Re: KARA ŚMIERCI
: 22-08-2015, 21:31
Głos na tak, gińcie!
Death and Black Metal Magazine
https://masterful-magazine.com/forum/
https://masterful-magazine.com/forum/viewtopic.php?f=42&t=13308
Dozywocie, czy kara czasowa, zdecyduj się. Z dożywociem facet nie może wyjść i zabijać ponownie. A co do utrzymywania więźniów, wyobraź sobie, że więźniowie również wykonują prace, których koszta w niektórych więzieniach zwracają koszta ich zakwaterowania. Wystarczy po prostu doprowadzić do takiej sytuacji, gdzie będzie to normąPacjent pisze:A może głupią i bezsensowną zemstą za morderstwo jest dożywocie? Bo państwo mści się na wszystkich podatnikach zmuszając ich do utrzymywania bydlaka do końca jego dni? A jeszcze głupszą zemstą jest dożywocie, bo bydlak może wyjść z więzienia i zabijać ponownie.rafalt.sobczak pisze:Czyli wszystko sprowadza się do głupiej, bezsensownej zemsty?Drone pisze:Ile razy jeszcze będziemy przerabiać te marne argumenty typu przypadki złego skazania w USA czy brak odstraszającej funkcji kary śmierci? Co to ma do rzeczy? Tu nie jest USA, można ostro zakreślić ramy prawa, żeby skazywać w ewidentnych przypadkach, nie skazywać w procesach poszlakowych. Kara śmierci nie ma pełnić żadnej funkcji odstraszającej, to jakiś mit. Pełni za to funkcję psychologiczną: zapłaty za popełniony czyn, dzięki czemu bliscy ofiary i społeczeństwo zostają zaspokojeni, ofiara zostaje złożona w imię surowej sprawiedliwości.
To kolejny argument przeciw, wszak przemoc rodzi przemoc.
Jak już pisałem, ja też nie wiem, z jakiej dupy to wyciągnąłem, czytałem kiedyś jakieś duże opracowanie na ten temat. Tyle, że Guardian to chyba podaje na czasy obecne, a to opracowanie dotyczyło także historii (co wyraźnie zastrzegłem, pisząc o czasach przed wprowadzeniem testów DNA). Mniejsza z tym, czy 30%, czy 4%, czy 0,1%. Żadna granica błędu nie jest tu moim zdaniem możliwa do tolerowania.Riven pisze: nie wiem z jakiej dupy to wyciagnales, ale nawet lewicowy guardian podaje ok. 4%
co do samego tematu - jak dla mnie nawet 0.1% szansy, ze sie zabije niewinnego czlowieka jest problematyczne, zreszta wydaje mi sie, ze ryzyko pomylki jest jedynym obiektywnym problemem - tyle, ze kurewsko trudnym
Nie mówię o patologicznych przykładach, tylko o tym, że zagrożenie karą nie powinno być iluzoryczne, tylko faktyczne. Przykład oczywiście przejaskrawiony, jak się zapewne domyśliłeś.Karkasonne pisze:Czytam właśnie "Archipelag Gułag" i tam mieli podobne założenia, ba! Stalin poszedł dalej - lepiej zabić 999 niewinnych, niż wypuścić tego jednego winnego.Kurt pisze: Lepiej skazać dziesięciu niewinnych niż wypuścić jednego winnego. Jako forma prewencji, oczywiście.
Jaka prewencja? Z całym szacunkiem, ale o czym ty bredzisz? Spotkałeś kiedyś stałego bywalca zakładów penitencjarnych? Bo ja niestety miałem taką wątpliwą przyjemność. Oni się nie nie zmieniają, po prostu tacy są. Nie dostrzegają swojej winy, to system jest zły, a nie oni. Prewencja, być może, działa tylko na osobach młodych, pod warunkiem, że nie trafią do ciupy i się od starszych kolegów nie poduczą nowych sztuczek. Prewencja w formie zamykania w więzieniach po prostu nie działa, generuje dodatkowe koszty i utrwala patologie, a w przypadku długoletnich skazań nadto wytwarza ludzi kompletnie niezdolnych do funkcjonowania w społeczeństwie, co pcha ich do następnego przestępstwa.rafalt.sobczak pisze:Dla mnie najlepszym przeciwnikiem kary śmierci jest jej skuteczność. W USA, w stanach w których jest kara śmierci jest więcej morderstw, niż w tych stanach gdzie tej kary nie ma. Poza tym dobrze przeprowadzony proces resocjalizacyjny może nawet nawet największego zwyrodnialca przeciągnąć na "jasną stronę mocy" tylko zbyt często nie wykonują swej pracy dobrze.
Moim zdaniem kara powinna być taka, aby się jej naprawdę bano. Przestępcy bardziej się boja ciężkich robót, czy lekkich tortur, aniżeli jednorazowego aktu zgonu
Pomysł Ola też jest dość ciekawy.
Czyli wracamy do średniowiecza? Osądy rodzinne, jak sądzę, będą przede wszystkim motywowane emocjami, a nie trzeźwym osądem sytuacji. Nie wiem czy rozsądne byłoby pozostawianie takiej kwestii uznaniu każdego z nas.Nasum pisze:Riven pisze:Bardzo ciekawa koncepcja, na pierwszy rzut oka widze jednak jeden problem: ofiara przestepstwa badz jej rodzina moglaby byc zastraszona przez bandyte/jego towarzystwo i pod wplywem tego orzec lzejszy wymiar kary. Natomiast pierwsza czesc pomyslu - to o zrzeczeniu sie analogicznego prawa - bdb.Ciekawe rozwiązanie daje zastosowanie prawa talionu, tak jak to robią hardkorowi libertarianie-anarchokapitaliści (osobom uczulonym na takie rzeczy przez debili pokroju kelthuza radzę nie przerywać lektury posta). Osoba gwałcąca czyjeś prawo do wolności zrzeka się swojego w równym stopniu. Jeśli ktoś zabije drugiego człowieka, zrzeka się sam swojego prawa do życia, co wyznacza górną granicę możliwej do zastosowania kary orzekanej przez sąd. Natomiast jeśli chodzi o egzekucję kary, to decyduje o niej osoba której wolność pogwałcono - w przypadku zabójstwa zabity tego zrobić nie może, ale może to zrobić osoba, która w ogóle wnosi sprawę do sądu, np rodzina zabitego. I to oni decydują, czy karę wykonać, a potem do sądu należy egzekucja.
W których więzieniach? Z tego co wiem, to ich praca jest zazwyczaj dobrowolna, z rzadka opłacana. A na karę ograniczenia wolności (na przykład robót społecznych) oskarżony, później skazany musi wyrazić zgodę. Domyślasz się zatem, ilu z nich jest chętnych do pracy w momencie kiedy mają wszystko za darmo?rafalt.sobczak pisze: Dozywocie, czy kara czasowa, zdecyduj się. Z dożywociem facet nie może wyjść i zabijać ponownie. A co do utrzymywania więźniów, wyobraź sobie, że więźniowie również wykonują prace, których koszta w niektórych więzieniach zwracają koszta ich zakwaterowania. Wystarczy po prostu doprowadzić do takiej sytuacji, gdzie będzie to normą
Riven pisze:Wiele rzeczy w średniowieczu było zapewne dużo sensowniej urządzone niż w tej chorej współczesności, ale to tylko taka dygresja
W średniowieczu, albo i wcześniej. Taka kara wygnania - nie do zrealizowania w dzisiejszych realiach, a bardzo tego brakuje.Riven pisze:Wiele rzeczy w średniowieczu było zapewne dużo sensowniej urządzone niż w tej chorej współczesności, ale to tylko taka dygresja
Myślę, że ten konkretny osobnik sam się zredukował - do poziomu niebezpiecznego zwierzęcia, które ze względów praktycznych trzeba odstrzelić.Kurt pisze: Z drugiej strony są takie przypadki, jak jawi się ten z Kamiennej Góry, w przypadku których moje poglądy etyczne są wystawiane na poważną próbę. (...)
Trudno zredukować człowieka tylko do kosztów utrzymania, które generuje z racji osadzenia w zakładzie karnym.
Nie do średniowiecza, raczej do starożytności. Stare rozwiązania bywają najlepsze.Kurt pisze:Czyli wracamy do średniowiecza? Osądy rodzinne, jak sądzę, będą przede wszystkim motywowane emocjami, a nie trzeźwym osądem sytuacji. Nie wiem czy rozsądne byłoby pozostawianie takiej kwestii uznaniu każdego z nas.Riven pisze:Bardzo ciekawa koncepcja, na pierwszy rzut oka widze jednak jeden problem: ofiara przestepstwa badz jej rodzina moglaby byc zastraszona przez bandyte/jego towarzystwo i pod wplywem tego orzec lzejszy wymiar kary. Natomiast pierwsza czesc pomyslu - to o zrzeczeniu sie analogicznego prawa - bdb.Ciekawe rozwiązanie daje zastosowanie prawa talionu, tak jak to robią hardkorowi libertarianie-anarchokapitaliści (osobom uczulonym na takie rzeczy przez debili pokroju kelthuza radzę nie przerywać lektury posta). Osoba gwałcąca czyjeś prawo do wolności zrzeka się swojego w równym stopniu. Jeśli ktoś zabije drugiego człowieka, zrzeka się sam swojego prawa do życia, co wyznacza górną granicę możliwej do zastosowania kary orzekanej przez sąd. Natomiast jeśli chodzi o egzekucję kary, to decyduje o niej osoba której wolność pogwałcono - w przypadku zabójstwa zabity tego zrobić nie może, ale może to zrobić osoba, która w ogóle wnosi sprawę do sądu, np rodzina zabitego. I to oni decydują, czy karę wykonać, a potem do sądu należy egzekucja.
To było bardzo dobre rozwiązanie, szkoda że już jest niewykonalne.WaszJudasz pisze:Taka kara wygnania - nie do zrealizowania w dzisiejszych realiach, a bardzo tego brakuje.