17-05-2024, 17:43
Jak pisałem relację z koncertu Pestilence, to wyszedłem z założenia, że Patrick musi na poważnie brać granie w zespole i ma spory szacunek do fanów, skoro na scenie popijał mleko. No i w sumie miałem rację, to jego słowa z wywiadu:
" Wychodzę z założenia, że skoro ludzie wydają swoje ciężko zarobione pieniądze po to, by przyjść na nasz koncert, musimy dawać z siebie wszystko. Wyjście na scenę pijanym postrzegam jako brak szacunku do fanów. W Pestilence zasadniczo nie ma nikogo, kto by pił albo palił."
W sumie, to bardzo szanuję taką postawę. Lubię jego zespół, a oglądanie ich na żywo to prawdziwa przyjemność. Po każdym koncercie mam ochotę zobaczyć ich po raz kolejny, bo czuję, że kolejny koncert może być jeszcze lepszy. Jeśli mleko pozwala mu utrzymać ten stan rzeczy, to na scenie może mieć cała beczkę.
Pamiętam koncert Deicide w mega w czasie kiedy na gitarze grał tam Santolla. Jeszcze przed koncertem można go było spotkać przy barze ze szklanką wódki z sokiem w łapie. Nie to, że mam coś przeciwko, w końcu to tez tylko człowiek i napić się może, ale na scenę wszedł już nieźle zrobiony i wiele solówek po prostu zjebał, a sam występ mocno na tym ucierpiał. Nawet Glen widać było, że jest na niego wkurwiony, kiedy Santolla chciał grać solówki przed Bentonem a ten wręcz go odpychał. Owszem, poszedłem zobaczyć bogobójców po raz kolejny, ale w składzie nie było już Santolli. Na koncert Pestilence mogę iść w ciemno.
Może niebawem będzie okazja, bo ponoć zamierzają w tym roku nagrać nowy album, "Portals".
Czekamy zatem.