Masterful Magazine

ACCEPT

4.02.2011 - Kraków, Studio
5.02.2011- Warszawa, Stodoła
6.02.2011 - Wrocław, Eter

Start godz.20.00
Wejście od 19.00

Ceny biletów:
Kraków – 120 zł / 130 zł (w dniu koncertu)
Warszawa - 120 zł / 130 zł (w dniu koncertu)
Wrocław - 110 zł / 120 zł (w dniu koncertu)

Wygrałem wejściówkę więc szaleję w Krakowie, joł. Marzy mi się usłyszeć "Midnight Highway".

sorry, za Accept nie dam 130 zeta... o 20 lat za późno na takie ceny.

Ja też bym nie dał i trochę obawiam się o frekwencję, ale z drugiej strony na Helloween też wróżyłem pustki a Studio było pełne. Szkoda że support taki a nie inny, w tej cenie naprawdę mogliby się postarać o coś fajnego, taki Grave Digger na przykład mógłby wejść.

trzy koncerty w środku tygodnia po 130 zł - organizator ma łeb, pozazdrościć...

gdzie były do wygrania wejściówki?

deathmagnetic.pl

Bonniemu coś się pokićkało, koncerty są w piątek sobotę i niedzielę.

a rzeczywiście - patrzyłem na styczniowy kalendarz. ale nie zmienia to faktu, że nie wróżę dobrze temu przedsięwzięciu

Hoping for the best but expecting the worst, czy jakoś tak. Cena rzeczywiście bardzo wysoka, tym bardziej że mamy jakieś porównanie w postaci Overkill/Destruction/Heathen za stówkę. Ale ten jeden raz Accept trzeba zobaczyć!

Też się obawiam o frekwencję. Jak dam radę finansowo, to na pewno się wybiorę. Dokładnie tak jak piszesz - choć jeden raz chcę zobaczyć.

cena kompletnie z dupy

Accept bez Udo... to jak Bruce Dickinson bez Dickinsona, hehe. Może i bym to leniwe dupsko ruszył, gdyby to był Accept z Udo. A tak, wolę popierdzieć w kanapę.

..

Jednak odpuszczam. Za drogo. 70-80 złotych bym przebolał, ale nie tyle. Ech, może niedługo przyjadą po raz kolejny, bez "obstawy" i do Progresji; to się cena może chociaż w stówce zamknie. Liczę na to, że z koncertową promocją się dopiero rozkręcają. Gdybym był dyktatorem cenę biletu na takie wydarzenie ustaliłbym na poziomie około 40 złotych i zaśmiał się szyderczo podkręcając wąsa.

..

Andy Blakk pisze:Accept bez Udo... to jak Bruce Dickinson bez Dickinsona, hehe. Może i bym to leniwe dupsko ruszył, gdyby to był Accept z Udo. A tak, wolę popierdzieć w kanapę.

Rzekłbym, że są teraz jak AC/DC bez Bona Scotta, ale za to z Brianem Johnsonem :)
Oczywiście na koncercie w Warszawie jestem obowiązkowo! Ta cena rzeczywiście jest jakaś wyjątkowa? Z tego co pamiętam w Stodole zwykle płaci się tyle za bilet - Helloween też kosztował coś koło tego, na Suicidal Tendencies chyba też nie dużo taniej. Podejrzewam, że wynajęcie na koncert dobrze zlokalizowanej Stodoły kosztuje więcej niż zorganizowanie koncertu na totalnym zadupiu (czyt.Progresja). Oczywiście wiem, że to subiektywne bo zależy skąd kto dojeżdża :) Podsumowując jednak myślę, że marudzicie i szukacie na siłę wymówki, żeby na koncert nie iść. Master w ubiegłym roku zagrał chyba za 18 zł, a przyszła garstka ludzi. Mayhem - bez wątpienia najważniejsza koncertująca kapela black metalowa zagrał za bodaj 70 zł i pod sceną było kilkadziesiąt osób. Trochę chłopcy przypominacie Polaków, którzy ponoć dlatego mało czytają, bo książki są za drogie ;)

MAYHEM mnie nie interesuje. Od zawsze. Koncert MASTER po prostu przegapiłem, a 120 złotych to jest cholernie dużo dla kogoś kto aktualnie ma wątpliwe szczęście siedzieć na bezrobociu. Trochę mi można zarzucić, ale na pewno nie to, że biadolę "po polskiemu" w dziale koncertowym.
Panowie w świetnej formie ---> http://www.roadrunnerrecords.com/blabbe ... mID=152790
Tym większy żal odpuścić.

Nawet na liście przebojów radiowej trójki ostatnio byli na pierwszym miejscu z jakąś łkającą "balladą"

spotkam kogoś we Wrocławiu? ;)

we wrocławiu żyje ponad sześćset tysięcy ludzi, nie ma chuja, żebyś nikogo nie spotkał ;)

Cena rzeczywiście z kosmosu, ale dla mnie sprawa typu to see or die :). więc we Wrocku będę na pewno. Przegapiłem w latach 80-tych (mama nie pozwoliła), trzeba nadrobić.
Szkoda , ze Udo nie wystąpi, ale moim zdaniem nowy wokalista daje radę, a sądząc po albumie , to Szwabiaki Dinozaury są w naprawdę wysokiej formie.
Blood of the nations w całości niszczy obiekty ( może poza wyżej wspomnianą łzawą do wyrzygania balladą) - klasyczny heavy rodem z lat osiemdziesiątych zyskał nowy wymiar w połączeniu z potężnym brzmieniem zmajstrowanym przez Andyego-Sabbat-Sneap'a.