Hatefire pisze: ↑25-10-2023, 13:46
Ale czego wy spodziewacie? Sprawdźcie w jakiej partii jest najwięcej byłych ministrów w rządzie PiS/byłych członków PiS/ względnie osób z tych dwóch kategorii, których w ostatnich latach na listach do rożnych wyborów wystawiała PO (oczywiście nie licząc PiS). Jest to oczywiście PO. Ja pamiętam wybory, gdy dla każdego oczywisty był rząd POPiS. Zresztą nie dziwne, to byli ludzie z tego samego środowiska styropianów pod sztandarem balcero-papizmu. O tym kto po rozpadzie AWS trafił do PO, a kto do PiS nie decydowały względy ideologiczne tylko towarzysko-biznesowe. Nadal to są ci sami ludzie. To jak wybieranie między Gierkiem a Gomułką. Wiadomo człowiek zagłosowałby na Gierka, no ale...
Kompletnie się nie zgadzam. Partie polityczne nie funkcjonują jak leibnizowskie monady w izolacji od samych siebie i od świata. Przepływ ludzi, poglądów, uleganie koniunkturalizmowi itd. to naturalna sprawa - nie jest tak, że partie i ludzie to byty statyczne, raz stworzone i niezmienne. Z tego, że ktoś należał do PO, a potem do PiS, nie wynika, że te partie są u swoich podstaw tożsame, natomiast cała reszta to gra polityczna dla maluczkich. To naiwna teoria mająca wytłumaczyć ten niezrozumiały burdel i kocioł, który można zwłaszcza dziś obserwować.
Nie mówię też tego z pozycji miłośnika PO, bo grzechy tej partii są ogromne, choć nie w wymiarze aferalnym, tylko w wymiarze zaniedbań i płynięcia z nurtem na zasadzie "jakoś to będzie" - efekty tego można obserwować w postaci rządów PiS. Podstawowa różnica między PiS, a pozostałymi partiami jest taka, że jak dotąd nikt przed nimi, nawet PiS z lat 2006-2008, nie posunął się tak daleko w demontażu strukturalnym państwa na każdym szczeblu: prawnym, instytucjonalnym czy służb. Doświadczenia życia w PRL pokazały, że w społeczeństwie jest masa usłużnych, którzy uważają za stosowne utrwalać "nowy porządek" i "prawo" pisane ad hoc. Od 1990 do 2015 udawało się takie tendencje temperować poprzez jako tako działające prawo. Afery były, ale jednak z ich przyczyny rządy padały, a winni nie krzyczeli głośno, że to nie afera, tylko prawo jest złe, nie posuwano się tak daleko. Ostatnim bastionem była też możliwość przeprowadzenia wyborów w cywilizowany sposób.
Zapewne niejeden pamięta pojęcie falandyzacji prawa za czasów Falandysza, który interpretował prawo po swojemu. To, co robi dziś PiS z prawem, jest falandyzacją x 100. I nie zmienia tego fakt, że sądy działały fatalnie, że wiele można zarzucić sędziom i wymiarowi sprawiedliwości - rzecz polega na tym, że PiS reformę techniczną sądów ma głęboko gdzieś, chodzi wyłącznie o sprawowanie kontroli.