Strona 1 z 1

Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 29-04-2019, 16:05
autor: Żułek
Knock Out Productions prezentuje występ Jungle Rot oraz Une Misere w stolicy! Kapele zagrają już 21 lipca 2019, w warszawskim klubie Pogłos.

BILETY - 60/70zł

JUNGLE ROT (USA) death metal:
Powstały w 1994 roku w słynnym z produkcji serów stanie Wisconsin zespół Jungle Rot to dziś czołowa siła w amerykańskim death metalu z thrashowym wkładem. W tym stanie osadzona została także akcja komediowego serialu "Różowe lata 70.", w którym nie brakowało oldschoolowej muzyki. Starą szkołą inspirował się także gitarzysta i wokalista Dave Matrise, kiedy powoływał kapelę do życia. Nauki pobierał od mistrzów z Venom, Possessed, Hellhammer/Celtic Frost, ale także od profesorów niemieckiego thrash metalu, Kreator, Sodom, Destruction.

W pierwszej dekadzie XXI wieku do Dave'a dołączyli basista i gitarzysta James Genenz oraz perkusista Geoff Bub. Wspólnie tworzą death metal świetnie wpadający w ucho, niepozbawiony melodii i galopad w thrashowym stylu, a tematycznie obracający się wokół wojny, śmierci, morderstw, korupcji itp. Czyli jest ostro, a trup ścieli się gęsto. Jungle Rot koncertował już na całym świecie i towarzyszył największym w ekstremalnej muzyce. Wysoką jakość ich muzyki dostrzegł przed ponad dwiema dekadami Jamey Jasta z Hatebreed, który podpisał z triem kontrakt jako ówczesny właściciel wytwórni Pure Death Records. Późniejsze lata pokazały, że charyzmatyczny frontman nie mylił się, co do grupy. Warto zaznaczyć, że trio jest kochane przez fanów na całym świecie. To dzięki ich wsparciu w trudnych chwilach, zespół istnieje, koncertuje i regularnie wydaje płyty.

Sprawdź, jeśli lubisz: Possessed, Venom, Obituary…
[youtube][/youtube]

UNE MISERE (Islandia) deathcore, post hardcore:
Ojczyzna Björk wypuszcza na świat coraz to ciekawsze zjawiska muzyczne z kręgu mocnego grania. Wiosną 2016 roku narodził się w Reykjavíku zespół Une Misère, za którego powstanie, odpowiedzialnych jest sześciu muzyków, którzy wcześniej spełniali się w paru kapelach hardcore'owych. Za główną inspirację wzięli swoją ojczyznę, jej chłód i często zapadającą bardzo wcześnie ciemność. Muzycznie krążyli i krążą wokół deathcore'a, post hardcore'a, post metalu, shoegaze'u oraz dźwięków bliskich temu, co tworzy Tool.

Une Misère może się pochwalić zwycięstwem w islandzkim konkursie Wacken Metal Battle w 2017 roku oraz kilkoma niepełnowymiarowymi wydawnictwami. Jednak największym osiągnięciem kapeli był występ w 2018 roku na prestiżowym festiwalu Roadburn w Holandii. Sami napisali swoją notkę biograficzną, w której opisali Une Misère jako "ruch oraz plagę". Jedno jest pewne, plaga będzie rozprzestrzeniać się coraz mocniej, bo na koncertach Islandczycy sprawdzają się fenomenalnie, o czym zapewniają recenzenci wstępów.

Sprawdź, jeśli lubisz: Wolfbrigade, Converge, Amenra…
[youtube][/youtube]

pomysle ;)

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 30-04-2019, 17:35
autor: Nasum
O Dying Fetus kilka słów przynajmniej powiedziano, natomiast o Jungle Rot cisza, choć kilka osób zapewniało, że ten zespół lubi. Pewnie szału frekwencyjnego nie będzie....

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 30-04-2019, 17:49
autor: Headcrab
Nie znam tego klubu, jak oceniacie ten lokal?

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 30-04-2019, 17:57
autor: Pacjent
Nasum pisze:O Dying Fetus kilka słów przynajmniej powiedziano, natomiast o Jungle Rot cisza, choć kilka osób zapewniało, że ten zespół lubi. Pewnie szału frekwencyjnego nie będzie....
Obstawiam 30 osób.
PS. JUNGLE ROT byłby znakomity w w zestawie koncertowym z DYING FETUS.

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 30-04-2019, 22:36
autor: RippingHeadache
Headcrab pisze:Nie znam tego klubu, jak oceniacie ten lokal?
Fajna miejscówa z niezłym nagłośnieniem. Maksymalnie wpuszczają 330 osób i wtedy robi się za ciasno, ale w przypadku tego koncertu takiego problemu raczej nie będzie. ;)

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 02-05-2019, 16:17
autor: Nasum
Dying Fetus chyba będzie poza zasięgiem moich mozliwości, ale Jungle Rot jest że tak powiem bardziej możliwy. Poczekamy jeszcze trochę, bo nie chcę zapeszać i mówić na stówę że będę.

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 19-07-2019, 16:11
autor: Żułek
Obrazek

jak zawsze marudze że zaczyna się za późno to tym razem za wcześnie :P
ogladać mecz czy iść na support ? oto jest pytanie :P

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 19-07-2019, 16:37
autor: Drone
Trudny wybór, bo tego samego dnia gra NASHVILLE PUSSY w Hydro i na 90% na to się skuszę.

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 19-07-2019, 16:39
autor: Nasum
Ej, nie bądź taki ;-) Wbijaj na Jungle Rot!

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 20-07-2019, 12:48
autor: Drone
Jeszcze się nie zdecydowałem tak naprawdę.

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 20-07-2019, 14:10
autor: Nasum
Drone pisze:Jeszcze się nie zdecydowałem tak naprawdę.

Decyduj ;-) ja niesmiało lobbuję za Jungle Rot ;-)

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 21-07-2019, 22:15
autor: SODOMOUSE
ponoć elitarnie, 30 osób?

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 21-07-2019, 22:47
autor: Żułek
nie no z 50 chyba było ? :P

ale koncert miazga, death metal kurwa a nie jakiś tam łysy Phil :P

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 22-07-2019, 12:50
autor: ursus
Potwierdzam koncert MIAZGA!!!!kto nie był ten pizdeczka

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 22-07-2019, 13:10
autor: Hellrocker
" onclick="window.open(this.href);return false;
A ja się pochwalę plakatem na wiedeński koncert Jungle Rot.

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 22-07-2019, 18:36
autor: Nasum
Widzę, że zainteresowanie w temacie spore, dyskusja rozwija się w szalonym tempie i cała rzesza zainteresowanych czeka na nieco dłuższą relację z wczorajszego koncertu; wychodząc więc naprzeciw oczekiwaniom, wysilę pamięć i napiszę kilka słów, które mam nadzieję w tym zgiełku nie pozostaną niezauważone.

W Pogłosie byłem pierwszy raz. Szczerze powiedziawszy, nie rozumiem zarzutów jakie były wysuwane względem tego klubu. Mały, kameralny, znajdujący się w dobrym komunikacyjnie miejscu, z fajnym nagłosnieniem i z drogim piwem. Na takie kapele wydaje mi się w sam raz, w Progresji ten rozwścieczony tłum mógłby się stracić i muzycy mieliby zapewne wrażenie, że grają albo dla siebie, albo mają po prostu kolejną próbę. Mi Pogłos przypasował, sympatyczny klubik.

No dobra, to skoro kwestie formalne mamy za sobą, pora napisać co nieco o muzyce. Zgodnie z rozpiską o wyznaczonej godzinie na deskach pojawił się support. I w zasadzie to wszystko co mógłbym o nich napisać, no ale nie będę aż taki niemiły wobec przedstawicieli Islandzkiej sceny metalowej. Na scenie, prócz basisty, wokalisty i perkusisty, zameldowało się trzech gitarzystów, z czego co najmniej dwóch śmiało mogłoby nie być, a efekt zapewne byłby podobny. Chłopcy zadowoleni że grają w Warszawie przywitali się z potencjalnymi fanami i rozpoczęli grać swój.....no właśnie, trudno mi powiedzieć co to właściwie było, bo to taki trochę death metal,trochę jakiegoś death core'a, trochę nie wiadomo czego. Egzaltacja muzyków po jakimś czasie troszkę irytowała, a w momencie kiedy wokalista położył się wśród trzech obserwatorów pod sceną i zaczął intonować swoje pieśni, stwierdziłem, że pora zejść na dół po jakieś sole trzeźwiące w płynie. Jedno muszę im przyznać. Trafili w punkt jeśli chodzi o nazwę kapeli, bo to co widziałem to była faktycznie mizeria.

Czas poprzedzający występ gwiazdy wieczoru spędziłem w wybornym towarzystwie Marii Konopnickiej, Klemensa oraz Gore Obssesseda znanego jako Maniek. W takim składzie jury made in Masterful ogłosiło werdykt - wszyscy ci, którym krwawi serce że nie mogli pojawić się w Pogłosie i ronią krokodyle łzy mogą spać spokojnie, bowiem jednogłośnie stwierdziliśmy że koncert nie sprostał naszym oczekiwaniom. Maria oczekiwał tysiąca osób publiczności i fanek w przedziale wiekowym 17 - 22 z kolczykami w pępku, Klemens pokazów laserowych i pirotechniki, Maniek pragnął usłyszeć przynajmniej jeden cover bogów wojennego metalu Sabaton, a ja jakiejś ciekawej scenografii w postaci drutów kolczastych, muzyków ubranych w kamizelki kuloodporne, hełmach niemieckich, a przynajmniej opasanych taśmami nabojów. Nic z tego...

Za scenografię musiała wystarczyć płachta z logiem zespołu. O światłach w liczbie trzech nie warto pisać. Przynajmniej było trochę dymu, a o pirotechnice to panowie zapewne nie słyszeli. Tłum fanów, w liczbie około pięćdziesięciu , stanowili w przeważającej większości podtatusiali ramole, a sami muzycy, nie wyróżniali się z tłumu właściwie niczym. Prezentowali się na scenie jakby żywcem wyjęci z planu zdjęciowego do "Zaginionego w akcji" - ot, zwykli weterani którzy przeżyli o jedno bombardowanie w Wietnamie za dużo. Zawiedliśmy się, bo nie było żadnej wstrząsającej konferansjerki, natchnionego intra czy publicznego palenia biblii - ba, nawet nie sprofanowali żadnej broszurki. Podpięli graty by po kilku sekundach zacząć grać. Żeby jeszcze grali jak na płytach! Ale gdzie tam, zabrzmieli jeszcze mocniej i ciężej, dosadniej i dynamiczniej, co oczywiście nie uszło uwadze publiczności. Niemal połowa zebranych zaczęła wymachiwać rękoma w geście zapewne oburzenia, a także kręcić głowami w akcie dezaprobaty, bo headbanging to nie był! Dlaczego? Po pierwsze, nikt tam już nie miał długich włosów, a po drugie, headbanging można uprawiać przez kawałek lub dwa, bo później włosy trudno rozczesać, a tutaj trwało to przez cały koncert!!! O coverach Sabaton Maniek mógł zapomnieć, bowiem Jungle Rot skupił się na staromodnym death metalu który brzmiał jakby żywcem wyjęty z lat dziewięćdziesiątych. Zamiast mistycznych, transcendentalnych pasaży i riffów skomplikowanych jak fizyka kwantowa, usłyszeliśmy utwory sklecone z riffów jakby ciosanych siekierą, solówki zamiast składać się z tysiąca nut i ciągnących się w nieskończoność usłyszeliśmy krótkie, ostre jak brzytwa solosy których dźwięk wydłużono za pomocą wajchy, a teksty nie dość że nie miały trzeciego dna, to czasem nie posiadały nawet pierwszego. I tak trwało to przez półtorej godziny! Jakby było mało, grali takie starocie jak "Strangulation mutilation", Circle of Death", "Psychotic cremation", czy "Face down". Z nowszych też trochę zabrzmiało, ale właściwie nie różniły się niczym od tych starych raszpli. Koncert nie miał żadnej dramaturgii - skończyli grać, po czym poczekali chwilę abyśmy poryczeli trochę nazwę ich zespołu, po czym wyszli i zagrali jeszcze cztery bisy. Naprawdę, panowie, nie macie czego żałować...

Po koncercie można było odnieść wrażenie że publika wychodzi uśmiechnięta, ale pewnie nabijała się podobnie jak my z grajków. Panowie muzycy próbowali nam wmówić, że im się bardzo podobało, też się uśmiechali i mówli, że będą chcieli wrócić, ale to była zapewne tylko kurtuazja. Poza tym, im za to zapłacili, więc mogli się uśmiechać. Tak więc, jesli zobaczycie kiedyś, że znów grają, to omijajcie ich z daleka, bo się zawiedziecie tak jak my. Przecież nikt nie słucha takiej staro brzmiącej muzyki, prostej, szczerej i granej prosto spod serducha.

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 22-07-2019, 19:11
autor: Lukass
Bardzo ładna relacja, kolego Nasum! :D

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 23-07-2019, 02:31
autor: Żułek
hehe czyli jednak zgadłem frekwencje ;) ale 1,5 godziny to jednak nie grali ;) z tego co patrzyłem koło 75 minut
na Mizerii stałeś może po prawej stronie ? bo faktycznie ktoś się kręcił i w pewnym momencie zniknął ;)
ale mieli jedną fanke, gadała z wokalistą przez całą przerwe o dupie marynie :P
gdyby była ładna móglbym pomysleć ze się umawiają na ruchanie w kiblu :P

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 23-07-2019, 07:50
autor: gelO
Kurde jedyny koncert, na którym nie byłem, a tu takie dobroci:(
Na Brutalu sobie zobacze, jak do tej 13 się nie najebie jak świnia.

Re: Jungle Rot 21.07.2019 Wawa Pogłos

: 30-07-2019, 18:17
autor: Żułek
[youtube][/youtube]

tak troche skojarzyło mi sie ;)