Strona 1 z 1
PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 00:50
autor: hcpig
Herbata od mieszanie nie staje sie słodsza... tyle że czy to praktyczne powiedzenie ma zastosowanie do muzyki? Jeżeli postawimi tezę, że album jako całość jest czymś więcej niż suma składajacych się na niego utworów, logiczną konsekwencją będzie założenie, że album do kupy może zostać złożony lepiej lub gorzej. O wartości albumu może stanowić a w każdym razie jakoś na tę wartość wpływać zarówno kolejność doboru utworów jak i spójność tego doboru i teraz pytanie, które albumy patrząc z tej perspektywy mają wady formalne?
Morbid Angel 'Blessed Are the Sick' - jeden z kilkunastu albumów życia ale nie zmienia to faktu, że od początku nie grał mi jako całość. Pierwsza połowa to nowoczesne granie z głębokimi growlem i to zawsze traktowałem jako właściwą część płyty... Po 'Leading the Rats' natomiat mamy zupełnie niezwiązane z poprzednimi utwory nagrane w okresie demówkowym, stylistycznie bliższe znacznie bardziej debiutowi. Gdyby ktoś słuchał tego bez kontekstu i wiedzy o zawartości, to od 'Thy Kingdome Come' miałby wrażenie, że płyta się skończyła a ktoś wjebał bonus z sesji do 'Altars...', to bije z kompozycji i wokali... Nie bójmy się świetych krów ale prawda jest taka, że Nietoprzerze to tak naprawdę 2 GENIALNE płyt, zlepione na siłę w całość... Nawet zespół zdawał sobie sprawę czy też zrobił to celowo bo przecież numery te nie są ze sobą pomieszane lecz wyraźnie pogrupowano je w dwie części.
Morbid Angel 'Illud Divinum Insanus' - to samo to przy BATS, tak naprawdę zlepka dwóch płyt, Z jednej strony, ekspetymenty bliższe bardziej Genitortutes a z drugiej, mięso czyki death metal w wałach takich jako 'Blades of Baal' czy 'Nevermoore'. Zamiast pełniaka ten metariał powinien zostać podzielony na 2 miniaki, jeden z death metalem który na pewno w takiej kondensacji zyskałby znacznie więcej zwolennijków niż teraz, drugi z wałami ekspertymantalnymi. Jako calość jest to jednak dosyć sztuczny i wymuszony zlepek utoworów.
Bathory 'Destroyer of Worlds' - tutaj konstrukcja albumu jest przejawem totalnego cynizmu i koniunkturalizmi. Quorthon nie ukrywał nawet, że celem wydania tego albumu jest pogocenie fanów okresu epickiego oraz napierdalankowego. W efekcie mamy tutaj totalny groch z kapustą, kawałki epickie mieszają sie z requiemowo-octgagonowym łomotem, mitologia nordycka funkcjonuje obok numeru i jebanym hokeju... Żeby nie było, uwielbiam te wały i nawet kiedyś na forume dałem DoW jako top 10 dekady ale uczciwie rzecz ujmująć, ta płyta jako całość nie ma żadnego sensu i seans z nią przypomina bardziej albumy z serii 'Jubileum' niż te regularne.
Macie inne przykłady?
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 11:03
autor: Bohdan
Filosofem.
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 11:09
autor: est
Powrotny Carcass czyli SS. Ta płyta naprawdę wiele na tym traci.
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 13:07
autor: Sgt. Barnes
Dream Theater A change of seasons. Tytułowa suita to dla mnie ich najlepszy kawałek, za to co zrobili w drugiej części to dałbym baty. Po co te koncertowe wałki? I w dodatku bez Damage Inc. z udziałem Barniego z ND, a przecież był grany w tym zestawie. Zostaje tylko 23 minuty tytułowego, resztę zaorać.
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 14:53
autor: ŚWIAT BEZ KOŃCA
Rotting Christ "Khronos" - o ile wiele z ich płyt kończy się jakimś dłuższym, epickim utworem, tak tutaj kończy się jakoś tak z dupy. Zawsze mieli taki patent że zaczynają płytę od napierdalania i kończą czymś długi i melodyjnym. Ta płyta w ogóle jest dość pokićkana - z jednej strony chęć powrotu do ostrzejszego grania, z drugiej sporo melodii, które świetnie by się wpasowały we wcześniejsze płyty, od których chcieli się odciąć, po trzecie niemal copy-paste pierwszych (dzisiaj słuchałem, dotarłem do "Time Stands Still" i pomyślałem, że przeskoczyła płyta na youtubie, bo byłem pewien, że to tytułowy z "Non Serviam"), po czwarte, dziwne, industrialowe, zimne brzmienie, które do nich nie pasowało. Na "Genesis" już tego w ogóle nie było, bardzo spójna płyta, poprzednia "Sleep of the Angels" zresztą też.
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 14:58
autor: KKK
Bohdan pisze: ↑04-02-2024, 11:03
Filosofem.
Absolutnie skończony, spójny album. Nie zmieniłbym ani sekundy.
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 20:38
autor: dzik
Morbid Angel - Formulas Fatal to the Flesh, a zwłaszcza Heretic.
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 20:59
autor: Sgt. Barnes
dzik pisze: ↑04-02-2024, 20:38
Morbid Angel - Formulas Fatal to the Flesh, a zwłaszcza Heretic.
Dokładnie, groch z kapustą.
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 21:12
autor: Medard
dzik pisze: ↑04-02-2024, 20:38
Morbid Angel - Formulas Fatal to the Flesh, a zwłaszcza Heretic.
tylko dla mnie to nie wada, rzadki przypadek, może jedyny w death metalu, gdy mi się podoba taki eksperyment,
nawet instrumentalne wstawki keyboardowe nie przeszkadzają,
taki był klimat, że lubiono coś dodać spoza gatunku, a tutaj namieszane jest srogo
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 21:32
autor: Sturm
Coś, co w sumie nie do końca jest płytą, czyli ostateczna inkarnacja „Morbid Tales” z 1999, z włączoną „Emperor's Return”. Znałem oczywiście obie wcześniej, ale ta wersja, z „Dethroned Emperor” po „Visions of Mortality” itd. zdmuchnęła mnie z planszy. Daję 10/10, słucham tylko w tej postaci, mam w dupie, że pierwotnie wyszło w innej formie. Skoro się rozpływam z zachwytu, o co chodzi? Oczywiście o demówkową produkcję „Circle of the Tyrants”, „Visual Aggression” i „Suicidal Winds”. One są i tak świetne, ale ta produkcja rozbija spójność.
Dla odmiany płyty, które na logikę powinny mieć wady strukturalne, ale ich nie mają — „Destroyer, or About How to Philosophize with the Hammer” i „The Ape of Naples”. Pierwsza nagrywana w ciągu 4 lat, na dobry ład w paru różnych składach. Druga — w sumie przecież kompilacja. A tworzą wybitne całości.
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 22:35
autor: Triceratops
Fields Of The Nephilim "Mourning Sun" plyta o niesamowitym potencjale zagrana przez bande kompletnych amatorow. Brak oryginalnego skladu az boli, bo muzycznie jest super ale wykonawczo tragedia. Poza tym chuj w dupe kmwtw
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 22:41
autor: tabaluga
Morbid Angel 'Blessed Are the Sick' - nigdy na to nie zwróciłem uwagi musze posluchac
Luciferion - apostate
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 22:55
autor: Bloodcult
Sturm pisze: ↑04-02-2024, 21:32
Coś, co w sumie nie do końca jest płytą, czyli ostateczna inkarnacja „Morbid Tales” z 1999, z włączoną „Emperor's Return”. Znałem oczywiście obie wcześniej, ale ta wersja, z „Dethroned Emperor” po „Visions of Mortality” itd. zdmuchnęła mnie z planszy. Daję 10/10, słucham tylko w tej postaci, mam w dupie, że pierwotnie wyszło w innej formie. Skoro się rozpływam z zachwytu, o co chodzi? Oczywiście o demówkową produkcję „Circle of the Tyrants”, „Visual Aggression” i „Suicidal Winds”. One są i tak świetne, ale ta produkcja rozbija spójność.
Ale właśnie wersja z 1999 czy pierwotne wersje LP z USA, odzwierciedlają pierwotny zamysł (Morbid Tales miał mieć 8 utworów i być debiutem, a Emperor's Return to miał być trzy utworowy mini LP) i sesje nagraniowe. To wersje europejskie są pomieszane.
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 04-02-2024, 23:13
autor: Sturm
Bloodcult pisze: ↑04-02-2024, 22:55
Sturm pisze: ↑04-02-2024, 21:32
Coś, co w sumie nie do końca jest płytą, czyli ostateczna inkarnacja „Morbid Tales” z 1999, z włączoną „Emperor's Return”. Znałem oczywiście obie wcześniej, ale ta wersja, z „Dethroned Emperor” po „Visions of Mortality” itd. zdmuchnęła mnie z planszy. Daję 10/10, słucham tylko w tej postaci, mam w dupie, że pierwotnie wyszło w innej formie. Skoro się rozpływam z zachwytu, o co chodzi? Oczywiście o demówkową produkcję „Circle of the Tyrants”, „Visual Aggression” i „Suicidal Winds”. One są i tak świetne, ale ta produkcja rozbija spójność.
Ale właśnie wersja z 1999 czy pierwotne wersje LP z USA, odzwierciedlają pierwotny zamysł (Morbid Tales miał mieć 8 utworów i być debiutem, a Emperor's Return to miał być trzy utworowy mini LP) i sesje nagraniowe. To wersje europejskie są pomieszane.
Oczywiście zgoda, niemniej jednak te kanoniczne wersje się utrwaliły. A ja znów przez tyle lat przyzwyczaiłem się do tych trzech doczepionych na końcu na tyle, że by mi ich brakowało. Zwłaszcza, że wolę tę wersję „CotT” od ostatecznej z „To Mega Therion”. One stylistycznie odbiegają od korpusu „Morbid Tales”, ale i tak szkoda, że nie istnieją wersje wyprodukowane na poziomie sesji z Caet.
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 05-02-2024, 10:14
autor: dzik
Medard pisze: ↑04-02-2024, 21:12
dzik pisze: ↑04-02-2024, 20:38
Morbid Angel - Formulas Fatal to the Flesh, a zwłaszcza Heretic.
tylko dla mnie to nie wada, rzadki przypadek, może jedyny w death metalu, gdy mi się podoba taki eksperyment,
nawet instrumentalne wstawki keyboardowe nie przeszkadzają,
taki był klimat, że lubiono coś dodać spoza gatunku, a tutaj namieszane jest srogo
Mnie to bardziej chodzi o to, że te wszystkie instrumentale są na końcu. Gdyby były wplecione między "normalne" utwory, to byłoby lepiej. A może nie...
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 05-02-2024, 10:27
autor: Medard
dzik pisze: ↑05-02-2024, 10:14
Medard pisze: ↑04-02-2024, 21:12
dzik pisze: ↑04-02-2024, 20:38
Morbid Angel - Formulas Fatal to the Flesh, a zwłaszcza Heretic.
tylko dla mnie to nie wada, rzadki przypadek, może jedyny w death metalu, gdy mi się podoba taki eksperyment,
nawet instrumentalne wstawki keyboardowe nie przeszkadzają,
taki był klimat, że lubiono coś dodać spoza gatunku, a tutaj namieszane jest srogo
Mnie to bardziej chodzi o to, że te wszystkie instrumentale są na końcu. Gdyby były wplecione między "normalne" utwory, to byłoby lepiej. A może nie...
te eksperymenty pod koniec lub na koniec to znak rozpoznawalny płyt lat 90,
to był wtedy dosyć popularny trend,
tak np. robił sacred reich na american way,
na zasadzie cała płyta to thrash, a na końcu utwór z dęciakami
Re: PŁYTY O WADACH STRUKTURALNYCH
: 08-11-2024, 11:55
autor: Medard
Jedną z najbardziej wpływowych płyt, a jednocześnie najdziwniejszą pod względem struktury jest 'Into the pandemonium' Celtic Frost. Ile tam jest nowych pomysłów, które później można usłyszeć w twórczości innych zespołów, a jednoczesnie to przysłowiowy groch z kapustą.
Tam było tyle nowego, że zespół chyba nie wiedział jak to zebrać razem, a powinien z tego materiału zrobić osobno płytę na utwory tzw. klimatyczne i Epkę na resztę. Pierwsza płyta z gotyckim metalem i elementami symfonicznymi, na której jest kobiecy wokal, eksperymenty z innym instrumentarium niż klasyczna metalowa kapela, jak waltornia. Mamy też przypominające debiut, które pasują do tzw. klimatycznych.
Ale otwierający Mexican Radio wrzucić na Epkę, bo zupełnie nie pasuje jako otwieracz. Również teksty od poetyckich, czy odwołań literackich po "Chciałbym być w Tijuana".
Płyta genialna mimo ewidentnych wad strukturalnych.