bogactwo które jest a jakby go nie było. Co zwiedzić. Dlaczego jak ktoś chce wbijać na krzywy ryj to warto tam wbijać, w sensie do Norge. Czy aby normalne, że norweski gówniak nie jest przyspawany do smartfona. Polityka anty kacapska, propalestyńska. Uroda a może jej brak, choć to względne. To co uwielbiam, czyli niby po japońsku a po prawdzie po ichniemu. Czy istniej kraj z dziwnymi reklamami społecznymi, bez reklam wszystkiego co można reklamować na bilbordach? Czy istniej kraj gdzie kebs zamyka się o 16 tej i nie ma obok niego 15 innych kebsów? Dlaczego warto oprócz tego co zwiedzać, mieć orientacje o której zamykają się restauracje, sklepy. Wracając do punktu 3, stając się szurem bustowskim zagadka jak z csi Alesund - jak to jest, że śniadanie hotelowe z jajka, łososia, wędliny z łosia, chleba pysznego, kawy i soku pomarańczowego trzyma Ciebie do 15, gdzie zdążyłeś zrobić góra-dół łażąc z 8 kilowym aparatem powiedzmy 10 tys. kroków, a u nas byś po 2 h byś szukał kalorii. Jakoś żarcia? Jak nie tak - jak tak. To już odhaczone tym samym. Tłusto, zdrowo, bezpośrednio od nich, i takiej jakości jedzenia jakiej pewnie Norweg oczekuje, może być a nawet jest przyczyna ta. Na ten moment końcowe dlaczego warto zaplanować maj/ lipiec tam u nich a jeszcze lepiej pierwszą polowe sierpnia jak zrobiłem ja.
- i na sam koniec (pytanie do tam bywających, pracujących), czy ich świetna znajomość angielskiego wynika z tego, że maja 300 dialektów, po rodzinie, po miejscu zamieszkania-wysepce (typu Giese) i łatwiej się im tak gadać, czy z ich miłości do USA? (chyba wzajemnej po ilości turystów z tamtego kraju) -
Zacznę od pewnego stereotypu który sam sobie zbudowałem w głowie. Po wizycie w Dani, dwóch w Szwecji, Islandii i teraz drugiej w Norwegii ten ich chłód, dystans do turysty wydawał mi się stałą, immanentną cechą. Jakże tym razem sam siebie zaskoczyłem mając zupełnie inne odczucia. Na samym lotnisku, na priority gate (nie bez znaczenia bo go właściwie wprowadziłem w błąd, i Polaków też, będąc organizatorem zamieszania. Polacy okazywali niezadowolenie. Po nim było widać, że nie w smak, ale też nie warte wyrażania ostentacyjnego niezadowolenia), godzinna rozmowa z Norwegiem, jego żoną trochę z tylnego siedzenia pokazała mi po jego przykładzie, że są to ludzie krytyczni, oceniający, ale też serdeczni, zabawni i chcący się dzielić tym co u nich piękne i doceniane przez przyjezdnych. Ok, mam niemałe umiejętności jeżeli chodzi o komunikacje, ludzie się przy mnie otwierają, zwyczajnie potrafię (jak mi się chce) rozmawiać ale nie spodziewałbym się historii o królewnie Marcie która akurat jutro bierze ślub z szamanem z USA w miejscowości przy Alesund i kreślenia tła rodzinnego Tora z którym roznawiałem/ rozmawialiśmy w kontekście tej miejscowości, tego wydarzenia. Opowieści o tym jak w Gdańsku lata temu sumiennie dawał w palnik z polskimi stoczniowcami (gościowi się normalnie oczy szkliły jak to opowiadał) czy pokazywania zdjęć w telefonie gdzie mieszka, w jak pięknych warunkach przyrodniczych.
Tutaj było na uśmiechnięto, jak lubię jako uśmiechnięty fajnopolak. Druga strona medalu to inna strona emocji, które jednak w sobie mają. Tym razem te niby nam bliskie. Takie drogowe. Mruganko światłami, machanie m(p)aluszkiem, nene, jak żona wymusiła pierwszeństwo, czy ponaglanie przy mijance na zatoczce. Z drugiej strony brak wyprzedzania na trzeciego, na wiaduktach czy na każdej podwójnej na której nie można a dla nas po prostu trzeba. Z trzeciej wszechobecne, nawet na mostach jednopasmówki z zatoczkami, które determinują pewną cierpliwość i zrozumienie u użytkowników mostu, tunelu, drogi - serpentynki. Tutaj mega kultura. Mega zrozumienie mimo widocznego, że im trochę się szwęda po ich drodze.
Później bedzie o obsłudze w sklepach, w tym przez młodych ludzi bez wszechobecnej bolskiej blazy. Pani co nie ma problemu w urzędzie aby pokierować tu i tam. Czy o ich czilu, stonowaniu nawet, flaucie emocjonalnej nawet jak Hiszpan/ Włoch wkurwia swoją, w opozycji do ich spokoju ekspresją, a wręcz jakimś pierdolcem. Restauracje, kawiarnie też właściwie dla mnie to były pola do obserwacji. I tu akurat w kratkę mógłbym powiedzieć, choć były sprawy z zakresu pedantyzmu, które mnie urzekły. Zbiorę myśli, rozwinę.
Teraz zrobię sobie dla siebie listowanko. Ceny. Ciuchy. Żarcie. Trolle, czyli to co Tomuś kocha a z czego podobno lokalsi nie lubią jak się przyjezdni śmieją, choć o innych trollach mowa. Aktywność przy zachodzie słońca o 23. Przekrój turystów i dlaczego tak. Przyroda i ich dbanie o nią. Co domniemam w kwestii właściwie braku infrastruktury miejskiej w wąskim jej zakresie o którym myśle. Elektromobilność. Czy można srać do wody. Dlaczego pufiny robią turystów w uja. Nadbrzeże a wartość prywatna. Bogactwo które jest a jakby go nie było. Co zwiedzić. Dlaczego jak ktoś chce wbijać na krzywy ryj to warto tam wbijać, w sensie do Norge. Czy aby normalne, że norweski gówniak nie jest przyspawany do smartfona. Polityka anty kacapska, propalestyńska. Uroda a może jej brak, choć to względne. To co uwielbiam, czyli niby po japońsku a po prawdzie po ichniemu. Czy istniej kraj z dziwnymi reklamami społecznymi, bez reklam wszystkiego co można reklamować na bilbordach? Czy istniej kraj gdzie kebs zamyka się o 16 tej i nie ma obok niego 15 innych kebsów? Dlaczego warto oprócz tego co zwiedzać, mieć orientacje o której zamykają się restauracje, sklepy. Wracając do punktu 3, stając się szurem bustowskim zagadka jak z csi Alesund - jak to jest, że śniadanie hotelowe z jajka, łososia, wędliny z łosia, chleba pysznego, kawy i soku pomarańczowego trzyma Ciebie do 15, gdzie zdążyłeś zrobić góra-dół łażąc z 8 kilowym aparatem powiedzmy 10 tys. kroków, a u nas byś po 2 h byś szukał kalorii. Jakoś żarcia? Jak nie tak - jak tak. To już odhaczone tym samym. Tłusto, zdrowo, bezpośrednio od nich, i takiej jakości jedzenia jakiej pewnie Norweg oczekuje, może być a nawet jest przyczyna ta. Na ten moment końcowe dlaczego warto zaplanować maj/ lipiec tam u nich a jeszcze lepiej pierwszą polowe sierpnia jak zrobiłem ja.
- i na sam koniec (pytanie do tam bywających, pracujących), czy ich świetna znajomość angielskiego wynika z tego, że maja 300 dialektów, po rodzinie, po miejscu zamieszkania-wysepce (typu Giese) i łatwiej się im tak gadać, czy z ich miłości do USA? (chyba wzajemnej po ilości turystów z tamtego kraju) -
Poro
- Bohdan
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1327
- Rejestracja: 21-12-2010, 09:52
- Lokalizacja: Lokal
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2090
- Rejestracja: 08-09-2007, 00:55
- Lokalizacja: Jeteborie
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Bohdan, pociągniesz proszę ten wątek z rodakiem? Zaciekawiłeś mnie.
W Norge byłem tylko przejazdem przez moment, a dłuższa wyprawa dopiero przede mną.Ascetic pisze: ↑08-08-2024, 23:51Zakładam powyższy topic z takim oto zamysłem: Dzielcie się proszę swoimi doświadczeniami jeżeli chodzi o podróże małe i duże, pobyty dłuższe i krótsze w tym jakże pięknym, bogatym, coraz mniej drogim dla Polaka kraju.
Zacznę od pewnego stereotypu który sam sobie zbudowałem w głowie. Po wizycie w Dani, dwóch w Szwecji, Islandii i teraz drugiej w Norwegii ten ich chłód, dystans do turysty wydawał mi się stałą, immanentną cechą. Jakże tym razem sam siebie zaskoczyłem mając zupełnie inne odczucia. Na samym lotnisku, na priority gate (nie bez znaczenia bo go właściwie wprowadziłem w błąd, i Polaków też, będąc organizatorem zamieszania. Polacy okazywali niezadowolenie. Po nim było widać, że nie w smak, ale też nie warte wyrażania ostentacyjnego niezadowolenia), godzinna rozmowa z Norwegiem, jego żoną trochę z tylnego siedzenia pokazała mi po jego przykładzie, że są to ludzie krytyczni, oceniający, ale też serdeczni, zabawni i chcący się dzielić tym co u nich piękne i doceniane przez przyjezdnych. Ok, mam niemałe umiejętności jeżeli chodzi o komunikacje, ludzie się przy mnie otwierają, zwyczajnie potrafię (jak mi się chce) rozmawiać ale nie spodziewałbym się historii o królewnie Marcie która akurat jutro bierze ślub z szamanem z USA w miejscowości przy Alesund i kreślenia tła rodzinnego Tora z którym roznawiałem/ rozmawialiśmy w kontekście tej miejscowości, tego wydarzenia. Opowieści o tym jak w Gdańsku lata temu sumiennie dawał w palnik z polskimi stoczniowcami (gościowi się normalnie oczy szkliły jak to opowiadał) czy pokazywania zdjęć w telefonie gdzie mieszka, w jak pięknych warunkach przyrodniczych.
Tutaj było na uśmiechnięto, jak lubię jako uśmiechnięty fajnopolak. Druga strona medalu to inna strona emocji, które jednak w sobie mają. Tym razem te niby nam bliskie. Takie drogowe. Mruganko światłami, machanie m(p)aluszkiem, nene, jak żona wymusiła pierwszeństwo, czy ponaglanie przy mijance na zatoczce. Z drugiej strony brak wyprzedzania na trzeciego, na wiaduktach czy na każdej podwójnej na której nie można a dla nas po prostu trzeba. Z trzeciej wszechobecne, nawet na mostach jednopasmówki z zatoczkami, które determinują pewną cierpliwość i zrozumienie u użytkowników mostu, tunelu, drogi - serpentynki. Tutaj mega kultura. Mega zrozumienie mimo widocznego, że im trochę się szwęda po ich drodze.
Później bedzie o obsłudze w sklepach, w tym przez młodych ludzi bez wszechobecnej bolskiej blazy. Pani co nie ma problemu w urzędzie aby pokierować tu i tam. Czy o ich czilu, stonowaniu nawet, flaucie emocjonalnej nawet jak Hiszpan/ Włoch wkurwia swoją, w opozycji do ich spokoju ekspresją, a wręcz jakimś pierdolcem. Restauracje, kawiarnie też właściwie dla mnie to były pola do obserwacji. I tu akurat w kratkę mógłbym powiedzieć, choć były sprawy z zakresu pedantyzmu, które mnie urzekły. Zbiorę myśli, rozwinę.
Teraz zrobię sobie dla siebie listowanko. Ceny. Ciuchy. Żarcie. Trolle, czyli to co Tomuś kocha a z czego podobno lokalsi nie lubią jak się przyjezdni śmieją, choć o innych trollach mowa. Aktywność przy zachodzie słońca o 23. Przekrój turystów i dlaczego tak. Przyroda i ich dbanie o nią. Co domniemam w kwestii właściwie braku infrastruktury miejskiej w wąskim jej zakresie o którym myśle. Elektromobilność. Czy można srać do wody. Dlaczego pufiny robią turystów w uja. Nadbrzeże a wartość prywatna. Bogactwo które jest a jakby go nie było. Co zwiedzić. Dlaczego jak ktoś chce wbijać na krzywy ryj to warto tam wbijać, w sensie do Norge. Czy aby normalne, że norweski gówniak nie jest przyspawany do smartfona. Polityka anty kacapska, propalestyńska. Uroda a może jej brak, choć to względne. To co uwielbiam, czyli niby po japońsku a po prawdzie po ichniemu. Czy istniej kraj z dziwnymi reklamami społecznymi, bez reklam wszystkiego co można reklamować na bilbordach? Czy istniej kraj gdzie kebs zamyka się o 16 tej i nie ma obok niego 15 innych kebsów? Dlaczego warto oprócz tego co zwiedzać, mieć orientacje o której zamykają się restauracje, sklepy. Wracając do punktu 3, stając się szurem bustowskim zagadka jak z csi Alesund - jak to jest, że śniadanie hotelowe z jajka, łososia, wędliny z łosia, chleba pysznego, kawy i soku pomarańczowego trzyma Ciebie do 15, gdzie zdążyłeś zrobić góra-dół łażąc z 8 kilowym aparatem powiedzmy 10 tys. kroków, a u nas byś po 2 h byś szukał kalorii. Jakoś żarcia? Jak nie tak - jak tak. To już odhaczone tym samym. Tłusto, zdrowo, bezpośrednio od nich, i takiej jakości jedzenia jakiej pewnie Norweg oczekuje, może być a nawet jest przyczyna ta. Na ten moment końcowe dlaczego warto zaplanować maj/ lipiec tam u nich a jeszcze lepiej pierwszą polowe sierpnia jak zrobiłem ja.
- i na sam koniec (pytanie do tam bywających, pracujących), czy ich świetna znajomość angielskiego wynika z tego, że maja 300 dialektów, po rodzinie, po miejscu zamieszkania-wysepce (typu Giese) i łatwiej się im tak gadać, czy z ich miłości do USA? (chyba wzajemnej po ilości turystów z tamtego kraju) -
Ale- wiele z tego co opisałeś można uniwersalnie używać w stosunku do wszystkich krajów północnych.
Spokój na drodze, pozdrawianie, gdy przejeżdżasz/przechodzisz przez małe miejscowości, godziny otwarcia sklepów i zwlaszcza- mordodajni. Dopasowane tak, by pracownik też miał coś z życia, więc dla fanów długotrwałej biby nieco niedopasowane. Obsługa składająca się z nastolatkow, dorabiających po godzinach szkolnych. Dbanie o przyrodę i harmonię z nią. Nawet ingerencja w środowisko naturalne odbywa się tak, by jak najmniej zakłócić naturalne linie. Mam na myśli głównie północną architekturę, bardzo stonowaną w formie i treści i ściśle zsymbiotyzowaną z otaczającym swiatem.
Jest też, a jakże- garść minusów, objawiajaca się reguły po dłuższym pobycie, bo jednak nacje północne są na skali socjalnego (nie)zaangażowania pewnym ekstremum.
Więcej na dzis nie napisze bo trudno się klepie z małego namiotu i telefonu.
- ŚWIAT BEZ KOŃCA
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 10601
- Rejestracja: 27-08-2018, 10:24
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
To prawda z tym nie-zaangazowaniem, mnie to jednak dziwilo, ze wchodze do sklepu gdzie stoi tylko sprzedawca i nie mowi dzien dobry, tylko unika wzroku:D Najbardziej podobaly mi sie wysepki pod Oslo i to, jak latwo sie na nie dostac promem plynacym z regularnoscia tramwaju, to byly najladniejsze male wyspy jakie kiedykolwiek widzialem, takie czyste, dosc dzikie i malutkie, idealnie pasowaly do muminkow.
O czym mam z tym .ludziom rozmiazać? Przeciec i tak jestem barbarzyńcom?
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
Jeśli Bóg jest dawno zaspal. I jest okrucicicielem.
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15318
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Trumse ma to do siebie, że dla zorzersów jest to mekka (jak kawał północy NOR). To narzuca dzikie zachowania, w tym Polaków. O tyle, temat mam z pierwszej ręki, bo żona tam bywa, z niepokojącą dla naszego portfela regularnością. Zorzers, to specyficzny typ fotografa. Wali tam za grube miliony, dla uchwycenia zorzy zrobi niemalże wszystko. Tym samym wjebanie się komuś na posesję nie jest niczym specjalnym, czy nawet jakoś nieeleganckim. Zorza ma być na fotach bo KP 9 i uj. Domniemam, że stąd takie tabliczki. Nie ma co się im specjalnie co dziwić.
Ja na prowincji, czyli w okolicach Alesund nie widziałem powyższych. Uderzyło mnie to co bym określił jako pasywne dbanie o swoją własność. Elegancko zastawiają wszystkie możliwe przestrzenie widokowe/ położone na nadbrzeżach/ przy marinach (poza tymi stricte turystycznymi, punktami widokowymi. Myślę, że inaczej postrzega Polak te przestrzenie i Norweg. Dla mnie akurat zachwyt nad zachwytem był nad tym co się im pewnie obaczyło i opatrzyło. To co dla mnie mogło być warte zatrzymania się i zrobienia zdjęć, dla nich pewnie jest po prostu widokiem zza okna). Raczej po prostu ustawią domek przy domku, hyt przy hycie, tak, żeby kulturalny turysta jak ja nie bardzo wiedział jak się przedrzeć aby zobaczyć ten a nie inny widoczek. Jakiś płot, jakieś oznakowanie, że jego, to widywałem sporadycznie. Tak to bardziej po prostu jest posesja tak poprowadzona, że widzisz, że nie ma co się pchać. Psów na uwięzi, kolesia ze strzelbą, monitoringu tak wyjebanego, żebyś nie miał wątpliwości, że monitorowane - nie widziałem. Jak wcześniej. Domek z desek przy domku z desek i styka.
Własność. Brak płotów. Brak firanek. I co najważniejsze: brak syfu na posesji. Basenów, rowerków dziecinnych, hujówmójówdzikichwęży. Da się nie zajebać obejścia wszystkim co graciarnia dała. Ok, autonomiczne (i pewnie elektryczne) kosiarki są. Tak se stoją, że pewnie nie jednego korciło, aby wrócić z tym, co zwróci wyjazd. Tak to ładny, estetyczny, protestancki porządek. Można się zakochać w tym czyściuchowaniu ichnim.
Jeszcze co do tej pasywności. Tak robią te drogi, że im bliżej np. takiego Trollstigen (Drogi Trolli) to akurat są skłonni zbudować ją tak, aby można było zjechać i zobaczyć zapierające w piersiach widoki. Bliżej miasta, moim zdaniem tak budują, aby nie było kolejnych zbytecznych gigantycznych nakładów finansowych. Trzeba pamiętać w czym te drogi sa wykute, jak się je buduje. No i pewnie podejście do turysty ma tutaj znaczenie. Ok, niech przyjeżdża do nas, zostawia kasę, rozsławia przyrode, ale na naszych warunkach. Jak droga ma byś bezpieczna, bez zbytecznych zatoczek, żeby jakiś pobudzony turysta się na nią nie wbijał w np. fotograficznym szale, to ich po prostu nie robimy. Turysta ok, ale taki aby nam za bardzo nie wadził.
Poro
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15318
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Gadżeciki, gadżeciki. Sporo gadżecików zakupionych.
Nie, to nie jest logo 3kasetowego bandu z Ålesund. Tak się na noszono prezentuje miejskie muzeum, to jego nazwa w blekowej czcionce. No nie można było szmaty nie złapać. Nowa linia kubeczków też kusiła. Za chwileczkę, za momencik wszystkie inne wyjadą, a zostaną tylko te od Memiorez.
Tego bandu gadżetu żadnego nie udało się złapać. Haust z Notodden/ Oslo z Fysisk Format, ma tutaj w tej piosence, ładną frazę o norwedżian-izmie. Tak jak cały vibe tej płyty jest ładnie ciemniutki i brudniutki i agresywniutki.
Ta najnowsza z kwietnia'24 robi robotę. Dobrze, że sobie przypomniałem o nich, jak szukałem w głowie, co ma być ścieżką dźwiękową pod klifowe'trip'y.
Nie, to nie jest logo 3kasetowego bandu z Ålesund. Tak się na noszono prezentuje miejskie muzeum, to jego nazwa w blekowej czcionce. No nie można było szmaty nie złapać. Nowa linia kubeczków też kusiła. Za chwileczkę, za momencik wszystkie inne wyjadą, a zostaną tylko te od Memiorez.
Tego bandu gadżetu żadnego nie udało się złapać. Haust z Notodden/ Oslo z Fysisk Format, ma tutaj w tej piosence, ładną frazę o norwedżian-izmie. Tak jak cały vibe tej płyty jest ładnie ciemniutki i brudniutki i agresywniutki.
Ta najnowsza z kwietnia'24 robi robotę. Dobrze, że sobie przypomniałem o nich, jak szukałem w głowie, co ma być ścieżką dźwiękową pod klifowe'trip'y.
Poro
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15318
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Sączący się norweski klimacik. Nieoczywisty. Tutaj poranny, śniadaniowy.
Wybraźta sobie, że oni tak mają na co dzień. Ja na śniadaniu hotelowym, oni, zanim ruszą w tyrkę, przy kawce, mogą tak oto doładować, już naładowane świeżuchnym powietrzem baterie. Nie ma huja we wsi, że nie stąd biorą się rankingi, w których określają siebie jako najbardziej zadowoleni z siebie ludzie, na naszej zasyfionej ziemi. No nie ma. Nie ma. Nie.
Wybraźta sobie, że oni tak mają na co dzień. Ja na śniadaniu hotelowym, oni, zanim ruszą w tyrkę, przy kawce, mogą tak oto doładować, już naładowane świeżuchnym powietrzem baterie. Nie ma huja we wsi, że nie stąd biorą się rankingi, w których określają siebie jako najbardziej zadowoleni z siebie ludzie, na naszej zasyfionej ziemi. No nie ma. Nie ma. Nie.
Poro
- Bohdan
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1327
- Rejestracja: 21-12-2010, 09:52
- Lokalizacja: Lokal
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
O, mam te starsze, jagodowe, z łosiem
Coś faktycznie jest z tym dostępem do krajobrazu u nich, a może to po prostu my jesteśmy już skrzywieni polskim grodzeniem, zastawianiem, płotowaniem i tabliczkami że wstęp KURWABOZAJEBIE wzbroniony!
Żeby zobaczyć resztkę Tirpitza w Altafjordzie normalnie wbija się prawie przez podwórko jakimś typom wydeptaną ścieżuchą i można dojść bez problemu pod sam brzeg fjordu, a teren na bank jest prywatny (koleś który mnie oprowadzał opowiadał też że woda przy brzegu - tak do wysokości powiedzmy pasa też należy do właściela ziemi - a czemu do pasa - bo do takiej głębokości mogła wejść krowa i w ten oto sposób sobie kiedyś określali).
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 116
- Rejestracja: 07-08-2017, 16:05
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
kolejny lewacki kraj do zislamizowania.
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15318
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Bohdan pisze: ↑13-08-2024, 18:38O, mam te starsze, jagodowe, z łosiem
Coś faktycznie jest z tym dostępem do krajobrazu u nich, a może to po prostu my jesteśmy już skrzywieni polskim grodzeniem, zastawianiem, płotowaniem i tabliczkami że wstęp KURWABOZAJEBIE wzbroniony!
Żeby zobaczyć resztkę Tirpitza w Altafjordzie normalnie wbija się prawie przez podwórko jakimś typom wydeptaną ścieżuchą i można dojść bez problemu pod sam brzeg fjordu, a teren na bank jest prywatny (koleś który mnie oprowadzał opowiadał też że woda przy brzegu - tak do wysokości powiedzmy pasa też należy do właściela ziemi - a czemu do pasa - bo do takiej głębokości mogła wejść krowa i w ten oto sposób sobie kiedyś określali).
Bardzo sobie cenie osoby, które z jednej strony mają swoje przemyślenia, z drugiej mają umiejetność rozmowy z ludźmi, dzięki czemu mogą te przemyślenia o te pozyskane informacje je poszerzyć. Tak jak u Ciebie ma to miejsce. B. ciekawa informują o tej „krowie na -wodnym- rowie”. Podziękował.
Poro
- Bohdan
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1327
- Rejestracja: 21-12-2010, 09:52
- Lokalizacja: Lokal
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Raportuj ciekawie, to będziemy się ciekawie odnosić
Ciągnie na tę północ sam nie wiem co...
Ciągnie na tę północ sam nie wiem co...
- Bloodcult
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7453
- Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
- Lokalizacja: Łódź
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Słowo "antykacapska" piszemy łącznie.
A co do tematu: norweski jest językiem Black Metalu więc zrobiłem sobie B1/B2 z tego języka bo jestem jedną z 20 osób na świecie które TAK NAPRAWDĘ rozumieją Black Metal...
A co do tematu: norweski jest językiem Black Metalu więc zrobiłem sobie B1/B2 z tego języka bo jestem jedną z 20 osób na świecie które TAK NAPRAWDĘ rozumieją Black Metal...
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15318
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
W jakiej szkole. Cena usługi. Długość kursu. Na jakichś książkach. - ? ? ? ? Konkrety.
Poro
- Bloodcult
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7453
- Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
- Lokalizacja: Łódź
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
https://www.profi-lingua.pl/
W Łodzi mieliśmy lektora na miejscu ale teraz pewnie jest zdalnie.
Na początku było mnóstwo osób i semestr kosztował coś ok. 600 zł (taki trochę oszukany bo krótszy niż szkolny). Duży przekrój ludzi: licealiści, lekarze, prawnicy, robotnicy fizyczni i Ci z pasji do tego pięknego kraju. Potem osoby zaczęły się wykruszać bo spora część nie ukrywała że jak opanują podstawy to jadą na zmywak. Gdzieś tak na poziomie A2/B1 płaciliśmy 1200 zł. Na B2/C1 1700 zł. Jak zostały 4 osoby to zaśpiewali 2400 zł za semestr i wtedy powiedzieliśmy pass.
Uczyłem się 5 lat z chyba semestralną przerwą plus jakiś intensywny wakacyjny kurs. Na koniec robiliśmy materiał na poziomie C1 choć tak naprawdę B2 to był szczyt naszych możliwości i chęci. Lekarze gdzieś tak ok poziomu B2 wyjechali (akurat do Danii bo język podobny a była okazja wyjechać) więc zostały 4 osoby uczące się czysto hobbystycznie. Woleliśmy obejrzeć coś na NRK i o tym na luzie pogadać niż się brandzlować gramatyką. Poza tym to język gdzie różnica pomiędzy czynną a bierną znajomością jest ogromna (w porównaniu przynajmniej do angielskiego).
Podręczniki Ci jutro wypisze bo w domu ich nie mam a z głowy pomiętam jedynie Stein på stein.
W Łodzi mieliśmy lektora na miejscu ale teraz pewnie jest zdalnie.
Na początku było mnóstwo osób i semestr kosztował coś ok. 600 zł (taki trochę oszukany bo krótszy niż szkolny). Duży przekrój ludzi: licealiści, lekarze, prawnicy, robotnicy fizyczni i Ci z pasji do tego pięknego kraju. Potem osoby zaczęły się wykruszać bo spora część nie ukrywała że jak opanują podstawy to jadą na zmywak. Gdzieś tak na poziomie A2/B1 płaciliśmy 1200 zł. Na B2/C1 1700 zł. Jak zostały 4 osoby to zaśpiewali 2400 zł za semestr i wtedy powiedzieliśmy pass.
Uczyłem się 5 lat z chyba semestralną przerwą plus jakiś intensywny wakacyjny kurs. Na koniec robiliśmy materiał na poziomie C1 choć tak naprawdę B2 to był szczyt naszych możliwości i chęci. Lekarze gdzieś tak ok poziomu B2 wyjechali (akurat do Danii bo język podobny a była okazja wyjechać) więc zostały 4 osoby uczące się czysto hobbystycznie. Woleliśmy obejrzeć coś na NRK i o tym na luzie pogadać niż się brandzlować gramatyką. Poza tym to język gdzie różnica pomiędzy czynną a bierną znajomością jest ogromna (w porównaniu przynajmniej do angielskiego).
Podręczniki Ci jutro wypisze bo w domu ich nie mam a z głowy pomiętam jedynie Stein på stein.
-
- postuje jak opętany!
- Posty: 393
- Rejestracja: 03-02-2024, 17:42
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Szacun Bloodcult, nauka jezykow zawsze na propsie. Mialem podobna historie jak ty opisujesz tylko ze z jezykiem niemieckim. Dzieki instensywnemu kursowi jeszcze w PL udalo sie podciagnac umiejetnosci na poziom B1/B2, potem zrobilem certyfikat na poziomie B1 w Kraku i w sumie bez problemu udalo sie robote znalezc na tej podstawie przez normalne wysylanie CV przez neta. Pare wyjazdow na rozmowy kwalifikacyjne i udalo sie temat spokojnie ogarnac.
- Bloodcult
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7453
- Rejestracja: 09-12-2006, 00:01
- Lokalizacja: Łódź
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Stein på stein
Side om side
Her på berget
Na początku jeszcze mieliśmy jedną ale jej nie mam fizycznie, jak Ci zależy to zapytam lektora.
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15318
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Jeżeli to nie problem to poproszę. Za dotychczasowe informacje, dziękuję.
Poro
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15318
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Alkohol.
Wiedza ogólnie dostępna. Walczą z alkoholizmem poprzez horendalne ceny alkoholi, jak również sprzedaż w określonych limitowanych godzinach, w rozróżnieniu na dni tygodnia. Co mnie zaskoczyło w tygodniu kupisz do późniejszej godziny. Zdarzyło sie, że w restauracji, na rybie, żona jak poprosiła o alko0%, a Pani kelnerka, pomimo tego, że znajomość języka angielskiego dla przeciętnego Polaka jest zawstydzająca u randoma z Norge, nie zrozumiała, wyraziła mocne niezadowolenie z tytułu tej prośby, wynikającej z nieporozumienia. Alkoholu o 20 nie ma i nie będzie. Nie wiem na ile jest prawdą, że tylko państwowe sklepy sprzedają alko, bo widziałem je na 100% w Kiwi, który jest największą siecią handlową w tym kraju, z 700 punktami. Był to prywatny biznes. Nie wiem jak teraz, jak założycielowi się wypadło z łodzi.
Klasycznego widoku z polskich ulic, menela pod rękę z menelicą - nie uświadczyłem. Junkie, owszem. Wychudzone, przetrawione przez dragi, owszem. Może ze dwie spuchnięte mordy, lepiej ubrane, niż polska klasa średnia, ale nie pod wpływem w danym momencie.
Nie wiem, czy to tajemnica poliszynela, czy ich sport narodowy, ale lubią wywalić na weekend, do tych swoich domków na klifie, oczywiście z desek i walić całe dwa dni w palnik. Nawet jakaś nazwa jest tego sportu narodowego, nie pamiętam teraz. Za kilka miesięcy podpytam na miejscu. Konsekwencją tego są wzmożone kontrole w weeked policji. Łowią najebanych dzbanów. Z jakim skutkiem, trudno powiedzieć. (Nie wykluczam, że miernym, bo z dalszych orientacji w terenie, z zasłyszenia, podobno lubią też grzać na łodziach. Tam policaj nie wbije, chyba, że się norwegowi zaśnie, wypadnie i utopi.)
Kolejna konsekwencja to to co poniżej. Tej polityki antyalkoholowej.
Przechodząc do sedna, tego co mnie najbardziej interesowało. Piwo bezalk, albo tak do 2%. Wybór niemożliwy, nie do przerobienia na ten wyjazd, mimo, że złapałem nie mniej niż 10 różnych. Jak w PL, właściwie nie mam specjalnie wyboru, tak tam co łapałem to byłem zadowolony.
Każde z tych powyżej mi spasiło. Do tego czipery, jak na tego co nie może, idealne, z niską zawartością tłuszczu, soli. Dla mnie git.
Energetyki.
Poza moim zainteresowaniem z wiadomych względów. To co mnie zaskoczyło, że w tak przywiązującym wagę kraju do sportu, tylu ludzi spędzających na łonie natury, w tak aktywnym społeczeństwie, tylu młodych ludzi widziałem, że miało to gówno w ręce. Byłem i jestem dalej mocno zaskoczony tą obserwacją.
Woda oraz inne napoje.
Tutaj mam też swoich faworytów. Woda marki Farris, popularna, ogólnie dostępna, normalnie się uzależniliśmy się. Tutaj w Polsce pije się tego ile pęcherz daje radę oddać, tam to była przyjemność.
To znałem z Islandii, tam pierwszy raz na to trafiłem. Bagaże o 8 kilo przekroczyły wagę wyjściową, choć kilka rzeczy jak książki, szmaty się tam zostawiło. To była jedna z przyczyn. Uwielbiam tę wodę, jakkolwiek by to brzmiało, że ktoś się trzepie pod wodę sodową.
Napoje gazowane. Wiadomo, nie kupuje się jakiś Nestlowych, CColowych na takich wyjazdach. Stara się człowiek złapać co tam u nich jest wlewane przez nich. Z tytułu tego, że lubię słodkie ulepki, to mi wchodziły te ich wersje smakowych wód gazowanych. Jak ktoś nie lubi na słodko, a u nich jest na w huj słodko (chleb na słodko, sałatka do ryby na słodko, majonez na słodko, to i to na słodko) to niech nie kusi się. Bo jest b. słodko i owocowo.
Wiedza ogólnie dostępna. Walczą z alkoholizmem poprzez horendalne ceny alkoholi, jak również sprzedaż w określonych limitowanych godzinach, w rozróżnieniu na dni tygodnia. Co mnie zaskoczyło w tygodniu kupisz do późniejszej godziny. Zdarzyło sie, że w restauracji, na rybie, żona jak poprosiła o alko0%, a Pani kelnerka, pomimo tego, że znajomość języka angielskiego dla przeciętnego Polaka jest zawstydzająca u randoma z Norge, nie zrozumiała, wyraziła mocne niezadowolenie z tytułu tej prośby, wynikającej z nieporozumienia. Alkoholu o 20 nie ma i nie będzie. Nie wiem na ile jest prawdą, że tylko państwowe sklepy sprzedają alko, bo widziałem je na 100% w Kiwi, który jest największą siecią handlową w tym kraju, z 700 punktami. Był to prywatny biznes. Nie wiem jak teraz, jak założycielowi się wypadło z łodzi.
Klasycznego widoku z polskich ulic, menela pod rękę z menelicą - nie uświadczyłem. Junkie, owszem. Wychudzone, przetrawione przez dragi, owszem. Może ze dwie spuchnięte mordy, lepiej ubrane, niż polska klasa średnia, ale nie pod wpływem w danym momencie.
Nie wiem, czy to tajemnica poliszynela, czy ich sport narodowy, ale lubią wywalić na weekend, do tych swoich domków na klifie, oczywiście z desek i walić całe dwa dni w palnik. Nawet jakaś nazwa jest tego sportu narodowego, nie pamiętam teraz. Za kilka miesięcy podpytam na miejscu. Konsekwencją tego są wzmożone kontrole w weeked policji. Łowią najebanych dzbanów. Z jakim skutkiem, trudno powiedzieć. (Nie wykluczam, że miernym, bo z dalszych orientacji w terenie, z zasłyszenia, podobno lubią też grzać na łodziach. Tam policaj nie wbije, chyba, że się norwegowi zaśnie, wypadnie i utopi.)
Kolejna konsekwencja to to co poniżej. Tej polityki antyalkoholowej.
Przechodząc do sedna, tego co mnie najbardziej interesowało. Piwo bezalk, albo tak do 2%. Wybór niemożliwy, nie do przerobienia na ten wyjazd, mimo, że złapałem nie mniej niż 10 różnych. Jak w PL, właściwie nie mam specjalnie wyboru, tak tam co łapałem to byłem zadowolony.
Każde z tych powyżej mi spasiło. Do tego czipery, jak na tego co nie może, idealne, z niską zawartością tłuszczu, soli. Dla mnie git.
Energetyki.
Poza moim zainteresowaniem z wiadomych względów. To co mnie zaskoczyło, że w tak przywiązującym wagę kraju do sportu, tylu ludzi spędzających na łonie natury, w tak aktywnym społeczeństwie, tylu młodych ludzi widziałem, że miało to gówno w ręce. Byłem i jestem dalej mocno zaskoczony tą obserwacją.
Woda oraz inne napoje.
Tutaj mam też swoich faworytów. Woda marki Farris, popularna, ogólnie dostępna, normalnie się uzależniliśmy się. Tutaj w Polsce pije się tego ile pęcherz daje radę oddać, tam to była przyjemność.
To znałem z Islandii, tam pierwszy raz na to trafiłem. Bagaże o 8 kilo przekroczyły wagę wyjściową, choć kilka rzeczy jak książki, szmaty się tam zostawiło. To była jedna z przyczyn. Uwielbiam tę wodę, jakkolwiek by to brzmiało, że ktoś się trzepie pod wodę sodową.
Napoje gazowane. Wiadomo, nie kupuje się jakiś Nestlowych, CColowych na takich wyjazdach. Stara się człowiek złapać co tam u nich jest wlewane przez nich. Z tytułu tego, że lubię słodkie ulepki, to mi wchodziły te ich wersje smakowych wód gazowanych. Jak ktoś nie lubi na słodko, a u nich jest na w huj słodko (chleb na słodko, sałatka do ryby na słodko, majonez na słodko, to i to na słodko) to niech nie kusi się. Bo jest b. słodko i owocowo.
Ostatnio zmieniony 23-08-2024, 21:43 przez Ascetic, łącznie zmieniany 6 razy.
Poro
- Lukass
- zahartowany metalizator
- Posty: 4386
- Rejestracja: 13-08-2015, 23:28
- Lokalizacja: Trójmiasto
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Oj tak. Ich polityka ugryzła mnie w dupę, jak chciałem po koncercie napić się jeszcze piwka jak człowiek. A tu dupa. Bary na terenie koncertu zamknięte. Sklepy zamknięte/nie sprzedają alkoholu. Mogłem wydać jakieś absurdalne pieniądze na drinka w barze hotelowym. Zamiast tego poszedłem spać
Ponownie - oj tak. Akurat ćpunów jest sporo, przynajmniej w miastach. W Bergen normalnym (tak zakładam, na bazie ograniczonych doświadczeń) widokiem jest grupka wyniszczonych narkomanów w centrum miasta. Spotkałem także w mniej oczywistym miejscu, już w drodze w otaczające miasto góry. A z tego, co słyszałem, w Oslo jest znacznie gorzej.
A to ja mam odmienne doświadczenia. Sklepowe piwa niezależnie od zawartości były od nieciekawych do przeciętnych. W Polsce jeszcze niedawno wyboru nie było, ale teraz piw 0-2% jest sporo, wiele bdb. Natomiast w knajpie czysto piwnej w Bergen serwowali takie cuda, jakich w Polsce prawie nie ma. Fakt, że za horrendalne pieniądze. Fakt drugi, że knajpa niestety padła.Ascetic pisze: ↑23-08-2024, 20:56Przechodząc do sedna, tego co mnie najbardziej interesowało. Piwo bezalk, albo tak do 2%. Wybór niemożliwy, nie do przerobienia na ten wyjazd, mimo, że złapałem nie mniej niż 10 różnych. Jak w PL, właściwie nie mam specjalnie wyboru, tak tam co łapałem to byłem zadowolony.
Where did we go wrong?
How did we go wrong?
How did we go wrong?
- Ascetic
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 15318
- Rejestracja: 10-01-2015, 15:54
Re: Kocham Cię jak Norwegię.
Lukass pisze: ↑23-08-2024, 21:05Oj tak. Ich polityka ugryzła mnie w dupę, jak chciałem po koncercie napić się jeszcze piwka jak człowiek. A tu dupa. Bary na terenie koncertu zamknięte. Sklepy zamknięte/nie sprzedają alkoholu. Mogłem wydać jakieś absurdalne pieniądze na drinka w barze hotelowym. Zamiast tego poszedłem spać
Ponownie - oj tak. Akurat ćpunów jest sporo, przynajmniej w miastach. W Bergen normalnym (tak zakładam, na bazie ograniczonych doświadczeń) widokiem jest grupka wyniszczonych narkomanów w centrum miasta. Spotkałem także w mniej oczywistym miejscu, już w drodze w otaczające miasto góry. A z tego, co słyszałem, w Oslo jest znacznie gorzej.
A to ja mam odmienne doświadczenia. Sklepowe piwa niezależnie od zawartości były od nieciekawych do przeciętnych. W Polsce jeszcze niedawno wyboru nie było, ale teraz piw 0-2% jest sporo, wiele bdb. Natomiast w knajpie czysto piwnej w Bergen serwowali takie cuda, jakich w Polsce prawie nie ma. Fakt, że za horrendalne pieniądze. Fakt drugi, że knajpa niestety padła.Ascetic pisze: ↑23-08-2024, 20:56Przechodząc do sedna, tego co mnie najbardziej interesowało. Piwo bezalk, albo tak do 2%. Wybór niemożliwy, nie do przerobienia na ten wyjazd, mimo, że złapałem nie mniej niż 10 różnych. Jak w PL, właściwie nie mam specjalnie wyboru, tak tam co łapałem to byłem zadowolony.
1. W kontekście tego co piszesz, gryzie to w dupę, ale mam wrażenie, że są dobrze wyszkoleni i ujeżdżeni w tej odwykowej posłuszności. Tylko zbłąkane owieczki widziałem z Polski i Czech co załaziły za te kotary i szukały upragninego napoju. Dopowiadając, idąc dalej, klasyczne murkowe picie widziałem tylko w wykonaniu Francuzów. W sensie browar z plecaka i jazda biała gwiazda. W dość hujowych zresztą okolicznościach przyrody, w sensie na punkcie gdzie zjeżdżają się ludzie z całego świata aby fotografować maskonury. Właściwie ludzie patrzyli na nich jak na cyrkowców, a lokalsi z obrzydzeniem. Na mój nos jest tak, że chleją na tajniaka, a oficjalnie gardzą alkusami.
2. Alesund to prowincja. Zaskoczyło mnie, że tam byli, no ale jak w Tromso są, to czemu i nie tu. Niedługo będzie Oslo, będzie okazja do weryfikacji.
3. Jeżeli piszemy o koncerniakach to u mnie wybór pada na ichnie. Poproszę o polecenie tych z PL. Zmagam się z tematem i właściwie tylko te z podlasia mi względnie podpasowały. Tych żabkowo-biedronkowych już nie ruszam.
Ostatnio zmieniony 23-08-2024, 21:44 przez Ascetic, łącznie zmieniany 1 raz.
Poro