Masterful Magazine

a mój ulubiony film to kolejny powrót latających trumien vii, ale musiałbym grać w klanie by twierdzić, że to jednocześnie najlepszy film :)

Scaarph pisze:kolejny powrót latających trumien vii

Haha kult ;)

tyle w temacie

To Steven Seagal ich tak załatwił czy Chuck Norris ? ;)

zderzyli się ze sobą i masz panie kontuzje

To SS musiał wygalać włochy na klacie i ramionach pod dziary czy AS nic nie musiał golić bo hormonów brakło więc zaczął pakować ale nie miał jaj żeby się pokolorować?

Wyszły mu ze starości już.

Oddaję głos na Sylwka. Zdecydowanie więcej dobrych filmów, Terminator to świetna rzecz, ale jednak. Stallone oprócz tego, że grał, pisał scenariusze, reżyserował. Więc duży punkt za m.in, Rocky, Rambo, Cobra, Cop Land, Zabójców, za kontynuację Gorączki sobotniej nocy, którą wyreżyserował, a która wcale nie jest zła.

Wstyd mi teraz trochę że oddałem głos na Arniego, bo jest jednak chodzącym kwadratem bez polotu i zdolności aktorskich, ale i tak go lubię;)

Nie wiem czy to już wklejałem, ale to chyba najlepsza scena Arniego, no totalnie mnie rozpierdala :D

zajebiste ale wole to

KNOCK KNOCK!

Karkasonne pisze:Wstyd mi teraz trochę że oddałem głos na Arniego, bo jest jednak chodzącym kwadratem bez polotu i zdolności aktorskich, ale i tak go lubię;)

MÓJ BOŻE JA TO NAPRAWDĘ NAPISAŁEM???

Karkasonne pisze:

Karkasonne pisze:Wstyd mi teraz trochę że oddałem głos na Arniego, bo jest jednak chodzącym kwadratem bez polotu i zdolności aktorskich, ale i tak go lubię;)

MÓJ BOŻE JA TO NAPRAWDĘ NAPISAŁEM???

za to ja moglbym sie pod tym podpisac - zwlaszcza, ze Sylwka nie trawie chyba w zadnej roli

AAAAAA MIAŁEM NA MYŚLI COŚ DOKŁADNIE ODWROTNEGOOOOO

Wiadomo że obiektywnie stallone wygrywa a zupełnie subiektywnie stallone wygrywa

Arnie wygrywa Predatorem bezdyskusyjnie. Pierwszy Rocky i Rambo były fajne, no ale

[youtube][/youtube]

Billy stands alone

Jakby to powiedzieć? Zacząłem oglądać filmy bardzo późno, ledwie ze 3 lata temu tak serio i więcej, ale mam wrażenie, ze dzięki temu coś zyskałem - mianowicie nie mam żadnych starych sympatii, sentymentów. Nie mam wyobrażeń z dzieciństwa, które obroslyby niezdrowymi wyobrażeniami. Filmy są tylko tym, czym są naprawdę. I czuje się z tym lepiej, niż gdybym obejrzał wszystkie te klasyki za gowniarza, nie potrafiąc ich w pełni docenić.

That being said, pojedynek jest na poziomie Marduk vs Mayhem, albo Kreator vs Metallica, albo Unleashed vs Autopsy. Proste, wyraźne napierdalanie kontra napierdalanie z finezja. Młot przeciwko narzędziom tortur.

Karkasonne pisze:Jakby to powiedzieć? Zacząłem oglądać filmy bardzo późno, ledwie ze 3 lata temu tak serio i więcej, ale mam wrażenie, ze dzięki temu coś zyskałem

Coś może zyskałeś, ale i coś straciłeś. Chyba straciłeś. Ja tam w każdym razie lubię, to uczucie ciepłej nostalgii kiedy po raz 1 849 412 oglądam Predatora.

Wiadomo że stracił