Kiedy Kres postanowił złapać na kropelkę złamane pióro byłem umiarkowanym optymistą. Rzetelnie przeczytałem na nowo wznowione rzeczy. No postanowił dokończyć Księgę Całości i póki co ponosi klęskę. "Najstarsza z potęg", to strasznie słaba rzecz. O wadach i zaletach jego prozy pisałem, już w odniesieniu do poprzednich części cyklu. Tu wady się kumulują, a zalety rzadko się ujawniają. Fabuła jest wręcz szkicowa. Niby jest tam jakaś intryga, niby takie szachy 5D, spiski itd., ale tak pretekstowa, że można by ją streścić "tworzymy jakieś tam uzasadnienie dla kulminacyjnej bitwy". Te ponad 500 stron jest głównie zapchane tym, że jakiś statek gdzieś płynie, refują bajzensztagl na bakburtę, ostrzą żagle rejowe na wiatr północno-wschodni, dużo rozkmin czym różni się karaka od holka i tak w kółko. Kurwa jakbym chciał coś takiego czytać, to kupię sobie "Przegląd Żeglarski". W ogóle tak to wygląda, że chciał skończyć na "Tarczy Szerni", wszystko zmierzało do ostatecznego wyjaśnienia, ale jednak pozostawił sobie ostatecznie furtki do kontynuacji, tylko, że kontynuacja póki co nie rozwija głównych wątków. Przed śmiercią był zapowiadany ostateczny tom na 2023. Niedawno na necie się mi obiło o oczy, że jednak nie jeden, a 3 wyjdą. Pewnie w ramach monetyzacji rozbiją to co zostało, na 3 części. Nie widzę tego dobrze.