Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

chronologiczna pralnia - czyli co dziobały wróbelki żeby wyrosnąć na orłów

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox, Skaut

ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Lykantrop
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8015
Rejestracja: 23-12-2009, 17:51

Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

13-11-2010, 17:51

Obrazek

OZZY OSBOURNE - BLIZZARD OF OZZ


Ozzy po opuszczeniu szeregów Sabbath długo na siebie czekać nie kazał. Do składu dokooptował 26letniego Randy'ego Rhoads'a, o którym pamięć długo jeszcze nie zagaśnie wśród adeptów sztuki gitarowej (o ile w ogóle). I na dzień dobry przywitał gawiedź albumem, który (bez kozery) przyznam, iż uważam za ten "naj" z całej pokaźnej dyskografii króla reality show i heroiny.
Tutaj nie ma ani jednej mielizny, ani jednej nie tak brzmiącej nuty czy cienia żenady. Tak jak balanga zaczyna się od żywiołowego "I don't know", tak karawana z hukiem i bez wstydu jedzie dalej, kończąc na równie hiciarskim "Steal Away (The Night)". Po drodze mija się z takimi fajerwerkami jak "Crazy Train", balladowymi: "Goodbye to Romance" i "Revelation (Mother Earth)" [jest chociaż jedna persona tutaj która ich nie zna?!], epickim "Mr. Crowley" czy "Suicide Solution". Początkowo za zbuk przyjmowałem "No Bone Movies", który w tle genialnej resztki wyróżniał się swoją nijakością, ale na szczęście ropa z ucha się wylała co do kropli i odszczekałem moje bluźnierstwa w pokorze.

Ten album zaskakuje (tudzież zaskakiwał) swoją lekkością i rześkością. Świetnymi riffami gitarowymi i sekcją rytmiczną. Rhoads aż kipi pomysłami, świetną techniką, a jednocześnie słychać brak jakiejkolwiek chłodnej kalkulacji - to jest czysta zabawa dźwiękami i spontan.

Album z gatunku "must have". Nic więcej do dodania.

Ps. Graficznie przystroję laurkę zgodnie z regulaminem działu jak wrócę, za wszelkie niewygody w trakcie czytania sorry.
Ostatnio zmieniony 15-11-2010, 17:52 przez Lykantrop, łącznie zmieniany 3 razy.
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
Karkasonne

Re: Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

13-11-2010, 18:02

Nie lubię, tak jak całości jego dokonań solo.
Mort
rasowy masterfulowicz
Posty: 3049
Rejestracja: 08-08-2006, 12:48
Lokalizacja: mosh pit

Re: Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

13-11-2010, 18:20

Moja ulubiona plyta Ozzy'ego, hiciarskie granie.
I AM MORBID
Arisowicz
w mackach Zła
Posty: 788
Rejestracja: 27-06-2009, 01:48

Re: Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

14-11-2010, 10:09

Nie lubię, a do płyt Black Sabbath - zarówno do tych pierwszych, jak i tych wydanych w podobnym czasie (H&H, Mob Rules) - nie ma nawet startu.
Heretyk
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9022
Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
Lokalizacja: beskidy

Re: Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

14-11-2010, 11:16

Generalnie można posłuchać, ale nie jest to nic co by mnie w jakiś szczególny sposób porywało. W zasadzie jestem zdania, że można by z wszystkich solowych płyt tego pana wybrać najlepsze kawałki i z tego zrobić jeden, zajebisty album. Bo niestety zdarzyło mu się bardzo dużo gówna nagrać.
Awatar użytkownika
Lykantrop
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8015
Rejestracja: 23-12-2009, 17:51

Re: Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

14-11-2010, 13:27

Generalnie z disco Ozzy'ego liczą się tylko 3 pierwsze płyty (pomijając "Speak of the Devil"). Dalej to już jest równia pochyła, a od 1995 r. dziadek raczy nas takimi mieliznami, że pozostaje tylko żal, smutek i sentyment po latach świetności.
Nie lubię, a do płyt Black Sabbath - zarówno do tych pierwszych, jak i tych wydanych w podobnym czasie (H&H, Mob Rules) - nie ma nawet startu.
Nie ma co porównywać nawet, Ozzy już na "Blizzard..." wyłamał się z konwencji znanej z macierzystej kapeli i poszedł w kompletnie inną stronę. Pewnie, że do H&H to się nie umywa, ale nie mów, że ta płyta swojej cegły nie dołożyła do raczkującego wówczas pudel metalu.
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
Arisowicz
w mackach Zła
Posty: 788
Rejestracja: 27-06-2009, 01:48

Re: Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

14-11-2010, 13:37

nie tyle się wyłamał, co raczej cofnął się do brzmienia Sabbatów z połowy lat 70. a hair metalem nigdy się za specjalnie nie interesowałem (choć bardzo lubię Mötley Crüe), więc jego wpływu na takie granie oceniać nie będę.
Awatar użytkownika
Lykantrop
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8015
Rejestracja: 23-12-2009, 17:51

Re: Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

14-11-2010, 15:17

No to dziwne, że nie trawisz "Blizzard of Ozz", a łykasz bez popitki takie "Theatre of Pain" Motley. Dla mnie te albumy mają wspólny mianownik ;-)
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
Stygmat
zaczyna szaleć
Posty: 257
Rejestracja: 27-06-2004, 08:22
Lokalizacja: Lublin

Re: Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

14-11-2010, 15:41

The Ultimate Sin, No Rest for Wicked, No More Tears i Ozzmosis to takie hujowe płyty, że ja pierdolę - złote sromy pudelka !!! ;)
Awatar użytkownika
Triceratops
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15994
Rejestracja: 25-05-2006, 20:33
Lokalizacja: Impossible Debility

Re: Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

15-11-2010, 09:57

Lykantrop pisze:26letniego Randy Rhoads'a
Poprawna forma to "Randy'ego Rhoadsa".
woodpecker from space
Awatar użytkownika
hcpig
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9347
Rejestracja: 06-07-2008, 13:23

Re: Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

16-11-2010, 10:47

Nie kumam w ogóle ludzi, którzy jarają się OO a nie doceniają TE/NSD. Z całej solowej kariery Ozzy'ego uzbierałbym kilka fajnych numerów, "Mr Crowley" jest jednym z nich ale całość BoO - bleee...
Yare Yare Daze
Heretyk
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9022
Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
Lokalizacja: beskidy

Re: Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

16-11-2010, 11:40

^ pisz kurwa normalnie z łaski swojej, bo nie chce mi się kombinować nad tymi twoimi skrótami :?
Awatar użytkownika
Lykantrop
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 8015
Rejestracja: 23-12-2009, 17:51

Re: Ozzy Osbourne - Blizzard of Ozz (1980)

16-11-2010, 13:46

hcpig pisze:Nie kumam w ogóle ludzi, którzy jarają się OO a nie doceniają TE/NSD. Z całej solowej kariery Ozzy'ego uzbierałbym kilka fajnych numerów, "Mr Crowley" jest jednym z nich ale całość BoO - bleee...
Moja diagnoza jest taka: nie czujesz rock'n'rolla ;-)
Only pierwsze bicia are real!
manieczki pisze:Proszę tutaj pana lykantropa nie denerwować dzisiaj już, bo wypił 5(pięć) piwek, d.o.k.u.r.w.i.l wor metalem i cisnienie jego wynosi tera 150/95
ODPOWIEDZ