Masterful Magazine

kto nie zdążył to juz po ptokach

Ktoś dziś będzie? Jakies piwo gdzies przed?

No i koncercik marzenie. Gejcreeper po niemrawym początku rozkręcił się i zabujal dobrze. 40 minut akurat na raz w sam raz. Muza nue moja baja, ale było dobrze.

Def stroili sie długo, zaczęli z półgodzinną obsuwą, ale jak już weszli to 2h 15min lupali i zrobili to przepięknie. Po koncercie owacje i gremialne skandowanie "dziekujemy". Widac było ogromny fun, a zamiast dawania upustu instrumentalnej wirtuozerii była po prostu zabawa i i taki ogień, że fajki w papierosnicy same mi się wypalily. Konferansjerka zacna, choć Phelpsa mógłby przestac sie wstydzic starszych kolegów i troche wyjąć kołka z dupy w tej materii. Instrumentalnie i wokalnie jednak fajnie się odnajduje pośrod tych muzyków, choć kiedy pozostali zaczęli jamować "Sweet Home Alabama" nie potrafił podlapac klimatu.

Setlista marzenie, nie ma sie co rozpisywac, w ramach bisu chyba 5 wałkow było. Szkoda ze "Voice of the soul" puscili z playbacku gdy zeszli po regularnym secie, bo wolalbym to uslyszec odegrane przez nich, ale ok, powiedzmy że to taki głos Chucka z zaświatów.

Koncert wyprzedany, ale nie bylo scisku, szło oddychac, chyba, ze sie stało przy barierkach jak ja. Nagłosnienie dość ok, nie ma większych powodów do narzekania.

Merch dość marny, same koszulki i lsy Def To Al. Troche plyt było, ale ceny niespecjalnie okazyjne. Mercz Gejcreeper był, ale olałem ich stoisko

Tak czy siusiak wypad zajebiscie udany a i piwkowanie i colkowanie z kolegami nagrobkiem i kakaesiakiem bdb.

Potwierdzam, koncert był zajebisty. Tytułowy "Leprosy" rozjebał mnie na atomy.

prawie cała publiczność w koszulkach Death, rozjebało mnie to, czułem się jak na jakimś meczu heheh ogolnie nie jestem fanem cover bandów, ale raz zobaczyć i styknie. młody „Chuck” chyba potrafi tylko śpiewać i grać na gitarze. mówić się jeszcze nie nauczył, straszny koł w dupie. piwko i koledzy bdb. ogolnie miły wieczór.

nagrobek pisze: ↑

27-06-2022, 14:26

młody „Chuck” chyba potrafi tylko śpiewać i grać na gitarze. mówić się jeszcze nie nauczył, straszny koł w dupie. piwko i koledzy bdb. ogolnie miły wieczór.

z nim chyba jest coś nie teges, na jednym z warszawskich koncertów pamietam ze Steve za coś go opierdalał bo coś tam pod nosem mamrotał

ale ponad 2 godziny to ładnie

ooo tak, koncert świetny, miałem duże oczekiwania, ale zostały one na szczęście spełnione,
kto wie czy to nie najlepszy z ich koncertów w Polsce... na pewno najdłuższy. Setlista marzenie, mnie zdmuchnął "Spiritual..." przecudownie im to wczoraj wyszło.
widać było swobodę , szczerość i radość z grania, dlatego niewielki pomyłki jakie się zdarzały nadawały tylko odczucia naturalności temu występowi.
ludzi w chuj, gorąco w chuj, zajebiście w chuj
znakomity koncert !

Żułek pisze: ↑

27-06-2022, 16:02

nagrobek pisze: ↑

27-06-2022, 14:26

młody „Chuck” chyba potrafi tylko śpiewać i grać na gitarze. mówić się jeszcze nie nauczył, straszny koł w dupie. piwko i koledzy bdb. ogolnie miły wieczór.

z nim chyba jest coś nie teges, na jednym z warszawskich koncertów pamietam ze Steve za coś go opierdalał bo coś tam pod nosem mamrotał

ale ponad 2 godziny to ładnie

no gdyby cokolwiek się odezwał, pozdrowił, zażartował ..a ten sztywny, skupiony tylko na swojej robocie.chyba, ze tylko kierownik może się odzywać

Rudzka ekipa stawiła się wczoraj karnie w Krakowie. Właściwie wszystko zostało już napisane. Koncert marzenie, aż żal dupę ściska, że nie ma z nami już Chucka. Przekrojowa setlista, zagrali numery ze wszystkich płyt. "Lack of comprehension" rozłożył mnie na łopatki, choć i wiele innych smakołyków nie pozwalało zebranym narzekać. Mimo rozbieżności stylistycznej - którą można było usłyszeć kiedy grali "Evil dead" a później "Spiritcrusher" - to nie dało się odczuć, że jakiś kawałek odstaje od reszty. Dwie godziny muzyki to naprawdę sporo, ale nikt nie był zawiedziony. Ja jestem ukontentowany. Wzór koszulek raczej mizerny, piwo trochę drogie, ale jak się pić chce, to się nie narzeka. Płyty też drogie, więc tym razem żadnych łupów nie było. Duet Gene Hoglan i Steve Digiorgio to po prostu rozwałka absolutna. Na kolana.

Ciepło było w chuj, człowiek stał i się pocił. Cała reszta znakomicie. Doskonały koncert.

nagrobek pisze: ↑

27-06-2022, 20:42

Żułek pisze: ↑

27-06-2022, 16:02

nagrobek pisze: ↑

27-06-2022, 14:26

młody „Chuck” chyba potrafi tylko śpiewać i grać na gitarze. mówić się jeszcze nie nauczył, straszny koł w dupie. piwko i koledzy bdb. ogolnie miły wieczór.

z nim chyba jest coś nie teges, na jednym z warszawskich koncertów pamietam ze Steve za coś go opierdalał bo coś tam pod nosem mamrotał

ale ponad 2 godziny to ładnie

no gdyby cokolwiek się odezwał, pozdrowił, zażartował ..a ten sztywny, skupiony tylko na swojej robocie.chyba, ze tylko kierownik może się odzywać

czy kierownik był w klapkach ?