Co teraz czytacie? v.2

Czytasz coś więcej niż etykiety Domestosa w kiblu?

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox

Awatar użytkownika
Maro
weteran forumowych bitew
Posty: 1348
Rejestracja: 30-05-2013, 20:16

Re: Co teraz czytacie? v.2

14-01-2022, 14:09

i jak ?
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 5242
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: Co teraz czytacie? v.2

14-01-2022, 16:33

Maro pisze:
14-01-2022, 14:09
i jak ?
Ja Wojtczaka kupuję w ciemno, więc jestem średnio obiektywny, ale będąc dodatkowo pasjonatem Florydy i samego wodza Osceoli - jestem zajebiście zadowolony. Nie znam w sumie żadnej pozycji książkowej po polsku która podejmowałaby ten temat, więc po florydzku - gorąco polecam.
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
Maro
weteran forumowych bitew
Posty: 1348
Rejestracja: 30-05-2013, 20:16

Re: Co teraz czytacie? v.2

15-01-2022, 13:03

ok dzięki będzie zamawiane
Awatar użytkownika
Gore_Obsessed
zahartowany metalizator
Posty: 5472
Rejestracja: 10-06-2003, 06:33

Re: Co teraz czytacie? v.2

16-01-2022, 03:10

Obrazek

Tę po lewej przeczytałem ostatnio, tę po prawej właśnie czytam.
Tej pierwszej raczej nie polecam. 430 stron o "urokach życia w trasie" i życiu koncertowym członków kapel metalowych. Od Kittie po Profanatikę, od Limp Bizkit po Eyehategod, od Stryper po Watain, od Raven po Five Finger Death Punch, od Melvins po Judas Priest. Część (niewielka) historii jest zabawna i/lub interesująca, ale zdecydowana większość to nudne pierdolenie o niczym. Najciekawiej wypadają chyba: Dino Cazares, King Fowley, Billy Graziadei, Al Jourgensen i Scott Ian. Do paru gości w skutek lektury straciłem szacunek, do paru nabrałem większego, ogółem jednak zmarnowałem kilkanaście wieczorów (w większych dawkach nie dałem rady przyjmować), kilkadziesiąt złotych i trochę miejsca na półce.
Ta druga całkiem ciekawa, zrealizowana w formule wywiadów z postaciami zaangażowanymi w scenę koncertową na przestrzeni lat 80-tych i 90-tych. Przydałoby się jednak, żeby kolejne przepytywanki przeplatane były choćby krótkimi przemyśleniami samego autora. Na razie przeczytałem kilkadziesiąt stron i dokładnie dziesięć (z ponad sześćdziesięciu) zamieszczonych rozmów. Jest dobrze, ale już od drugiej strony wstępniaka nie mogę zapomnieć autorowi jego okrutnie krzywdzącej opinii na temat belgijskiego Crossfire. Na pohybel za coś takiego!
Only SŁUCHANIE płyt is real!
Awatar użytkownika
WaszJudasz
rasowy masterfulowicz
Posty: 3223
Rejestracja: 16-11-2010, 13:18

Re: Co teraz czytacie? v.2

16-01-2022, 09:12

Sgt. Barnes pisze:
14-01-2022, 13:02
Obrazek
O, dzięki za cynk!
Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 5242
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: Co teraz czytacie? v.2

17-01-2022, 10:17

Nie ma za co, zajebista pozycja. Wojtczak ma nie dość że ogromną wiedze w temacie,, to jeszcze czyta się szybko i bez grama nudy. W kolejce czeka:
Obrazek
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15935
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re: Co teraz czytacie? v.2

20-01-2022, 20:02

Obrazek
woodpecker from space
Awatar użytkownika
wonsz
rasowy masterfulowicz
Posty: 2553
Rejestracja: 18-02-2018, 14:59

Re: Co teraz czytacie? v.2

20-01-2022, 22:15

Obrazek
rzułf
Awatar użytkownika
nagrobek
zahartowany metalizator
Posty: 3516
Rejestracja: 15-10-2014, 11:08

Re: Co teraz czytacie? v.2

21-01-2022, 14:32

Obrazek
Pacjent, czytałeś już?
Awatar użytkownika
Hatefire
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10116
Rejestracja: 21-12-2010, 12:19
Lokalizacja: Katowice - miasto wielkich wydarzeń ;)

Re: Co teraz czytacie? v.2

21-01-2022, 15:04

nagrobek pisze:
21-01-2022, 14:32
Obrazek
Pacjent, czytałeś już?
A tą książkę a konkretnie okładkę była już mała gównoburzą na fejsie :-)
Zdaniem Szota pisze: [O PEWNEJ MANIPULACJI]
Reportaż jest gatunkiem, który zakłada specyficzny układ między czytającymi, a piszącymi - zaufania. Poetom wierzymy, że gdy piszą o wielkiej miłości, to ją przeżyli - choć jak uczy historia literatury - często miłość jak i śmierć były tylko literackimi toposami. Prozaikom nie wierzymy, choć wyobrażamy sobie światy, której stwarzają i niekiedy angażujemy się w emocje i historie stworzonych przez nich bohaterów. To taka wiara w niewierze.
Reporterom jednak wierzymy, że to o czym piszą, było. A co, gdy nie było? Gdy nie ma źródeł, fotografii, zanikła pamięć? Czy wtedy reporter i wydawca reportażu ma prawo nami manipulować? I jak głęboko może sięgać ta manipulacja?
Rozważmy to na przykładzie okładki książki Remigiusza Ryzińskiego, “Hiacynt. PRL wobec homoseksualistów” wydanej przez Czarne
Zdjęcie jest niewyraźne. Jakby zrobione szpiegowskim aparatem. Czyżby znalezione w tajnych aktach? Centralna postać to młody chłopak przytrzymywany przez umundurowanych milicjantów, zatem akcja bardzo tajna nie była skoro nikt tu - poza ofiarą - w cywilu nie występuje. Chłopak coś krzyczy, może z przerażenia, bólu. Upadł, bardziej podnoszą go niż przytrzymują. Czyżby złamał lub skręcił nogę? I co to ma wspólnego z "Hiacyntem"?
Akcja “Hiacynt”, co pokazuje zarówno reporter w swojej książce, jak i wiemy z nielicznych wspomnień, polegała na wzywaniu homoseksualnych mężczyzn na milicję, przesłuchiwanie ich i - ponoć - zakładaniu teczek. Sytuacja przedstawiona na okładce “Hiacynta” nie dzieje się jednak na posterunku milicji. Nie dzieje się też w latach osiemdziesiątych, gdy przeprowadzano kolejne akcje przeciwko osobom nienormatywnym. Nic nie wiemy o orientacji seksualnej bohatera zdjęcia, choć może on sam siebie rozpozna i kiedyś o tym napisze. Co się zatem dzieje na tym zdjęciu?
Nie jest to trudne do ustalenia. Wydawca pisze na stronie redakcyjnej: “Jacek Kucharczyk / Forum”. To agencja sprzedająca zdjęcia, a Kucharczyk jest dość znanym fotografem, który w tym zawodzie zjadł już zęby i wywołał niejedną kliszę. Zdjęcie na stronie agencji jest podpisane:
“Warszawa, 01.05.1990. Milicjanci zatrzymujący uczestnika demonstracji anarchistycznej zorganizowanej z okazji Święta Pracy”. I choć struktury przemocy nie uznają zmian ustrojowych, to jest to jednak już “wolna Polska”.
W pełnym kadrze widać, że zarówno milicjantów jak i gapiów było całkiem sporo. - To zdjęcie z Dworca Centralnego w Warszawie - mówi mi Jacek Kucharczyk. - Tam się sporo działo - walki i przepychanki z milicją toczyły się przede wszystkim w hali głównej. W korytarzach między zejściami na perony milicja ganiała i zatrzymywała demonstrantów. Było też trochę gapiów i zdezorientowanych podróżnych. Podejrzewam, że mogło być tam też trochę prowokatorów w cywilu. Od tej sytuacji minęło już ponad 30 lat - nie pamiętam niczego więcej - dodaje fotograf.
1 maja 1990 roku w Sali Kongresowej odbywał się Kongres Prawicy Polskiej z udziałem m.in. Stronnictwa Narodowego, ZChN czy Liberalno-Demokratycznej Partii "Niepodległość". Przeciwko Kongresowi protestowały - jak informowały media - Międzymiastówka Anarchistyczna i Lewica Rewolucyjna, które zorganizowały przemarsz przez centrum Warszawy. Co prawda Międzymiastówka przeobraziła się pod koniec 1989 roku w Federację Anarchistyczną, ale były to czasy dynamicznych zmian, więc media nie przyglądały się uważnie afiliacjom protestujących.
Zdaniem autora materiału w telewizyjnej "Jedynce", "widzów było więcej niż demonstrantów". Spokojnie było do momentu, gdy przedstawiciele prawicy wyszli z budynku słynnej sali. W ich stronę poleciały petardy i butelki. Do tego jeszcze na dworzec przyjechał pociąg z kibicami ŁKS-u. Gonitwa anarchistów, narodowców i kibiców z - jeszcze wciąż - milicją trwała kilka godzin. Kim był zatrzymany ze zdjęcia? Trudno nawet ustalić dzisiaj do jakiej grupy należał. Co warte podkreślenia niektóre organizacje anarchistyczne, takie jak Ludowy Front Wyzwolenia na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych sięgały po metody terrorystyczne, m.in. podkładając bombę pod redakcję gdańskiego “Głosu Wybrzeża” w reakcji na nieprzychylny artykuł.
Wydawnictwo wykadrowało zdjęcie tak, by była na nim tylko centralna grupa postaci i nic nie zakłócało naszego odbioru.
- To jest moim zdaniem spore nadużycie - mówi Kucharczyk zapytany, co sądzi na temat użycia tego zdjęcia do zilustrowania akcji “Hiacynt”. - Może i mentalność niewiele się czasem zmieniła, w 90 roku wciąż milicja była milicją, ale nie można tak żonglować materiałami.
Pozostaje zadać sobie dwa pytania - czy książkę o ofiarach Grudnia 1970 wydawnictwo zilustrowałoby internowanymi w stanie wojennym? Po co szukać zdjęć czarnych prześladowanych przez policję czy innych rasistów, skoro tyle mamy zdjęć białych ludzi pałowanych z równym zacięciem? Na ile ilustracja użyta na okładce opowiada książkę, a na ile jest tylko jej reklamą?
To, co jest w tej sytuacji najgorsze, to fakt że manipulacja ta nie jest przypadkiem, bo przecież kupiono wyraźnie opisane agencyjne zdjęcie, a jego Autor jest osobą namierzalną w kilka godzin. To niestety pokazuje jakim reporterem i historykiem jest Ryziński, o czym będę pisał w kolejnym tekście.
Od wydawnictwa specjalizującego się w reportażach spodziewałbym się więcej uważności, zwłaszcza gdy mówimy o grupach marginalizowanych, dla których każda fotografia, każdy ślad historii, tworzy tożsamość, buduje wspólnotę. Dzisiaj słowo “skandal” się zdewaluowało, a w reportażach można wszystko. Ale czy tego chcemy? A może czytelnikowi jest wszystko jedno, bo i tak w większości przypadków nikt tego nie sprawdzi, nie zrobi fact-checkingu, publicznie nie ujawni. Ryziński w książce pisze, że sięga po “narrację typową dla prozy” (cokolwiek to znaczy, bo znamy prozę napisaną jak najlepsze reportaże). Szkoda, że dla autora i redakcji to oznacza, że wszystko można.
[WSZ]
Zdaniem Szota pisze: [CHŁOPAK Z OKŁADKI]
“Był to typek z rocznika 72'”
Tydzień temu pisałem o okładce książki Remigiusza Ryzińskiego, “Hiacynt. PRL wobec homoseksualistów”, na której umieszczono zdjęcie autorstwa Jacka Kucharczyka z 1 maja 1990 roku, przedstawiające milicjantów zatrzymujących uczestnika manifestacji (i zadymy) anarchistycznej.
Rozmawiałem wtedy z fotografem. - To zdjęcie z Dworca Centralnego w Warszawie - mówił mi. - Tam się sporo działo - walki i przepychanki z milicją toczyły się przede wszystkim w hali głównej. W korytarzach między zejściami na perony milicja ganiała i zatrzymywała demonstrantów. Było też trochę gapiów i zdezorientowanych podróżnych. Podejrzewam, że mogło być tam też trochę prowokatorów w cywilu. Od tej sytuacji minęło już ponad 30 lat
Trzydzieści lat to dużo, ale też nie aż tyle, by nie było wśród nas świadków tamtych wydarzeń. Dzięki - zupełnie spontanicznej - pomocy Oficyna Trojka publikującej m.in. książki związane z ruchem anarchistycznym, poznałem Marcina. A Marcin na zdjęciu rozpoznał Jacka Wysockiego, pseud. Obyad lub - w bardziej swojskiej wersji - Obiad.
- Jacek kręcił się z ekipą anarchistów z ówczesnej Międzymiastówki. Później, po “podziale nazw”, związał się z RSA (Ruchem Społeczeństwa Alternatywnego) - opowiada Marcin. Sytuacji z Dworca Centralnego nie obserwował. Odłączył się od zadymy, gdy anarchiści zaczęli ścigać kibiców ŁKS-u. - Już wtedy wydawało mi się to żenujące - mówi. Chodziłem do liceum. Ideologicznie właśnie rozstawałem się wtedy z KPN-em (Konfederacją Polski Niepodległej) i lewitowałem w stronę ruchów wolnościowych, anarchistycznych - opowiada. - To było nieliczne towarzystwo, wszyscy się znali i chodzili na te same imprezy.
O tym, że Marcin nie ściemnia, zaświadcza fragment z książki Tymoteusza Onyszkiewicza “Czas: Anarchia, Tryb: Rewolucja”, który wspomina jedną z warszawskich “imprez”:
“Tymczasem ulicę Traugutta zablokował kolejny oddział milicji. Jedna z “polewaczek” i trzy okratowane nyski zamknęły dostęp do bramy uniwersytetu (...). Okrążeni liczyli około sześćdziesięciu osób (...) Byłem wśród nich ja Owca, Ryć, Obiad i robiący zdjęcia Marcin z KPN-u”.
Marcin rozpoznał Jacka nie tylko na fotografii ale i kronice filmowej. Spostrzegawczy gość.
O samym bohaterze więcej możemy się dowiedzieć z profilu, który założyli przyjaciele zmarłego anarchisty.
OBYAD Jacek Wysocki
W 1990 roku Wysocki pisał o sobie: - Za 10 lat wiem na pewno, że będę martwy. Jeżeli nie wpadnę pod samochód i jeżeli nie będzie żadnej bomby atomowej, to się zabiję przed trzydziestym rokiem życia.
Nie wiem, czy dotrzymał słowa. Zmarł w latach 90. Marcin nie wie, kiedy. Opublikowane zdjęcia Jacka są podpisane. “Kościeżyna 1990”, “Brodnica 1991”. Z 1992 roku nie ma już żadnej fotografii. W notatkach zapisał sobie cytat z Laoziego: “Jeśli bogactwo i zaszczyty wbiją się w pychę - nieszczęścia same przybędą ich śladem”. Czytając jego nieliczne, opublikowane zapiski, można odnieść wrażenie, że wydawał się zagubiony, a może to świat czasu przełomu się załamał i nie wszyscy odnaleźli się na nowej trajektorii? Miał dopiero osiemnaście lat, nie musiał się jeszcze odnajdywać.
Kronika filmowa z 9 maja 1990: “Zadyma przed pałacem mogła zadowolić najwybredniejszego bojówkarza. W środku [Sali Kongresowej - WSZ] obradowano pod hasłem “Dość rządu lewicy”, z czego mogłoby wynikać, że na zewnątrz bito lewicowców, ale z oświadczeń rzeczników partii nie wynika, by w ogóle ktoś kogoś pobił”.
Gdy lektor wypowiada te słowa, kamera pokazuje naprawdę ostre starcia. Jacek raczej pogonił za kibicami łódzkiego klubu, niż próbował się oddalić. Tam go zatrzymali. I tam właśnie "zdjął go" Jacek Kucharczyk.
Po opisaniu przeze mnie po raz pierwszy historii okładki Ryzińskiego pojawiły się komentarze, że z pewnością autor nie miał z tym nic wspólnego, a jedynym winnym jest wydawca. Ale też i te bardziej kuriozalne - że autor nie musi sprawdzać wydawnictwa. Nie znam - pisałem - z praktyki wydawniczej takiej sytuacji, w której autor nie może zablokować okładki. Ani takiej, w której okładka nie jest z nim uzgadniana.
Ryziński zapytany o okładkę w audycji Michała Nogasia w Radiu Nowy Świat powiedział: - To jest okładka, która ilustruje działanie władzy i systemu wobec grupy. Tutaj w tym przypadku wobec grupy mężczyzn. (...) Chodziło o to, żeby okładka była dynamiczna, żeby była prawdziwa, żeby pokazywała w sposób jednoznaczny opresję.
Tylko, że w tym przypadku nie chodziło o przemoc tylko wobec mężczyzn - protestowali anarchiści i anarchistki, a “prawdziwość” tej okładki sprowadza się do tego, że milicja zatrzymuje młodego chłopaka. Czy czytelnik dzisiaj musi zobaczyć “jednoznaczną opresję”?
Ryziński mówi również o niemych świadkach wydarzenia, którzy nie reagują. Tylko, że na zdjęciu Kucharczyka ci świadkowie nie reagują, bo zatrzymywany też był sprawcą przemocy - z opisów i nagrań wynika, że trwała tam całkiem regularna na*****nka, co by użyć dosadniejszego sformułowania. Ile faktów można naciągnąć, by uzyskać metaforę? Jak się okazuje sporo.
Ciekawe, że Ryziński stwierdza (poza tym, co musi, czyli że "nie widzi kontrowersji”), że jest to okładka "podpisana". Nie do końca - podpis zawiera imię i nazwisko fotografa oraz nazwę agencji, nie ma nawet daty jego wykonania, resztę odszyfrowałem z pomocą kilku osób. Dodaje też, że "nie było sugestii", że jest to zdjęcie z Akcji Hiacynt. Nie, no zupełnie. Przecież od razu wiedzieliśmy, że to nawalanka anarchistów z kibicami. Ktoś miał jakieś wątpliwości?
Przynajmniej jedna się rozwiała - autor znał zdjęcie i jego kontekst, wbrew nadziejom wielu osób komentujących tekst o okładce.
Historia to nie tylko zbiór faktów i wydarzeń, nie tylko akta, teczki, ale i zwykłe życia, które łatwo przeoczyć. Od reporterów wymaga się zwracania uwagi na wszystkie z tych elementów, ale szczególnie na ten ostatni - ludzi, którzy plączą się po historii, częściej nie zapisując się na jej kartach, niż zostawiając po sobie wyraźny ślad. Tymi historiami nie można dowolnie żonglować, by udowodnić własną - nawet jak najbardziej słuszną i usprawiedliwioną - tezę. Traktowanie człowieka jak metafory bywa niebezpieczne, bo może on nagle się ujawnić z całkiem inną opowieścią. Jak Jacek Wysocki.
Wbrew niektórym sugestiom wcale nie sprawia mi przyjemności zajmowanie się książką Ryzińskiego i ujawnianie kolejnych kompromitujących autora szczegółów dotyczących jego warsztatu pracy. Ale to nie pierwsza jego książka i było też sporo czasu, by popracować nad wielokrotnie zgłaszanymi - nie tylko przeze mnie - problemami z pisaniem reportażu. Wydawnictwo miało niejedną okazję, by do książki zatrudnić redakcję merytoryczną. Niestety historia z okładką idealnie pokazuje, tak jak pisałem - jakim reporterem jest Ryziński, ale też jak wydawnictwa niekiedy traktują tak autorów jak i czytelników. I to zdecydowanie nie sprawia mi przyjemności. To mnie smuci.
Ale żeby to wszystko przemienić w bardziej optymistyczną historię, mam do Was apel. Otóż Stowarzyszenie Lambda Warszawa prowadzi bibliotekę i archiwum poświęcone historii ruchu LGBT, jak i całej nienormatywnej społeczności. Jeśli macie jakieś materiały - rodzinne, prywatne, zbiory - zgłoście się do nich. Szczególnie zachęcam do tego osoby - świadków akcji Hiacynt. I to nie tylko osoby nienormatywne, ale też znajomych, rodziny, a może i funkcjonariuszy milicji - opowiedzcie swoje wspomnienia. Możecie napisać do Lambdy, ale i umówić się indywidualnie.
Bardzo was do tego zachęcam. Bo pisanie tej historii nigdy się nie skończy.
[WSZ]
Od braci dla braci
Od dobrych dla dobrych
Kacapskiej kurwie
Zawsze chuj do mordy
Pacjent
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 17700
Rejestracja: 12-12-2006, 09:30

Re: Co teraz czytacie? v.2

22-01-2022, 09:27

Obrazek
Ciężki cios dla różnych pseudopatriotów, produktów systemu edukacji III RP, wyznawców narodowych mitów i piewców samobójczych powstań.
Jeśli prawdę można wypowiedzieć tylko szeptem, oznacza to, że kraj został opanowany przez wrogów.
Awatar użytkownika
WaszJudasz
rasowy masterfulowicz
Posty: 3223
Rejestracja: 16-11-2010, 13:18

Re: Co teraz czytacie? v.2

22-01-2022, 09:28

Sgt. Barnes pisze:
17-01-2022, 10:17
Nie ma za co, zajebista pozycja. Wojtczak ma nie dość że ogromną wiedze w temacie,, to jeszcze czyta się szybko i bez grama nudy.
Wiedzę na pewno ma, choć np. w serii Bellony jego książki o bitwach z Indianami podobały mi się zawsze najmniej, bo w porównaniu z Sudakiem czy Swobodą nie ma za bardzo swojego stylu. Rzeczowe to, ale suche takie trochę, to samo w serii monografii plemion z Tipi. Tak czy siak - solidny autor. Do tych tygrysów zajrzałem i niezłe to jest, chyba warto przeczytać nawet jeśli ktoś przerobił już klasyka Worcestera, więc fajnie, że z tymi Seminolami zapowiada się to jako coś w rodzaju serii… tylko te okładki, liternictwo i tytuły okropne ;)

Skubany, jakby liczyć jego książki z Bellony, monografie z Tipi, luźne pozycje jak "40 najsłynniejszych bitew z Indianami na zachodzie" czy "Indianie i blade twarze" wychodzi, że sposrdó krajowych autorów gość może mieć w tym momencie najobszerniejszy dorobek w temacie pisania o Indianach.

Kurde, no i znowu nie wiedziałem, że wyszło takie coś:
Obrazek
Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.
Awatar użytkownika
Maro
weteran forumowych bitew
Posty: 1348
Rejestracja: 30-05-2013, 20:16

Re: Co teraz czytacie? v.2

22-01-2022, 14:32

jest i świeżynka

Obrazek
Awatar użytkownika
WaszJudasz
rasowy masterfulowicz
Posty: 3223
Rejestracja: 16-11-2010, 13:18

Re: Co teraz czytacie? v.2

22-01-2022, 15:04

Ale to chyba dodruk jakiś? Bo mam to na półce od paru lat...
Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.
Awatar użytkownika
Maro
weteran forumowych bitew
Posty: 1348
Rejestracja: 30-05-2013, 20:16

Re: Co teraz czytacie? v.2

22-01-2022, 20:57

Tak wznowienie

Wysłane z mojego M2102J20SG przy użyciu Tapatalka

Awatar użytkownika
Maro
weteran forumowych bitew
Posty: 1348
Rejestracja: 30-05-2013, 20:16

Re: Co teraz czytacie? v.2

23-01-2022, 01:49

Hatefire pisze:
21-01-2022, 15:04
nagrobek pisze:
21-01-2022, 14:32
Obrazek
Pacjent, czytałeś już?
A tą książkę a konkretnie okładkę była już mała gównoburzą na fejsie :-)
Zdaniem Szota pisze: [O PEWNEJ MANIPULACJI]
Reportaż jest gatunkiem, który zakłada specyficzny układ między czytającymi, a piszącymi - zaufania. Poetom wierzymy, że gdy piszą o wielkiej miłości, to ją przeżyli - choć jak uczy historia literatury - często miłość jak i śmierć były tylko literackimi toposami. Prozaikom nie wierzymy, choć wyobrażamy sobie światy, której stwarzają i niekiedy angażujemy się w emocje i historie stworzonych przez nich bohaterów. To taka wiara w niewierze.
Reporterom jednak wierzymy, że to o czym piszą, było. A co, gdy nie było? Gdy nie ma źródeł, fotografii, zanikła pamięć? Czy wtedy reporter i wydawca reportażu ma prawo nami manipulować? I jak głęboko może sięgać ta manipulacja?
Rozważmy to na przykładzie okładki książki Remigiusza Ryzińskiego, “Hiacynt. PRL wobec homoseksualistów” wydanej przez Czarne
Zdjęcie jest niewyraźne. Jakby zrobione szpiegowskim aparatem. Czyżby znalezione w tajnych aktach? Centralna postać to młody chłopak przytrzymywany przez umundurowanych milicjantów, zatem akcja bardzo tajna nie była skoro nikt tu - poza ofiarą - w cywilu nie występuje. Chłopak coś krzyczy, może z przerażenia, bólu. Upadł, bardziej podnoszą go niż przytrzymują. Czyżby złamał lub skręcił nogę? I co to ma wspólnego z "Hiacyntem"?
Akcja “Hiacynt”, co pokazuje zarówno reporter w swojej książce, jak i wiemy z nielicznych wspomnień, polegała na wzywaniu homoseksualnych mężczyzn na milicję, przesłuchiwanie ich i - ponoć - zakładaniu teczek. Sytuacja przedstawiona na okładce “Hiacynta” nie dzieje się jednak na posterunku milicji. Nie dzieje się też w latach osiemdziesiątych, gdy przeprowadzano kolejne akcje przeciwko osobom nienormatywnym. Nic nie wiemy o orientacji seksualnej bohatera zdjęcia, choć może on sam siebie rozpozna i kiedyś o tym napisze. Co się zatem dzieje na tym zdjęciu?
Nie jest to trudne do ustalenia. Wydawca pisze na stronie redakcyjnej: “Jacek Kucharczyk / Forum”. To agencja sprzedająca zdjęcia, a Kucharczyk jest dość znanym fotografem, który w tym zawodzie zjadł już zęby i wywołał niejedną kliszę. Zdjęcie na stronie agencji jest podpisane:
“Warszawa, 01.05.1990. Milicjanci zatrzymujący uczestnika demonstracji anarchistycznej zorganizowanej z okazji Święta Pracy”. I choć struktury przemocy nie uznają zmian ustrojowych, to jest to jednak już “wolna Polska”.
W pełnym kadrze widać, że zarówno milicjantów jak i gapiów było całkiem sporo. - To zdjęcie z Dworca Centralnego w Warszawie - mówi mi Jacek Kucharczyk. - Tam się sporo działo - walki i przepychanki z milicją toczyły się przede wszystkim w hali głównej. W korytarzach między zejściami na perony milicja ganiała i zatrzymywała demonstrantów. Było też trochę gapiów i zdezorientowanych podróżnych. Podejrzewam, że mogło być tam też trochę prowokatorów w cywilu. Od tej sytuacji minęło już ponad 30 lat - nie pamiętam niczego więcej - dodaje fotograf.
1 maja 1990 roku w Sali Kongresowej odbywał się Kongres Prawicy Polskiej z udziałem m.in. Stronnictwa Narodowego, ZChN czy Liberalno-Demokratycznej Partii "Niepodległość". Przeciwko Kongresowi protestowały - jak informowały media - Międzymiastówka Anarchistyczna i Lewica Rewolucyjna, które zorganizowały przemarsz przez centrum Warszawy. Co prawda Międzymiastówka przeobraziła się pod koniec 1989 roku w Federację Anarchistyczną, ale były to czasy dynamicznych zmian, więc media nie przyglądały się uważnie afiliacjom protestujących.
Zdaniem autora materiału w telewizyjnej "Jedynce", "widzów było więcej niż demonstrantów". Spokojnie było do momentu, gdy przedstawiciele prawicy wyszli z budynku słynnej sali. W ich stronę poleciały petardy i butelki. Do tego jeszcze na dworzec przyjechał pociąg z kibicami ŁKS-u. Gonitwa anarchistów, narodowców i kibiców z - jeszcze wciąż - milicją trwała kilka godzin. Kim był zatrzymany ze zdjęcia? Trudno nawet ustalić dzisiaj do jakiej grupy należał. Co warte podkreślenia niektóre organizacje anarchistyczne, takie jak Ludowy Front Wyzwolenia na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych sięgały po metody terrorystyczne, m.in. podkładając bombę pod redakcję gdańskiego “Głosu Wybrzeża” w reakcji na nieprzychylny artykuł.
Wydawnictwo wykadrowało zdjęcie tak, by była na nim tylko centralna grupa postaci i nic nie zakłócało naszego odbioru.
- To jest moim zdaniem spore nadużycie - mówi Kucharczyk zapytany, co sądzi na temat użycia tego zdjęcia do zilustrowania akcji “Hiacynt”. - Może i mentalność niewiele się czasem zmieniła, w 90 roku wciąż milicja była milicją, ale nie można tak żonglować materiałami.
Pozostaje zadać sobie dwa pytania - czy książkę o ofiarach Grudnia 1970 wydawnictwo zilustrowałoby internowanymi w stanie wojennym? Po co szukać zdjęć czarnych prześladowanych przez policję czy innych rasistów, skoro tyle mamy zdjęć białych ludzi pałowanych z równym zacięciem? Na ile ilustracja użyta na okładce opowiada książkę, a na ile jest tylko jej reklamą?
To, co jest w tej sytuacji najgorsze, to fakt że manipulacja ta nie jest przypadkiem, bo przecież kupiono wyraźnie opisane agencyjne zdjęcie, a jego Autor jest osobą namierzalną w kilka godzin. To niestety pokazuje jakim reporterem i historykiem jest Ryziński, o czym będę pisał w kolejnym tekście.
Od wydawnictwa specjalizującego się w reportażach spodziewałbym się więcej uważności, zwłaszcza gdy mówimy o grupach marginalizowanych, dla których każda fotografia, każdy ślad historii, tworzy tożsamość, buduje wspólnotę. Dzisiaj słowo “skandal” się zdewaluowało, a w reportażach można wszystko. Ale czy tego chcemy? A może czytelnikowi jest wszystko jedno, bo i tak w większości przypadków nikt tego nie sprawdzi, nie zrobi fact-checkingu, publicznie nie ujawni. Ryziński w książce pisze, że sięga po “narrację typową dla prozy” (cokolwiek to znaczy, bo znamy prozę napisaną jak najlepsze reportaże). Szkoda, że dla autora i redakcji to oznacza, że wszystko można.
[WSZ]
Zdaniem Szota pisze: [CHŁOPAK Z OKŁADKI]
“Był to typek z rocznika 72'”
Tydzień temu pisałem o okładce książki Remigiusza Ryzińskiego, “Hiacynt. PRL wobec homoseksualistów”, na której umieszczono zdjęcie autorstwa Jacka Kucharczyka z 1 maja 1990 roku, przedstawiające milicjantów zatrzymujących uczestnika manifestacji (i zadymy) anarchistycznej.
Rozmawiałem wtedy z fotografem. - To zdjęcie z Dworca Centralnego w Warszawie - mówił mi. - Tam się sporo działo - walki i przepychanki z milicją toczyły się przede wszystkim w hali głównej. W korytarzach między zejściami na perony milicja ganiała i zatrzymywała demonstrantów. Było też trochę gapiów i zdezorientowanych podróżnych. Podejrzewam, że mogło być tam też trochę prowokatorów w cywilu. Od tej sytuacji minęło już ponad 30 lat
Trzydzieści lat to dużo, ale też nie aż tyle, by nie było wśród nas świadków tamtych wydarzeń. Dzięki - zupełnie spontanicznej - pomocy Oficyna Trojka publikującej m.in. książki związane z ruchem anarchistycznym, poznałem Marcina. A Marcin na zdjęciu rozpoznał Jacka Wysockiego, pseud. Obyad lub - w bardziej swojskiej wersji - Obiad.
- Jacek kręcił się z ekipą anarchistów z ówczesnej Międzymiastówki. Później, po “podziale nazw”, związał się z RSA (Ruchem Społeczeństwa Alternatywnego) - opowiada Marcin. Sytuacji z Dworca Centralnego nie obserwował. Odłączył się od zadymy, gdy anarchiści zaczęli ścigać kibiców ŁKS-u. - Już wtedy wydawało mi się to żenujące - mówi. Chodziłem do liceum. Ideologicznie właśnie rozstawałem się wtedy z KPN-em (Konfederacją Polski Niepodległej) i lewitowałem w stronę ruchów wolnościowych, anarchistycznych - opowiada. - To było nieliczne towarzystwo, wszyscy się znali i chodzili na te same imprezy.
O tym, że Marcin nie ściemnia, zaświadcza fragment z książki Tymoteusza Onyszkiewicza “Czas: Anarchia, Tryb: Rewolucja”, który wspomina jedną z warszawskich “imprez”:
“Tymczasem ulicę Traugutta zablokował kolejny oddział milicji. Jedna z “polewaczek” i trzy okratowane nyski zamknęły dostęp do bramy uniwersytetu (...). Okrążeni liczyli około sześćdziesięciu osób (...) Byłem wśród nich ja Owca, Ryć, Obiad i robiący zdjęcia Marcin z KPN-u”.
Marcin rozpoznał Jacka nie tylko na fotografii ale i kronice filmowej. Spostrzegawczy gość.
O samym bohaterze więcej możemy się dowiedzieć z profilu, który założyli przyjaciele zmarłego anarchisty.
OBYAD Jacek Wysocki
W 1990 roku Wysocki pisał o sobie: - Za 10 lat wiem na pewno, że będę martwy. Jeżeli nie wpadnę pod samochód i jeżeli nie będzie żadnej bomby atomowej, to się zabiję przed trzydziestym rokiem życia.
Nie wiem, czy dotrzymał słowa. Zmarł w latach 90. Marcin nie wie, kiedy. Opublikowane zdjęcia Jacka są podpisane. “Kościeżyna 1990”, “Brodnica 1991”. Z 1992 roku nie ma już żadnej fotografii. W notatkach zapisał sobie cytat z Laoziego: “Jeśli bogactwo i zaszczyty wbiją się w pychę - nieszczęścia same przybędą ich śladem”. Czytając jego nieliczne, opublikowane zapiski, można odnieść wrażenie, że wydawał się zagubiony, a może to świat czasu przełomu się załamał i nie wszyscy odnaleźli się na nowej trajektorii? Miał dopiero osiemnaście lat, nie musiał się jeszcze odnajdywać.
Kronika filmowa z 9 maja 1990: “Zadyma przed pałacem mogła zadowolić najwybredniejszego bojówkarza. W środku [Sali Kongresowej - WSZ] obradowano pod hasłem “Dość rządu lewicy”, z czego mogłoby wynikać, że na zewnątrz bito lewicowców, ale z oświadczeń rzeczników partii nie wynika, by w ogóle ktoś kogoś pobił”.
Gdy lektor wypowiada te słowa, kamera pokazuje naprawdę ostre starcia. Jacek raczej pogonił za kibicami łódzkiego klubu, niż próbował się oddalić. Tam go zatrzymali. I tam właśnie "zdjął go" Jacek Kucharczyk.
Po opisaniu przeze mnie po raz pierwszy historii okładki Ryzińskiego pojawiły się komentarze, że z pewnością autor nie miał z tym nic wspólnego, a jedynym winnym jest wydawca. Ale też i te bardziej kuriozalne - że autor nie musi sprawdzać wydawnictwa. Nie znam - pisałem - z praktyki wydawniczej takiej sytuacji, w której autor nie może zablokować okładki. Ani takiej, w której okładka nie jest z nim uzgadniana.
Ryziński zapytany o okładkę w audycji Michała Nogasia w Radiu Nowy Świat powiedział: - To jest okładka, która ilustruje działanie władzy i systemu wobec grupy. Tutaj w tym przypadku wobec grupy mężczyzn. (...) Chodziło o to, żeby okładka była dynamiczna, żeby była prawdziwa, żeby pokazywała w sposób jednoznaczny opresję.
Tylko, że w tym przypadku nie chodziło o przemoc tylko wobec mężczyzn - protestowali anarchiści i anarchistki, a “prawdziwość” tej okładki sprowadza się do tego, że milicja zatrzymuje młodego chłopaka. Czy czytelnik dzisiaj musi zobaczyć “jednoznaczną opresję”?
Ryziński mówi również o niemych świadkach wydarzenia, którzy nie reagują. Tylko, że na zdjęciu Kucharczyka ci świadkowie nie reagują, bo zatrzymywany też był sprawcą przemocy - z opisów i nagrań wynika, że trwała tam całkiem regularna na*****nka, co by użyć dosadniejszego sformułowania. Ile faktów można naciągnąć, by uzyskać metaforę? Jak się okazuje sporo.
Ciekawe, że Ryziński stwierdza (poza tym, co musi, czyli że "nie widzi kontrowersji”), że jest to okładka "podpisana". Nie do końca - podpis zawiera imię i nazwisko fotografa oraz nazwę agencji, nie ma nawet daty jego wykonania, resztę odszyfrowałem z pomocą kilku osób. Dodaje też, że "nie było sugestii", że jest to zdjęcie z Akcji Hiacynt. Nie, no zupełnie. Przecież od razu wiedzieliśmy, że to nawalanka anarchistów z kibicami. Ktoś miał jakieś wątpliwości?
Przynajmniej jedna się rozwiała - autor znał zdjęcie i jego kontekst, wbrew nadziejom wielu osób komentujących tekst o okładce.
Historia to nie tylko zbiór faktów i wydarzeń, nie tylko akta, teczki, ale i zwykłe życia, które łatwo przeoczyć. Od reporterów wymaga się zwracania uwagi na wszystkie z tych elementów, ale szczególnie na ten ostatni - ludzi, którzy plączą się po historii, częściej nie zapisując się na jej kartach, niż zostawiając po sobie wyraźny ślad. Tymi historiami nie można dowolnie żonglować, by udowodnić własną - nawet jak najbardziej słuszną i usprawiedliwioną - tezę. Traktowanie człowieka jak metafory bywa niebezpieczne, bo może on nagle się ujawnić z całkiem inną opowieścią. Jak Jacek Wysocki.
Wbrew niektórym sugestiom wcale nie sprawia mi przyjemności zajmowanie się książką Ryzińskiego i ujawnianie kolejnych kompromitujących autora szczegółów dotyczących jego warsztatu pracy. Ale to nie pierwsza jego książka i było też sporo czasu, by popracować nad wielokrotnie zgłaszanymi - nie tylko przeze mnie - problemami z pisaniem reportażu. Wydawnictwo miało niejedną okazję, by do książki zatrudnić redakcję merytoryczną. Niestety historia z okładką idealnie pokazuje, tak jak pisałem - jakim reporterem jest Ryziński, ale też jak wydawnictwa niekiedy traktują tak autorów jak i czytelników. I to zdecydowanie nie sprawia mi przyjemności. To mnie smuci.
Ale żeby to wszystko przemienić w bardziej optymistyczną historię, mam do Was apel. Otóż Stowarzyszenie Lambda Warszawa prowadzi bibliotekę i archiwum poświęcone historii ruchu LGBT, jak i całej nienormatywnej społeczności. Jeśli macie jakieś materiały - rodzinne, prywatne, zbiory - zgłoście się do nich. Szczególnie zachęcam do tego osoby - świadków akcji Hiacynt. I to nie tylko osoby nienormatywne, ale też znajomych, rodziny, a może i funkcjonariuszy milicji - opowiedzcie swoje wspomnienia. Możecie napisać do Lambdy, ale i umówić się indywidualnie.
Bardzo was do tego zachęcam. Bo pisanie tej historii nigdy się nie skończy.
[WSZ]
sodomitów jebać zawsze i wszędzie
Awatar użytkownika
Sgt. Barnes
zahartowany metalizator
Posty: 5242
Rejestracja: 13-07-2012, 07:37

Re: Co teraz czytacie? v.2

24-01-2022, 07:48

WaszJudasz pisze:
22-01-2022, 09:28
Sgt. Barnes pisze:
17-01-2022, 10:17
Nie ma za co, zajebista pozycja. Wojtczak ma nie dość że ogromną wiedze w temacie,, to jeszcze czyta się szybko i bez grama nudy.
Wiedzę na pewno ma, choć np. w serii Bellony jego książki o bitwach z Indianami podobały mi się zawsze najmniej, bo w porównaniu z Sudakiem czy Swobodą nie ma za bardzo swojego stylu. Rzeczowe to, ale suche takie trochę, to samo w serii monografii plemion z Tipi. Tak czy siak - solidny autor. Do tych tygrysów zajrzałem i niezłe to jest, chyba warto przeczytać nawet jeśli ktoś przerobił już klasyka Worcestera, więc fajnie, że z tymi Seminolami zapowiada się to jako coś w rodzaju serii… tylko te okładki, liternictwo i tytuły okropne ;)

Skubany, jakby liczyć jego książki z Bellony, monografie z Tipi, luźne pozycje jak "40 najsłynniejszych bitew z Indianami na zachodzie" czy "Indianie i blade twarze" wychodzi, że sposrdó krajowych autorów gość może mieć w tym momencie najobszerniejszy dorobek w temacie pisania o Indianach.

Kurde, no i znowu nie wiedziałem, że wyszło takie coś:
Obrazek
Obrazek
Z tych "HB" Wojtczaka ta jest chyba najciekawsza dla mnie - aż się "Złoto Gór Czarnych" Szklarskiego przypomina :)
Prawdziwy mężczyzna powinien być...ogolony i ciut, ciut pijany.
Bolesław Wieniawa-Długoszowski.
Awatar użytkownika
WaszJudasz
rasowy masterfulowicz
Posty: 3223
Rejestracja: 16-11-2010, 13:18

Re: Co teraz czytacie? v.2

24-01-2022, 09:57

Haha, od razu miałem to samo skojarzenie :)
Mózg powiększa się w czaszce, kiedy wody w rzece wzbierają. Wtenczas błony czerepu się wznoszą, przybliżając do czaszki.
Awatar użytkownika
Medard
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10129
Rejestracja: 22-04-2017, 19:15
Lokalizacja: Prag

Re: Co teraz czytacie? v.2

27-01-2022, 20:46

Najpierw był oglądany serial nawiązujący do powieści, bardzo dobry, poza ostatnim sezonem i fragmentami wcześniej, a teraz książka
Człowiek z wysokiego zamku i jak to często bywa u Dicka, świetna, ale jakby niedokończona, mogło być więcej.

Obrazek
Die Welt ist meine Vorstellung.
Awatar użytkownika
ŚWIAT BEZ KOŃCA
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 10429
Rejestracja: 27-08-2018, 10:24

Re: Co teraz czytacie? v.2

27-01-2022, 21:14

Dopiero zamówiłem, ale jaram się już teraz

Obrazek
I am Jerusalem.
ODPOWIEDZ