Z ostatnich mniej więcej dwóch miesięcy.
Nie wiem po cholerę tyle kupuję, bo tempo maglowania tego wszystkiego jest kilkukrotnie wolniejsze.
Najchętniej bym się sklonował i jeden JA przesłuchiwałby każdy tytuł z największą pieczołowitością, a drugi tasował te cedeki w odtwarzaczu jak opętany.
Wracając do zakupów: no fillers, just killers. Wyjątkiem może być BUIO OMEGA, ale raz na jakieś dwa-trzy lata odczuwam nieodpartą potrzebę zakupu takiej blackowatej blastomanii w stylu debiutów DARKEST HATE WARFRONT i BLOOD STORM czy dwójki THORNSPAWN. Wybitne to to nie jest, ale potrzebuję czasem w diecie jak salcesonu na kanapce. Zresztą kosztowało podobnie jak 20 deko wspomnianej wędlinki.
E-FORCE - szczerze powiedziawszy nie jestem pewien czy nie wrzuciłem już do tematu w poprzednim poście, przed czyszczeniem forum. To co tworzy Eric Forrest wybitnie mi pasuje. Czuję, że obydwa tytuły zapewnią mi wrażeń na wiele miesięcy. Mało oczywiste i wielowarstwowe granie najwyższej próby.
THRONEUM świetne i nie rozumiem czemu ludzie wieszają na tym psy. W niczym nie ustępuje nagraniom sprzed kilkunastu lat.
Kolumbijskie REVENGE wyparło mi jakiś czas temu z diety imienników z Kanady. Power/speed metal zagrany tak-jak-trzeba.
DEATH BEAST i BLOODLUST to świetny black/thrash. Pierwsze z Barbarian Wrath, drugie z Australii. To wystarcza, żeby Maniek zastrzygł uszami. Odpowiednio dla fanów: GRAVEWÜRM/SEA OF TRANQUILLITY/SATHANAS i ASSAULTER oraz pokrewnych.
Dyskografię PARAGON pomału kompletuję. Brakuje jeszcze chyba trzech albumów. Jedno z największych "odkryć" ostatnich kilku lat. Piszę w cudzysłowie, bo świadom istnienia tej kapeli jestem od mniej więcej dwóch dekad. Musiałem tylko wrócić na właściwe tory. Użytkownikom tego forum odradzam - będziecie chlustać horyzontalnie jak ja przy większości wspaniałości z działu "Dyskusje o muzyce NIEmetalowej".
EVIL ARMY to kompilacja rzeczy z epek. Drugiej płyty się chyba nie doczekam, więc dobre i to. Dla fanów pierwszych nagrań TOXIC HOLOCAUST.
Dwójka VÖRGUS to wyborna uczta dla lubiących klimaty typu niemieckie BLIZZARD, SCEPTER czy BUNKER 66. Ja uwielbiam i tak jest też w tym przypadku.
Brazylijski AXECUTER chyba mogę nazwać moim odkryciem roku. Efektywnie promowani skutkiem czego ich debiutancki i jak na razie jedyny album trafił do mnie po prawie pięciu latach od premiery. Doskonałe, przebojowe granie. Niezwykle wysoka jakość stopu. Każdy, którego sercu najbliższe są lata '80-'85 rozpłynie się w zachwycie.
Ostatnie FATAL EMBRACE trafia do mnie z dwuletnim poślizgiem. W moim świecie to jak mrugnięcie okiem. Kolejna jakościowo nienaganna rzecz w katalogu tych niemieckich weteranów.
Dwójka MALAS, czyli kapeli stanowiącej taką perłę w koronie chicagowskiej sceny będącej jedną z ciekawszych na świecie. W składzie Erik Pertl - każde nagranie z tym Panem od razu trafia na mój radar. Oba albumy MALAS i jedyny LORD BLASPHEMER to death/thrashowy kunszt klasy światowej.