Masterful Magazine

White metal, christian metal - co to takiego, kto to gra i kto tego słucha.
Nie spodziewam się zachwytu forumowiczów, że pojawił się taki temat. Opluwanie można robić w innych tematach.

Właściwie nie znam żadnego zespołu stricte metalowego, który byłby chrześcijański i mógłby pochwalić się wybitnymi płytami.
Być może są grupy z jakiegoś powodu interesujące, ale niszowe. Ja takich nie znam.

Proponuję podawać propozycję zespołów i płyt. A może takich wcale nie ma? Są tylko chóry kościelne i gospel.

Znalazłem utwór skomponowany przez Tony'ego Iommi dla katedry w Birmingham:

http://www.eskarock.pl/eska_rock_news/t ... eba/137808

[youtube][/youtube]

Pamiętam Mortification i Horde

SODOMOUSE pisze:Pamiętam Mortification i Horde

net mi podpowiada: polska Pneuma, ale to strasznie kwadratowe i toporne granie

Zbadaj sobie Antestor na jutubie. Kiedyś to był jeden z najpopularniejszych zespołów white metalowych, sporo czasu uważany za bm. Ogólnie scena white metalowa to jest na poziomie 3 ligi bm. Sraka.

Dziwne, że Creation of Death jeszcze nikt nie wymienił ;)

A rekapitulując, to chrześcijanie kurwy i dranie.

maciek z klanu pisze:Ogólnie scena white metalowa to jest na poziomie 3 ligi bm. Sraka.

Właśnie, dlaczego nie ma nic ciekawszego i ambitniejszego w tym gatunku?
Muzykę robią ludzie bez przekonań i umiejętności?

Necropunk pisze:Dziwne, że Creation of Death jeszcze nikt nie wymienił ;)

A rekapitulując, to chrześcijanie kurwy i dranie.

Ej no właśnie, Litza wówczas prowadził w Poz metal shop, swego czasu rozprawiałem
Z Nim o sensie istnienia tego projektu.... Chyba protoplasty Arki Noego...:)

Raczej gówno, mentalnie cos między cyrkiem a żenada, co mówiąc "Scrolls of the Megilloth" Mortification akurat serio niezły materiał, jak ktoś lubi surowy, cięzki, ponury Death Metal. Potem już było coraz chujowiej.
Poglądowo:
[youtube][/youtube]

Swego czasu wysoko oceniany był norweski Extol z płytą Synergy, okładka zapadła mi w pamięć, ale muzyki nie polubiłem. Nagrali też split z Antestor.



Za to BARDZO lubiłem LENGSEL z płytą "The Kiss - the Hope" - niewiarygodne granie, przynajmniej wtedy tak to odbierałem bo nie słuchałem tego już wiele lat - głównie wtedy, gdy wyszło w 2006 roku - ale znajdujące się tam wibracje kręcą w głowie. Nie wiem nawet jak miałbym opisać tę muzykę, bo jest zupełnie nieszablonowa, nie słyszałem chyba nic podobnego - zgrubsza określane jako Experimental Metal. Po jednym czy dwóch kawałkach nie da się ocenić całości, ale wrzucę tak czy siak.

[youtube][/youtube]

[youtube][/youtube]

SODOMOUSE pisze:

Necropunk pisze:Dziwne, że Creation of Death jeszcze nikt nie wymienił ;)

A rekapitulując, to chrześcijanie kurwy i dranie.

Ej no właśnie, Litza wówczas prowadził w Poz metal shop, swego czasu rozprawiałem
Z Nim o sensie istnienia tego projektu.... Chyba protoplasty Arki Noego...:)

O Creation of death nie wiedziałem, Litza był bojownikiem chrześcijańskim już w latach 90
Za wikipedią:
W wywiadzie z 1995 roku Friedrich zwrócił uwagę na antagonistyczne przyjęcie grupy przez widzów podczas koncertów: "Niestety nie wytrzymaliśmy. Tyle flegmy ile musiałem z siebie ścierać po niektórych koncertach, tyle gwizdów i bluzg ile w nas leciało..."[2]. W wywiadzie udzielonym w 1999 roku dodał: "Rozchorował się Tomek Goehs, a ja nie chciałem nagrywać nowej płyty bez niego. Pewną kontynuacją tamtej grupy jest 2Tm2,3 o tyle doskonalszą, że teksty nie są 'skrzywione' moją interpretacją. W Creation of Death był pęd, żeby śpiewać o Panu Bogu, ale interpretowałem wszystko niezbyt dokładnie, zamiast śpiewać psalmy"[3]. Muzyk zapytany o porażkę wynikającą z faktu krótkiej historii zespołu ujawnił przy tym fakt istnienia pierwotnie innej nazwy grupy: "Oczywiście (że ponieśliśmy porażkę), ale było to moje zwycięstwo. Bóg pokazał mi po raz pierwszy, że jest prawdą to, co Ewangelia mówi - że w imię pewnych ideałów będą prześladowania. Zespół nazywał się Jeruzalem, ale firma w Londynie nie zaakceptowała nazwy. Kiedy dostałem swoją płytę do ręki okazało się, że nazywamy się Creation of Death"


Karkasonne te bandy, które wymieniasz też nie znałem.

Believer zdaje się byli chrześcijańscy? albo krążyli wokół tej tematyki przynajmniej?

Byli, ale nie podobała im się ta naklejka Christian metalu, bo odciągają ludzi od muzyki. Zreszta tak jest w każdym powyższych, tagowanie tego typu to napiętnowanie w środowisku. Nawet na forume to widać.

HSVV pisze:Believer zdaje się byli chrześcijańscy? albo krążyli wokół tej tematyki przynajmniej?

Incubus (ten od "Serpent Temptation" i ""Beyond the Unknown") też był w jezuska

^ A potem (i do tej pory) przepoczwarzyli się w Opprobrium - https://www.metal-archives.com/bands/Opprobrium/226

Chyba amerykański Crucifer był też z tego nurtu... Ale nie zdawałem sobie z tego sprawy, rozprowadzając Festival of death w 1992...

Na te kapele też warto zwrócić uwagę:

Sacrament - US
Crimson Thorn - US
DISCERN - US

Sacrament rozpierdalal i to doslownie, kogo tak naprawde obchodzilo o czym spiewaja...
Kompletnie niedoceniona kapela. Cos pomiedzy Coroner a Slayer.
[youtube][/youtube]

Być może "Houk" trochę mieści się w tej tematyce. Dawno nie słuchałem, ale miałem ich jedną kasetę lata temu.
Chociaż bardziej Maleo reggae rockers, to już christian reggae pełną parą.

Maleo mógłby z Litzą założyć jeden skład lux maleo albo reggae litza

Wątki chrześcijańskie chyba najlepiej rymują się z doomem. Tylko w tym nurcie można znaleźć naprawdę duże nazwy wplatające w przekazywane treści takie właśnie elementy, żeby wymienić Trouble czy Count Raven. Aczkolwiek nikt nich chyba nie wyróżniał jako explicite osobnego względem reszty prądu. Tyle że w sumie nie ma takiej potrzeby, wszystko wywodzi się dość prosto z dziedzictwa Black Sabbath, doomowiec z nieodwróconym półmetrowym krucyfiksem na szyi nikogo nie dziwi i nie musi się tłumaczyć, czy używa go li tylko jako rekwizytu, czy symbolu przekonań.

Sturm pisze:Wątki chrześcijańskie chyba najlepiej rymują się z doomem. Tylko w tym nurcie można znaleźć naprawdę duże nazwy wplatające w przekazywane treści takie właśnie elementy, żeby wymienić Trouble czy Count Raven. Aczkolwiek nikt nich chyba nie wyróżniał jako explicite osobnego względem reszty prądu. Tyle że w sumie nie ma takiej potrzeby, wszystko wywodzi się dość prosto z dziedzictwa Black Sabbath, doomowiec z nieodwróconym półmetrowym krucyfiksem na szyi nikogo nie dziwi i nie musi się tłumaczyć, czy używa go li tylko jako rekwizytu, czy symbolu przekonań.

Forsaken z malty jeszcze jest dość znany