KONCERTY A NOWE SPOJRZENIE

[ultravox]

The Prodigy to niestety jedno z moich większych rozczarowań koncertowych. Widziałem ich na Openerze i znając płyty i jakieś tam koncertowe nagrania liczyłem na totalną zagładę, a tymczasem dostałem profesjonalny koncert wyprany z większych emocji.

[HSVV]

może popełniłeś klasyczny błąd - stałeś za daleko (a i ten gig w 2009 na openerze nie był zbyt dobrze przyjęty ogólnie, więc może coś jest na rzeczy - chociaż osobiście bawiłem jak pojebany). pamiętam jak ogromna część woodstokowiczów narzekała na nich - bo miał być rozpierdol, a ledwo ich słyszeli. po czym na koniec narzekań dodawali, że w sumie to siedzieli najebani kilometr od sceny na wzgórzu. ja tam byłem paredziesiąt metrów od sceny i co tam się działo - piekło to za mało powiedziane. kto był ten wie. i kto był też może pamięta te lochy liżące się, które tak chętnie pokazywano na telebimach :D

[ultravox]

Nie byłem jakoś bardzo daleko. Wiesz, nauczyłem się, że z koncertami jest dokładnie tak samo jak z płytami. Ich odbiór jest bardzo subiektywny. Ile już razy wychodziłem ze znajomymi z jakiegoś koncertu i w dyskusji wychodziło, że mamy zupełnie inne odczucia względem tego, czego doświadczyliśmy... Pomijam oczywiście akcje typu kapela nie umie grać, albo pijany kolo spada ze sceny, gdzie ten odbiór siłą rzeczy jest podobny, ale przykładowo na temat niedawnych koncertów Morbid Angel czy Entombed A.D. miałem zupełnie inne zdanie niż niektórzy moi koledzy, albo osoby komentujące je tutaj na forum. Że już nie wspomnę o sytuacjach typu "wszyscy na sali zachwyceni, tylko ja się męczę" ;)

[mothra]

Ja tam na Prodigy za każdym razem bawiłam się tak samo genialnie. Chociaż muszę przyznać, że występ na Openerze był dla mnie taki sobie w porównaniu z tym na Orange Warsaw rok wcześniej. Tam to było apogeum dopiero, ból w plecach przez kolejny miesiąc. Damn. Pojechałabym na nich znowu.

[trup]

Koncerty - stare spojrzenie