Re: I AM MORBID (Morbid Angel) 30th Anniversary Covenant 13-14.08.2023 Katowice, Wawa
: 14-08-2023, 21:17
Na wstępie dwa duże minusy do Organizatora – brak biletów kolekcjonerskich (co dla takiego murzyna jak ja ma znaczenie), oraz brak możliwości wychodzenia na zewnątrz, co przy takiej pogodzie jaka była w dzień koncertu byłoby zbawienne, a tak trzeba się było kilka godzin kisić w tych murach.
W klubie pojawiłem się o osiemnastej, akurat jak kończył rozkładać się Iperyt, czyli idealnie tak jak zaplanowałem
IPERYT – konkretny odhumanizowany wpierdol, żadnych kompromisów. Młyn pod sceną to potwierdzał. Wszystko dobrze brzmiało, bardzo solidny koncert.
SCEPTIC – sporo ludzi położyło lagę, ale ja sobie spokojnie obejrzałem i nie żałuję. Bardzo solidny gig. Urbaś zagrzewał do zabawy tych co zostali pod sceną, Hiro wyczyniał cuda na swojej gitarze i jakoś to się kulało. Ja nie narzekałem, nawet obejrzałem do końca. Fajny koncert.
IMPIETY – koncert wieczoru zdecydowanie. Totalna zagłada, rozpierdol, argagamedon i akopalipsa w jednym Tu nic więcej nie da się napisać, kto był i widział ten wie o czym mówię. Ten zespół to ludobójcze komando, obowiązkowo trzeba to zobaczyć.
CETI – zajebiście niewdzięczna rola grać na spędzie dla metaluchów po kimś takim jak Impiety. Coś takiego jakby … nie wiem... Budka Suflera miała zagrać po Slayerze, a przed Metallicą… no chujnia po prostu. Ta garstka ludzi która została po Impiety bawiła się dobrze (w tym piszący te słowa). Kupczyk robil co tylko mógł żeby rozruszać niemrawą na początku publiczność, ale z upływem czasu udało mu się, ci co byli pod sceną bawili się świetnie. Zagranie dwóch części „Kawalerii Szatana” to był dla mnie punkt kulminacyjny ich występu. Aż podleciałem do barierek żeby pośpiewać i pomachać głową. I na koniec „Dorosłe Dzieci”. Reasumując – bardzo fajny koncert, ale nie taki spęd. Chętnie bym zobaczył jeszcze raz, ale wtedy jak CETI z Kupczykiem będą headlinerem. To będzie miało dużo więcej sensu.
I AM MORBID – po tym koncercie mogę napisać dwie rzeczy – Covenant to najlepsza płyta Morbidów, broni się nawet jak nie ma Treya na gitarze, to jest pierdolone Tornado na żywo. Druga rzecz to taka że rok temu w kwietniu uważam że wypadli o klasę lepiej. Ten wczorajszy koncert też był bardzo dobry, ale nawet nie umywa się do tego co działo się rok temu w tym samym miejscu. Tyczy się to zarówno zespołu jak i publiki. Koncert dobry, ale gacie suche, tupecik na swoim miejscu… a ja jednak wolę jak po koncercie zmieniam bieliznę i szukam po podłodze opadniętej szczęki. Wczoraj tego nie było.
A co do frekwencji na zakończenie – to powiem że była średnia. Spodziewałem się więcej ludziów, a było przeciętnie. Nie wiem, czy to termin Brutala, czy sezon urlopowy, czy nagromadzenie koncertów, ale frekwencja pozostawała wiele do życzenia.
W klubie pojawiłem się o osiemnastej, akurat jak kończył rozkładać się Iperyt, czyli idealnie tak jak zaplanowałem
IPERYT – konkretny odhumanizowany wpierdol, żadnych kompromisów. Młyn pod sceną to potwierdzał. Wszystko dobrze brzmiało, bardzo solidny koncert.
SCEPTIC – sporo ludzi położyło lagę, ale ja sobie spokojnie obejrzałem i nie żałuję. Bardzo solidny gig. Urbaś zagrzewał do zabawy tych co zostali pod sceną, Hiro wyczyniał cuda na swojej gitarze i jakoś to się kulało. Ja nie narzekałem, nawet obejrzałem do końca. Fajny koncert.
IMPIETY – koncert wieczoru zdecydowanie. Totalna zagłada, rozpierdol, argagamedon i akopalipsa w jednym Tu nic więcej nie da się napisać, kto był i widział ten wie o czym mówię. Ten zespół to ludobójcze komando, obowiązkowo trzeba to zobaczyć.
CETI – zajebiście niewdzięczna rola grać na spędzie dla metaluchów po kimś takim jak Impiety. Coś takiego jakby … nie wiem... Budka Suflera miała zagrać po Slayerze, a przed Metallicą… no chujnia po prostu. Ta garstka ludzi która została po Impiety bawiła się dobrze (w tym piszący te słowa). Kupczyk robil co tylko mógł żeby rozruszać niemrawą na początku publiczność, ale z upływem czasu udało mu się, ci co byli pod sceną bawili się świetnie. Zagranie dwóch części „Kawalerii Szatana” to był dla mnie punkt kulminacyjny ich występu. Aż podleciałem do barierek żeby pośpiewać i pomachać głową. I na koniec „Dorosłe Dzieci”. Reasumując – bardzo fajny koncert, ale nie taki spęd. Chętnie bym zobaczył jeszcze raz, ale wtedy jak CETI z Kupczykiem będą headlinerem. To będzie miało dużo więcej sensu.
I AM MORBID – po tym koncercie mogę napisać dwie rzeczy – Covenant to najlepsza płyta Morbidów, broni się nawet jak nie ma Treya na gitarze, to jest pierdolone Tornado na żywo. Druga rzecz to taka że rok temu w kwietniu uważam że wypadli o klasę lepiej. Ten wczorajszy koncert też był bardzo dobry, ale nawet nie umywa się do tego co działo się rok temu w tym samym miejscu. Tyczy się to zarówno zespołu jak i publiki. Koncert dobry, ale gacie suche, tupecik na swoim miejscu… a ja jednak wolę jak po koncercie zmieniam bieliznę i szukam po podłodze opadniętej szczęki. Wczoraj tego nie było.
A co do frekwencji na zakończenie – to powiem że była średnia. Spodziewałem się więcej ludziów, a było przeciętnie. Nie wiem, czy to termin Brutala, czy sezon urlopowy, czy nagromadzenie koncertów, ale frekwencja pozostawała wiele do życzenia.