Re: 20 lat minęło, czyli koncertowy wspomnień czar....
: 13-08-2021, 22:37
ja pamietam ze mi sie podobało ale ze to pierwszy raz na stadionie dostałem traumy i na nastepny koncert poszedłem 3 lata pozniej
Death and Black Metal Magazine
https://masterful-magazine.com/forum/
https://masterful-magazine.com/forum/viewtopic.php?f=4&t=15787
Właściwie nie wiem jak to się mogło wydarzyć, a na czas współczesny, to już w ogóle. Starsi koledzy, ósmoklasiści, i Ci tuż po szkole (pamiętam tylko jednego z nich), można powiedzieć, że zabrali mnie na koncert. Z same koncertu nic nie pamiętam. Nawet opierdolu od starych nie pamiętam. Pamiętam jakiś przepełniony pociąg, jakieś flashbacki nic nie znaczące. Jak sobie teraz wyobrażę, jak taką akcję odwaliłaby mi latorośl, to się troszku denerwuję. A to na bank nie był pierwszy koncert. Przy czym te pierwsze to były, pod okiem wujka adolfa, z kopuły, tj. w hali ludowej, we Wr.bartwa pisze: ↑13-08-2021, 22:32Byłem, ale nie był to najlepszy gig w moim życiu, wręcz przeciwnie. Luda było ze 40 tysięcy, gorąco, wąskie bramki, co chwila nad czekającym tłumem prenoszono do tyłu omdlałe osoby. Jak wszedłem na stadion to zgubiłem całą moją iławską ekipę (było nas 20-30 osób). Odnalazłem ich za jakieś pół godziny (nie było komórek). Pierwszy był Queensryche, ale to mnie w ogóle nie interesowało. Potem Metallica. Grali jeszcze za widnego, zero klimatu, scena w chuj daleko. ACDC już lepiej, bo się ściemniło, był to czas Moneytalks i ze sceny poleciały tysiące banknotów (co to konkretnie było nie pamiętam). I tyle w skrócie. Przysiągłem sobie wówczas, że nigdy więcej koncertów na stadionach, a już na pewno w dzień. Słowa dotrzymałe. O wiele bardziej wolałbym zobaczyć Metę w Spodku w 87, ale miałem niestety dopiero 12 lat, a w Chorzowie 16, więc starzy nie brąchali.Stoigniew pisze: ↑13-08-2021, 21:57
dzisiaj mija 30 lat od tego wiekopomnego koncertu
ja niestety byłem za młody żeby tam być ale już niestety byłem na tyle świadomy żeby wiedzieć co tracę i mieć z tego powodu żal do dzisiaj...
zapewne są na forume tacy co byli, niech zabiorą głos i w przerwie między zabawą z wnukami trochę powspominają
No to ładnie, szkoda że niewiele pamiętasz. Mój pierwszy spodek to Kreator/Death '90, też niewiele pamiętam . Ale wtedy już się piło . Szczególnie, że pociągiem jechało się całą noc.Ascetic pisze: ↑13-08-2021, 22:42
Właściwie nie wiem jak to się mogło wydarzyć, a na czas współczesny, to już w ogóle. Starsi koledzy, ósmoklasiści, i Ci tuż po szkole (pamiętam tylko jednego z nich), można powiedzieć, że zabrali mnie na koncert. Z same koncertu nic nie pamiętam. Nawet opierdolu od starych nie pamiętam. Pamiętam jakiś przepełniony pociąg, jakieś flashbacki nic nie znaczące. Jak sobie teraz wyobrażę, jak taką akcję odwaliłaby mi latorośl, to się troszku denerwuję. A to na bank nie był pierwszy koncert. Przy czym te pierwsze to były, pod okiem wujka adolfa, z kopuły, tj. w hali ludowej, we Wr.
Może to była właśnie przyczyna też u mnie. Szkoda, że nie ma kompletnie kontaktu z tamtymi chłopakami. Kiedyś był przez dzielnię, przez podwórka, boiska, koncerty, później naszą klasę, była jakaś nić. Dalej metal poszedł w bok u chłopaków. Doszły inne szkoły, inne środowisko. Jakby coś przetrwało, to może by się z ich wspomnień coś odbudowało. A tak, nic.bartwa pisze: ↑13-08-2021, 22:47No to ładnie, szkoda że niewiele pamiętasz. Mój pierwszy spodek to Kreator/Death '90, też niewiele pamiętam . Ale wtedy już się piło .Ascetic pisze: ↑13-08-2021, 22:42
Właściwie nie wiem jak to się mogło wydarzyć, a na czas współczesny, to już w ogóle. Starsi koledzy, ósmoklasiści, i Ci tuż po szkole (pamiętam tylko jednego z nich), można powiedzieć, że zabrali mnie na koncert. Z same koncertu nic nie pamiętam. Nawet opierdolu od starych nie pamiętam. Pamiętam jakiś przepełniony pociąg, jakieś flashbacki nic nie znaczące. Jak sobie teraz wyobrażę, jak taką akcję odwaliłaby mi latorośl, to się troszku denerwuję. A to na bank nie był pierwszy koncert. Przy czym te pierwsze to były, pod okiem wujka adolfa, z kopuły, tj. w hali ludowej, we Wr.
Coś w ten deseń. Z tamtych czasów najlepszy był chyba Morbid w Poznaniu. Krótszy pociąg, w dzień, więc bardziej na trzeźwo. Z tego gigu dużo pamiętam, już kiedyś pisałem, tam była wojna Szczecin vs reszta świata. Oczy dokoła głowy. To se ne vrati.Ascetic pisze: ↑13-08-2021, 22:56
Może to była właśnie przyczyna też u mnie. Szkoda, że nie ma kompletnie kontaktu z tamtymi chłopakami. Kiedyś był przez dzielnię, przez podwórka, boiska, koncerty, później naszą klasę, była jakaś nić. Dalej metal poszedł w bok u chłopaków. Doszły inne szkoły, inne środowisko. Jakby coś przetrwało, to może by się z ich wspomnień coś odbudowało. A tak, nic.
Pamiętam de facto tylko sam akt strzelisty, a właściwie, sam fakt faktu, rozpoczynający moją umiarkowanie spolegliwą postawę, do różnych spraw. Później też nie było lepiej Faith no More, gdzieś. Teraz sprawdzałem gdzie, i nie wiem. Też byłem gówniak, ale tam już sam się urwałem. Pamiętam atmosferę jakiegoś amoku. Kompletna palma była. Tańce, pijańce, różańce.
Jelenia Dziura, dobre, ale ja lubię dziury. Jak to powiedziała mi kiedyś jedna babka Może i dziura, ale jednak dziura . Poza tym uwielbiam góry.Ascetic pisze: ↑14-08-2021, 09:08Jelenia Dziura, ładne miasteczko, z niczego nie znane, w którym pewnie też nie ma specjalnie co robić. Tak na 3 dni. Spędziłem roczek z okładem na delegacji, stąd ten osąd.
ps. polecam kilku dniową wycieczkę do Wr. Nie powinieneś się nudzić. Może na IntoTheAbyss, może na IndustrialFestival, później lot po knajpach, zwiedzanko na otrzeźwienie w dni kolejne. Warto.
i Dub war jeszcze tam zagral,Medard pisze: ↑22-07-2021, 21:53Pierwszy koncert w życiu zawsze się pamięta, szczególnie, że mogłem być jedynie z dorosłym już wtedy bratem i jego kumplem.
Nie była to typowa sala koncertowa, tylko wielki namiot na Woli/ granicy z Bemowem rozbity na imprezy typu dyskoteki, a przy okazji jakieś koncerty się tam odbywały. Pamiętam, ze nagłośnienie było słabe, trochę byłem zawiedziony, chciałem mieć jak na kasetach.
Nie widzieliśmy dwóch pierwszych kapel, ale Dog Eat Dog znaliśmy i lubiliśmy, zagrali repertuar z pierwszej płyty i chyba jakiś jeden nowy kawałek, więc byliśmy fest zadowoleni. Ale czekaliśmy głownie na Biohazard, nagłośnienie było przeciętne, ale wtedy wyglądało się koncertów, jak teraz w pandemii, czyli rzadko były kapele zagraniczne. Set był przekrojowy. To też już były wakacje, ciepły wieczór, więc można było bez spiny długo wracać tramwajem do mieszkania
FNM w Zabrzu, albo w Spodku co dzień po dniu było fnm, a później smashing pumpkins.Ascetic pisze: ↑13-08-2021, 22:56Może to była właśnie przyczyna też u mnie. Szkoda, że nie ma kompletnie kontaktu z tamtymi chłopakami. Kiedyś był przez dzielnię, przez podwórka, boiska, koncerty, później naszą klasę, była jakaś nić. Dalej metal poszedł w bok u chłopaków. Doszły inne szkoły, inne środowisko. Jakby coś przetrwało, to może by się z ich wspomnień coś odbudowało. A tak, nic.bartwa pisze: ↑13-08-2021, 22:47No to ładnie, szkoda że niewiele pamiętasz. Mój pierwszy spodek to Kreator/Death '90, też niewiele pamiętam . Ale wtedy już się piło .Ascetic pisze: ↑13-08-2021, 22:42
Właściwie nie wiem jak to się mogło wydarzyć, a na czas współczesny, to już w ogóle. Starsi koledzy, ósmoklasiści, i Ci tuż po szkole (pamiętam tylko jednego z nich), można powiedzieć, że zabrali mnie na koncert. Z same koncertu nic nie pamiętam. Nawet opierdolu od starych nie pamiętam. Pamiętam jakiś przepełniony pociąg, jakieś flashbacki nic nie znaczące. Jak sobie teraz wyobrażę, jak taką akcję odwaliłaby mi latorośl, to się troszku denerwuję. A to na bank nie był pierwszy koncert. Przy czym te pierwsze to były, pod okiem wujka adolfa, z kopuły, tj. w hali ludowej, we Wr.
Pamiętam de facto tylko sam akt strzelisty, a właściwie, sam fakt faktu, rozpoczynający moją umiarkowanie spolegliwą postawę, do różnych spraw. Później też nie było lepiej Faith no More, gdzieś. Teraz sprawdzałem gdzie, i nie wiem. Też byłem gówniak, ale tam już sam się urwałem. Pamiętam atmosferę jakiegoś amoku. Kompletna palma była. Tańce, pijańce, różańce.
Jeszcze nie byłem na koncercie na legii raz byłem na meczu i zupełnie starczy.
no to jest nas dwóch
w kiblu narodowym aczkolwiek tam gdzie stałem akurat słychać było całkiem nieźlePrzeprosiłem się z Depeche mode w 2013 po udanym koncercie na Stadionie Narodowym. Czasami mogę posłuchać.