NAJLEPSZA DEKADA POD WZGLĘDEM ESTETYKI
: 13-01-2024, 23:35
Temat dotyczy nie treści lecz formy. Każda dekada filmowa ma swój nazwijmy to 'filtr' wizualny, który posiada pewne specyficzne cechy pozwalające w zdecydowanej większości przypdaków już na pierwszy rzut oka odróżnić ją od innych. Składają się na to różne czynniki: nastcenie kolorów, kontrast, estetyka fryzur i ubrań ale też sposób przedstawiania kadr. Która wg Was jest najlepsza?
Ja stawiam na lata '90, bardzo naturalne pod względem barw i dobrze znoszące próbę czasu, filmy z tego okresu są przyjemne dla oka i ta estetyka mimo upływu czasu wydaje się 'defaultowa',
Gonią je lata '80 z bardziej brudnym obrazem, tapirowanymi panienkami i ich castorami oraz kolorystyką. Tak jak w następnej dekadzie kobiety przepuszczone przez filtr tej dekady rządza swoją naturalną urodą.
Lata '70 jeszcze ujdą ale w większości trącą już myszkę, szczerze nienawidzę też tego co wcześniej - sztywni aktorzy, mordy świecące się jak psu jajca i kręcenie scen na sposób teatralny, w większości z jednego ujęcia, zaorać to gówno.
Pierwsza dekada 2000 to takie post '90 tylko bardziej ulizane ale kolejna dekada staje się ponownie nieznośna ze względu na męczącą, realistyczna barwę i naturalizm w doborze aktorów rozumiany jako kult przeciętności / brzydoty wprowadzony przez realizację postulatu antyseksualności promowanego przez nowoczesną lewicę.
Ja stawiam na lata '90, bardzo naturalne pod względem barw i dobrze znoszące próbę czasu, filmy z tego okresu są przyjemne dla oka i ta estetyka mimo upływu czasu wydaje się 'defaultowa',
Gonią je lata '80 z bardziej brudnym obrazem, tapirowanymi panienkami i ich castorami oraz kolorystyką. Tak jak w następnej dekadzie kobiety przepuszczone przez filtr tej dekady rządza swoją naturalną urodą.
Lata '70 jeszcze ujdą ale w większości trącą już myszkę, szczerze nienawidzę też tego co wcześniej - sztywni aktorzy, mordy świecące się jak psu jajca i kręcenie scen na sposób teatralny, w większości z jednego ujęcia, zaorać to gówno.
Pierwsza dekada 2000 to takie post '90 tylko bardziej ulizane ale kolejna dekada staje się ponownie nieznośna ze względu na męczącą, realistyczna barwę i naturalizm w doborze aktorów rozumiany jako kult przeciętności / brzydoty wprowadzony przez realizację postulatu antyseksualności promowanego przez nowoczesną lewicę.