Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox
- Lykantrop
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8015
- Rejestracja: 23-12-2009, 17:51
Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Nie chciałem psuć konceptu encyklopedii Masterfula i wpadać w niełaskę twórców tegoż pomysłu, stąd też postanowiłem działać na własną rękę w tymże dziale. Co prawda podejrzewam, że zainteresowanie będzie znikome (fajnie by było zaprosić Wojtka Chamryka jako eksperta), ale już tłumaczę zasady. Wpisujemy i krótko opisujemy tutaj płyty z szeroko pojętej stylistyki NWOBHM. Mogą być koncerty, dema, długograje, epy, splity - cokolwiek. Można, choć niewskazane, wklejać tutaj kapele i płyty, które zostały zrecenzowane i przerobione setki tysięcy razy. Wolałbym jednak skupić się na szeroko pojętej drugiej, trzeciej i tak dalej lidze, bez żadnych ograniczeń co do kraju pochodzenia, roku wydania czy długości wąsów muzyków. Nóż widelec ktoś poleci coś czego nie znam albo zachęci np. Macieja do tego, żeby odłożył na chwilę Nekrokrist SS, a wziął się za klasykę (ale nie polskiego rocka).
Żeby zaświecić przykładem zaczynam pierwszy.
Choć okładka zawiera akcenty patriotyczne, to jednak nic z tego - ani nie jest to kapela z Polski, ani nawet nie pretendowali oni przeszło 30 lat temu do bycia brytyjskim Sabaton. TOKYO BLADE, jako nieliczni, istnieją jeszcze do dzisiaj i nadal tną, z lepszym lub gorszym skutkiem, heavy metal. Nie wiem, niestety jak im idzie obecnie, ale początki zasługują na odnotowanie, choć oni zawsze preferowali bardziej ugrzeczniony wizerunek NWOBHM, ciut wygładzony w studio i melodyjny. Coś jakby do kotła wrzucić Def Leppard i Iron Maiden. Są też elementy typowo bluesowe, które w zestawieniu z wcześniej wspomnianymi elementami mogą nawet przypominać Great White. Na tej płycie mamy 8 numerów, spośród których sześć to rasowy hejdrzwi metal "taki jaki być powinien", a dwa, tj. "Rock Me to the Limit" i "Lovestruck" już trącą mychą i 30 ton listą listą przebojów. Ale nic to, skoro na osiem kompozycji tylko dwie są z dupy, zdarza się tak i najlepszym. Mimo to, kapela nigdy nie zrobiła większej kariery. Wokalista tegoż, Vic Wright, założył nawet na nowym kontynencie kapelę Johnny Crash zorientowaną na bardziej komercyjne granie, ale to już historia na inną pogadankę. Tutaj przedsmak tego jak panowie się ładnie prezentowali przed milionami słuchaczy w latach prosperity:
Ja wiem, wiem. W chuj nieszczęsna nazwa tej kapeli, która kojarzona może być zdecydowanie źle przez resztą szanownych forumowiczów. "Danger Metal" zostało wydane na czarnym placku przez taką belgijską wytwórnię Mausoleum, która - co tu dużo ukrywać - na swoim sumieniu ma więcej kloców, niż arcydzieł. M.in. oni byli odpowiedzialni za zatruwanie sceny takimi chujowiznami jak Tormentor (nie ten węgierski, rzecz jasna...) czy Stormbringer. W całym tym morzu gówna można jednak wyłowić i perłę. Jest takie powszechne przekonanie, że Niemcy i heavy metal to złe połączenie i rzadko wychodzi z tego coś dobrego. A jednak! Jedyna płyta jaką te zgniłki nagrali kojarzyć się może z pierwszą płytą Helloween, z tym wyjątkiem że brzmienie i wokalista nie są tacy dobrzy. Chociaż koleś się stara, nie ma to tamto, widać że swojego guru widział w Kaiu Hansenie. Nie ma tutaj za dużo gitarowych pochodów, kawałki są raczej krótkie i nastawione na prosty cel - strzelić w ryj i do przodu. Kariery chłopaki nie zrobili, bo wiadomix, wtedy tak grających kapel było od chuja i nielicznym dane było przebić się na salony. Mimo wszystko fajnie się tego po latach słucha. A jak chcecie się o tym przekonać to voilla:
Żeby zaświecić przykładem zaczynam pierwszy.
Choć okładka zawiera akcenty patriotyczne, to jednak nic z tego - ani nie jest to kapela z Polski, ani nawet nie pretendowali oni przeszło 30 lat temu do bycia brytyjskim Sabaton. TOKYO BLADE, jako nieliczni, istnieją jeszcze do dzisiaj i nadal tną, z lepszym lub gorszym skutkiem, heavy metal. Nie wiem, niestety jak im idzie obecnie, ale początki zasługują na odnotowanie, choć oni zawsze preferowali bardziej ugrzeczniony wizerunek NWOBHM, ciut wygładzony w studio i melodyjny. Coś jakby do kotła wrzucić Def Leppard i Iron Maiden. Są też elementy typowo bluesowe, które w zestawieniu z wcześniej wspomnianymi elementami mogą nawet przypominać Great White. Na tej płycie mamy 8 numerów, spośród których sześć to rasowy hejdrzwi metal "taki jaki być powinien", a dwa, tj. "Rock Me to the Limit" i "Lovestruck" już trącą mychą i 30 ton listą listą przebojów. Ale nic to, skoro na osiem kompozycji tylko dwie są z dupy, zdarza się tak i najlepszym. Mimo to, kapela nigdy nie zrobiła większej kariery. Wokalista tegoż, Vic Wright, założył nawet na nowym kontynencie kapelę Johnny Crash zorientowaną na bardziej komercyjne granie, ale to już historia na inną pogadankę. Tutaj przedsmak tego jak panowie się ładnie prezentowali przed milionami słuchaczy w latach prosperity:
Ja wiem, wiem. W chuj nieszczęsna nazwa tej kapeli, która kojarzona może być zdecydowanie źle przez resztą szanownych forumowiczów. "Danger Metal" zostało wydane na czarnym placku przez taką belgijską wytwórnię Mausoleum, która - co tu dużo ukrywać - na swoim sumieniu ma więcej kloców, niż arcydzieł. M.in. oni byli odpowiedzialni za zatruwanie sceny takimi chujowiznami jak Tormentor (nie ten węgierski, rzecz jasna...) czy Stormbringer. W całym tym morzu gówna można jednak wyłowić i perłę. Jest takie powszechne przekonanie, że Niemcy i heavy metal to złe połączenie i rzadko wychodzi z tego coś dobrego. A jednak! Jedyna płyta jaką te zgniłki nagrali kojarzyć się może z pierwszą płytą Helloween, z tym wyjątkiem że brzmienie i wokalista nie są tacy dobrzy. Chociaż koleś się stara, nie ma to tamto, widać że swojego guru widział w Kaiu Hansenie. Nie ma tutaj za dużo gitarowych pochodów, kawałki są raczej krótkie i nastawione na prosty cel - strzelić w ryj i do przodu. Kariery chłopaki nie zrobili, bo wiadomix, wtedy tak grających kapel było od chuja i nielicznym dane było przebić się na salony. Mimo wszystko fajnie się tego po latach słucha. A jak chcecie się o tym przekonać to voilla:
Ostatnio zmieniony 28-08-2012, 00:08 przez Lykantrop, łącznie zmieniany 1 raz.
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
- Lykantrop
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8015
- Rejestracja: 23-12-2009, 17:51
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Dobra, skończyły się żarty. Teraz pora na naprawdę mocną pozycję, która przynajmniej moim skromnym zdaniem jest jednym z najlepszych metalowych albumów z państw bloku ZSRR (a było ich, drogie dzieci, niewiele i można je wyliczyć na palcach jednej ręki drwala). Zanim Atilla wpadł na pomysł założenia Tormentor, to w jego kraju na dobre już hulał i rozbijał się Pokolgep wespół z kolegami z Ossian czy Moby Dick. Te drugie i trzecie nazwy jednak, z całym szacunkiem, ale nigdy nie były w stanie zaskarbić sobie takiej sympatii u mnie, jakiej zaskarbił POKOLGEP swoimi dwoma pierwszymi płytami. Może na początku trochę wkurwiać fakt, że wszystkie teksty są śpiewane w ichnim języku, no ale trochę wyrozumiałości - z palcem w dupie też mogli Węgrowie drzeć łacha z naszego KATa. Kiedy już wyzbędziecie się uprzedzeń i przypomnicie sobie o wieloletniej współpracy między narodem polskim i węgierskim, to znak, że jednak resztki dobrego gustu macie. Bo Pokolgep to rasowy heavy metal, ze świetnymi riffami, średnimi tempami i niesamowitym klimatem, który mógł emanować tylko z albumów wydanych w tamtym okresie. Chwilami naiwnie, ciutkę przaśnie, ale czyż właśnie nie to stanowi esencję tego gatunku? To, co jeszcze świadczy o wyższości Pokolgep nad chociażby takim wyżej wzmiankowanym Tokyo Blade to fakt, że nawet jak grali balladę to nie szło im zarzucić pedalstwa (poniżej lina do kawałka "Bon Scott Emlékére" - posłuchajcie i przekonajcie się, że kitu Wam nie wciskam) . Naprawdę świetna płyta, która na łopatki kładzie wszystkie nasze Turbo, Voo Doo, Mama i TSA.
A tutaj reklama:
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
- Blackult
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2406
- Rejestracja: 01-12-2004, 23:00
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
jezus maria POKOLGEP, E, POKOLGEP!!!!! o/
doskonały album
z TOKIO BLADE mnie odstraszyło co pisałeś o bluesowych motywach, bo generalnie nie trawię ich w heavy metalu
Saints Anger z tego numeru znośny ale nie jest to to, co lubię w heavy metalu
Napiszesz o "Hellish Crossfire"? :)
doskonały album
z TOKIO BLADE mnie odstraszyło co pisałeś o bluesowych motywach, bo generalnie nie trawię ich w heavy metalu
Saints Anger z tego numeru znośny ale nie jest to to, co lubię w heavy metalu
Napiszesz o "Hellish Crossfire"? :)
- Clochard
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1093
- Rejestracja: 26-11-2011, 07:32
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Ekhm, ekhm, NWOBHM lubię, niektóre kapele, ale na pewno nie Iron Maidenów ;-)
Żeby pozostać trochę w mym konspekcie, może wtórne, ale jakże pasujące do zapowiedzi Lykana:
Holocaust - the nightcomers - mym zdaniem jeden z najlepszych albumów tejże kapeli.
Żeby pozostać trochę w mym konspekcie, może wtórne, ale jakże pasujące do zapowiedzi Lykana:
Holocaust - the nightcomers - mym zdaniem jeden z najlepszych albumów tejże kapeli.
- Lykantrop
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8015
- Rejestracja: 23-12-2009, 17:51
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Obydwa krążki Iron Angel by się nadawały tutaj, a już w szczególności demo "Legions of Evil" (tylko tam brzmienie może się wydać zbyt obskurne dla młodzieży). No kurde:Blackult pisze:jezus maria POKOLGEP, E, POKOLGEP!!!!! o/
doskonały album
z TOKIO BLADE mnie odstraszyło co pisałeś o bluesowych motywach, bo generalnie nie trawię ich w heavy metalu
Saints Anger z tego numeru znośny ale nie jest to to, co lubię w heavy metalu
Napiszesz o "Hellish Crossfire"? :)
Oprócz tego planuję zaraz jeszcze się wziąć za odświeżanie pierwszej epy Mercyful Fate, nazywanej przez niektórych po prostu "Mercyful Fate", a jeszcze przez innych "Nuns have no fun" (to pewnie zależy od uznania bootlegera). Masa tego kurde jest, a warto by wybrać największe perły, bo wrzucać byle kloca to żadna sztuka :-)
Niezły typ.Genocide_Command pisze:Ekhm, ekhm, NWOBHM lubię, niektóre kapele, ale na pewno nie Iron Maidenów ;-)
Żeby pozostać trochę w mym konspekcie, może wtórne, ale jakże pasujące do zapowiedzi Lykana:
Holocaust - the nightcomers - mym zdaniem jeden z najlepszych albumów tejże kapeli.
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
- Clochard
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1093
- Rejestracja: 26-11-2011, 07:32
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Kurde, a miałem jeszcze kilka płyt z LSS do przesłuchania ://
Am I evil?
Am I evil?
- Lykantrop
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8015
- Rejestracja: 23-12-2009, 17:51
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Akurat tych nigdy nie trawiłem, kompletnie bez pazura to było.Genocide_Command pisze:Kurde, a miałem jeszcze kilka płyt z LSS do przesłuchania ://
Am I evil?
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
- Rattlehead
- zahartowany metalizator
- Posty: 4041
- Rejestracja: 16-02-2006, 19:38
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Debiut Tygers of Pan Tang. Zakupiłem to będąc w Anglii w '91 bodajże. Jak to zapuściłem pierwszy raz, spadły mi skarpety i posrałem galoty. Świetne soczyste brzmienie, ostre solówki i lekko przepity wokal pana Coxa. Wtedy to dla mnie był prawdziwy hewi metal. Późniejsze ich nagrania nie robiły już na mnie takiego wrażenia jak jedynka. Minęło już ponad 20 lat, a płytka dumnie stoi na półeczce.
no cudowne!
Edit: w ogóle fajny temat, można nieco sobie odświeżyć starych materiałów, a niekiedy znaleźć coś nowego/starego.
no cudowne!
Edit: w ogóle fajny temat, można nieco sobie odświeżyć starych materiałów, a niekiedy znaleźć coś nowego/starego.
support music, not rumors
- Lykantrop
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8015
- Rejestracja: 23-12-2009, 17:51
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Wyobrażacie sobie kapelę przy której nawet Metalucifer gra technicznie i nowatorsko? Wydaje się niemożliwe, a jednak. Crossfire to kolejna kapela ze stajni Mausoleum, więc już mniej więcej wiadomo o co chodzi. Prosty, wręcz łopatologiczny speed/ heavy, gdzie nie ma chwili na wytchnienie. Non stop jazda do przodu, niezbyt skomplikowane solówki, prostackie przejścia na garach (CAŁY CZAS TE SAME!), krzykliwy wokal, a do tego całkowicie aspołeczne i wywrotowe (jak na owe czasy) teksty o złym prowadzeniu się, kultywowaniu tego co urzęduje pod skorupą ziemską, etc. Chwilami praca gitar zdradza też, że panowie gitarzyści nasłuchali się Motörhead. Pamiętam, że w drugiej połowie lat 90. próbowałem sprać towarzystwo na imprezie tym albumem, ale reakcja była mniej więcej taka: "Ja jebię, Endrju, z Ciebie to jest jednak nielichy cep, słuchasz jakichś pedałów próbujących groźnie grać i równie podobnie wyglądać, kiedy my tu mamy taśmy Bal Sagoth i Limbonic Art". Patrząc jak czas obszedł się z ich ulubieńcami, aż mi się chce złośliwie ich zapytać czy im teraz nie jest łyso :-)
No i degustacja:
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
- boroowa
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1623
- Rejestracja: 25-11-2005, 21:07
- Lokalizacja: 3miasto
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
ej, ale Spellbound to równie znakomita plytaRattlehead pisze:Debiut Tygers of Pan Tang. Zakupiłem to będąc w Anglii w '91 bodajże. Jak to zapuściłem pierwszy raz, spadły mi skarpety i posrałem galoty. Świetne soczyste brzmienie, ostre solówki i lekko przepity wokal pana Coxa. Wtedy to dla mnie był prawdziwy hewi metal. Późniejsze ich nagrania nie robiły już na mnie takiego wrażenia jak jedynka. Minęło już ponad 20 lat, a płytka dumnie stoi na półeczce.
no cudowne!
Edit: w ogóle fajny temat, można nieco sobie odświeżyć starych materiałów, a niekiedy znaleźć coś nowego/starego.
w ogóle niebezpiecznytemat, bo właśnie sobie uświadomiłem że dwa pierwsze Tygrysy mam zaledwie wypalone na cd-r
I'll give you black sensations up and down your spine
If you're into evil, you're a friend of mine
See the white light flashing as I split the night
Cos if good's on the left then I'm sticking to the right
If you're into evil, you're a friend of mine
See the white light flashing as I split the night
Cos if good's on the left then I'm sticking to the right
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
hehehe, pamiętam jak parę lat temu zakładałem tu temat o NWOBHM i byłem przez wszystkich wyśmiewany i wyszydzany :) Cieszę się, że to forum wreszcie dojrzało by porozmawiać o tej wspaniałej muzyce :)
- Lykantrop
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8015
- Rejestracja: 23-12-2009, 17:51
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Na "Mystical" też jeszcze wskrzesili starego, dobrego ducha. Ale między debiutem i "Spellbound" raczej chyliłbym się do postawienia znaku równości, obydwie zajebiste i mogące być stawiane w zestawieniu 20 najbardziej wpływowych dla NWOBHM płyt.boroowa pisze:ej, ale Spellbound to równie znakomita plytaRattlehead pisze:Debiut Tygers of Pan Tang. Zakupiłem to będąc w Anglii w '91 bodajże. Jak to zapuściłem pierwszy raz, spadły mi skarpety i posrałem galoty. Świetne soczyste brzmienie, ostre solówki i lekko przepity wokal pana Coxa. Wtedy to dla mnie był prawdziwy hewi metal. Późniejsze ich nagrania nie robiły już na mnie takiego wrażenia jak jedynka. Minęło już ponad 20 lat, a płytka dumnie stoi na półeczce.
no cudowne!
Edit: w ogóle fajny temat, można nieco sobie odświeżyć starych materiałów, a niekiedy znaleźć coś nowego/starego.
w ogóle niebezpiecznytemat, bo właśnie sobie uświadomiłem że dwa pierwsze Tygrysy mam zaledwie wypalone na cd-r
Póki co to ledwie paru wykazało inicjatywę, żeby pogadać o NWOBHM. Byś też Marian cegiełkę dołożył i np. sprał nas w końcu na Crystal Viper :DMaria Konopnicka pisze:hehehe, pamiętam jak parę lat temu zakładałem tu temat o NWOBHM i byłem przez wszystkich wyśmiewany i wyszydzany :) Cieszę się, że to forum wreszcie dojrzało by porozmawiać o tej wspaniałej muzyce :)
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
- Rattlehead
- zahartowany metalizator
- Posty: 4041
- Rejestracja: 16-02-2006, 19:38
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Bardzo dobra, zgadzam się, ale debiut jednak był dla mnie takim osobistym, duchowym doznaniem. Inny czas, inne okoliczności.boroowa pisze:ej, ale Spellbound to równie znakomita plyta
Widocznie jakoś mało spektakularnie podszedłeś do tematu ;)Maria Konopnicka pisze:hehehe, pamiętam jak parę lat temu zakładałem tu temat o NWOBHM i byłem przez wszystkich wyśmiewany i wyszydzany :) Cieszę się, że to forum wreszcie dojrzało by porozmawiać o tej wspaniałej muzyce :)
Ostatnio zmieniony 28-08-2012, 07:25 przez Rattlehead, łącznie zmieniany 2 razy.
support music, not rumors
- ozzy
- postuje jak opętany!
- Posty: 564
- Rejestracja: 16-02-2008, 18:14
- Lokalizacja: Łódź
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Dziwne że nikt nie wspomniał jeszcze o Jaguar, co prawda bez bicia przyznam się że innych materiałów niż ten powyżej nie słyszałem, ale "Power Games" zyskuję na uwagę i to nie małą. Szybko i do przodu, każdy kawałek to cios w pysk, zajebiste sola i nie wypucowane do granic nieprzyzwoitości brzmienie :) Cholernie polecam! Szczególnie że teraz ukazało się pełno reedycji.
SODOM i chuj
- Bezdech
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1470
- Rejestracja: 21-12-2010, 10:43
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Z innej beczki
Album nagrany w 1982. Z nwobhm kiełkuje sobie doom metal, tyle, że maŁo kto o tym wtedy wie, bo oficjalnie wyszło to na światło dnia dopiero roku pańskiego 1998. Obskurne i grobowe brzmienie, anglia wyniesiona jeszcze z folkowych albumów lat 60-tych. Ozbornowo-histeryczny wokal i druidzi, którzy zorientowali się, że przy riffach podjebanych Ajomiemu lepiej tańczy się dookoła skrytych wśród lasów neolitycznych pomników przeszłości.
Przy okazji można się dowiedzieć, komu pewni ambient0)))wcy, udający metali podjebali wizerunek sceniczny.
Album nagrany w 1982. Z nwobhm kiełkuje sobie doom metal, tyle, że maŁo kto o tym wtedy wie, bo oficjalnie wyszło to na światło dnia dopiero roku pańskiego 1998. Obskurne i grobowe brzmienie, anglia wyniesiona jeszcze z folkowych albumów lat 60-tych. Ozbornowo-histeryczny wokal i druidzi, którzy zorientowali się, że przy riffach podjebanych Ajomiemu lepiej tańczy się dookoła skrytych wśród lasów neolitycznych pomników przeszłości.
Przy okazji można się dowiedzieć, komu pewni ambient0)))wcy, udający metali podjebali wizerunek sceniczny.
They told them not to fear, they couldn't be prepared
Then came the day that not a single soul was spared
Then came the day that not a single soul was spared
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2498
- Rejestracja: 22-10-2010, 19:19
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
pamiętam jak z kumplami to śpiewaliśmy
"Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No... To... Poprzez... No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę."
-
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2498
- Rejestracja: 22-10-2010, 19:19
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
"Mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. Po prostu. No... To... Poprzez... No reminiscencję. No jakże może podobać mi się piosenka, którą pierwszy raz słyszę."
-
- zaczyna szaleć
- Posty: 257
- Rejestracja: 27-06-2004, 08:22
- Lokalizacja: Lublin
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Nazywani drugim Deep Purple gdy Gillanowi i spółce odechciało się grać w latach 80-tych. Moja ulubiona płyta tego zespołu.
- Lykantrop
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 8015
- Rejestracja: 23-12-2009, 17:51
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
Nie no, chyba zapomniałem o najważniejszym - absolutny zakaz promocji polskich kapel (właściwie to można by tutaj zrobić jeden wyjątek, ale odnoszący się może nie do całej płyty, a raptem paru utworów... ale nazwa niech pozostanie jeszcze tajemnicą) :DBOLEK pisze:
pamiętam jak z kumplami to śpiewaliśmy
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
- Adrian696
- zahartowany metalizator
- Posty: 3562
- Rejestracja: 22-06-2007, 20:44
Re: Ocalić od zapomnienia, czyli kącik NWOBHM i pokrewnych
no kurwa - moje dzieciństwo :)BOLEK pisze:
pamiętam jak z kumplami to śpiewaliśmy
Drone pisze:Dla mnie (dla mnie!) pozostajesz zjebem i oficjalnie wciągam cię na listę wrogów.