[1972/1980] BOBBY BEAUSOLEIL - Lucifer Rising

chronologiczna pralnia - czyli co dziobały wróbelki żeby wyrosnąć na orłów

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox, Skaut

ODPOWIEDZ
kenediusze
weteran forumowych bitew
Posty: 1568
Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
Lokalizacja: Electric Ladyland

[1972/1980] BOBBY BEAUSOLEIL - Lucifer Rising

06-08-2015, 19:44

Uwaga, rzucam na tapetę coś GRUBEGO


BOBBY BEAUSOLEIL
Lucifer Rising OST

Obrazek

Bobby Beausoleil to dosyć odrażająca postać, przy której większość blackmetalowców może się schować w kącie. Urodzony w 1947 roku; utalentowany muzyk, próbujący swoich sił tu i ówdzie, między innymi w kapeli swojego kolegi Arthura Lee - GRASS ROOTS, która wkrótce zmieniła nazwę na LOVE - co fanom psychedelii lat 60tych powinno jak sądzę mówić dużo. Beausoleil nie załapał się jednak na debiut LOVE, bo w międzyczasie zakumplował się nie z kim innym jak z Charlesem Mansonem i jego kommando, dla którego rekrutował młode, głupie panienki. Obdarzony wielkim urokiem osobistym Beausoleil trochę sobie poruchał, a niedługo potem został wplątany w sprawę niejakiego Hinmana, który rzekomo był winny Mansonowi trochę kasy; ponieważ jej nie chciał oddać, Beausoleil zabił go za pomocą noża, a na ścianie wysmarował krwią jakieś głupoty mające zrzucić winę za zabójstwo w stronę takich organizacji jak Czarne Pantery. Policja okazała się jednak inteligentniejsza i złapała Beausoleila. Działo się to w roku 1969 i od tamtej pory Bobby odsiaduje wyrok dożywotniego pozbawienia wolności. W dniu zakratowania miał 22 lata.

Koniec bajki. Nie. Właściwie początek.

Pod koniec lat 60tych i na początku 70tych awangardowy reżyser Kenneth Anger nakręcił półgodzinny film zatytułowany Lucifer Rising. Jest to dosyć osobliwa produkcja, trwająca pół godziny, pozbawiona dialogów, a opowiadająca o narodzinach Antychrysta. Film jest utaplany po uszy w symbolice crowleyowskiej, roi się w nim od egipskich bóstw, piramid, okultyzmu, rocknrolla, nagich panienek i potężnej dawki halucynogennych narkotyków. Naprawdę ciężko to opisywać, trzeba po prostu zobaczyć. Fani Jodorowskiego zapewne poczują się jak w domu. W roku 1972 film był skończony. Pozostało tylko zrobić soundtrack.

Początkowo muzykę miał zrobić Jimmy Page z LED ZEPPELIN i soundtrack ten rzeczywiście powstał (wydano go w roku 2012 - przyznam, że nie słyszałem, muszę nadrobić), ale panowie się pokłócili, Anger obraził się na Page i kazał mu spierdalać; poniekąd słusznie, bo przez trzy lata Page zamiast robić muzykę do potężnego, okultystycznego filmu angażował się w jakiś głupi hardrockowy zespół. Film jednak czekał na dokończenie i potrzebny był ktoś, kto zrobi dobrą muzykę.

Tak się składa, że Anger i Beausoleil mieli okazję się znać. Poznali się w 1966 roku, podobno na jakiejś srogo zakrapianej LSD orgii zorganizowanej w... kościele, podczas której Anger zaproponował Beausoleilowi udział w filmie. Beausoleil faktycznie brał udział we wczesnych etapach pracy nad filmem (i możemy go w filmie zobaczyć), a po drodze też przebąkiwał Angerowi, że jak coś, to może zrobić muzykę, nie ma problemu stary.

Page odpadł z projektu, więc Anger zdecydował się na Beausoleila. Bobby co prawda siedział już w więzieniu, ale władze więzienia zgodziły się na to, by Beausoleil pracował nad soundtrackiem. nasz bohater dostał więc studio, dobrał sobie muzyków i zrobił swoje. Soundtrack trafił do filmu, a później (1980) został wydany na osobnej płycie.

To jest dziwna muzyka. Bardzo eteryczna i przestrzenna, zagrzebana po uszy psychedelii i space rocku. Gdyby chcieć ją jakoś zdefiniować przez podobieństwa do innych kapel, to prawdę mówiąc najbliżej by było do dwójki POPOL VUH, z tym, że na pewno nie tak minimalistycznie. Pałętają się tu też echa wczesnego PINK FLOYD (trochę Ummagumma, trochę Atom Heart Mother). Dominują lejące się, ambientowe plamy organów, urozmaicane psychodelicznymi gitarowymi solami. Niekiedy dochodzi też perkusja. Tempo raczej powolne, chociaż zdarza się parę szybszych momentów, możemy też usłyszeć saksofon. Melodie nie narzucają się, często są grane na mocno orientalną modłę. Kompozycja luźna, właściwie możemy mówić o jednym długim utworze, którego części płynnie przechodzą jedna w drugą. Muzyka płynie, leje się, zabiera słuchacza za sobą w kosmos, pełno w niej bardzo ładnych momentów, ale żaden nie dominuje nad resztą (chociaż mi najbardziej robią te kosmiczne organy a'la POPOL VUH...). Polecam słuchanie w nocy, niekoniecznie na trzeźwo.

A jaki jest nastrój? Podniosły. Tajemniczy. Psychedeliczny. Kosmiczny. Mistyczny. Dosyć mroczny, to jest nocna muzyka, muzyka do obserwowania jak UFO ląduje obok sfinksa, jak wychodzi z niego Szatan, jak zapada noc, a w świetle gwiazdy wieczornej odbywa się orgia na część Izydy i Ozyrysa i wszystko wiruje, wiruje, przesuwa się i przegwieżdża, on tu już jest, Lucyfer już siedzi na tronie, już nic nie będzie takie jak było, przyjmijcie komunię z rąk naszych, kwadracik kwasem nasączony z liczbą 666 z jednej strony, a 93 z drugiej.

Przyjmijcie. I odlećcie.


A gdyby ktoś się zainteresował i chciał posłuchać to zapraszam tutaj (cały soundtrack, bez cięć):
[youtube][/youtube]

i tutaj (cały film):
[youtube][/youtube]
Baton na tropach Yeti

You are just a
PART OF ME
markiz666
zaczyna szaleć
Posty: 167
Rejestracja: 03-01-2011, 00:35

Re: [1972/1980] BOBBY BEAUSOLEIL - Lucifer Rising

06-08-2015, 21:38

Muza zajebista, wrecz szkoda zwyrola ze nie stworzyl wiecej muzy, jest dostepna rowniez wersja na dwoch cd, gdzie dodane sa kawalki z jam session, w kazdym razie muzyka jakiej nie ma juz w filmie. Gdy tego sluchalem kiedys podczas konkretnego psychodelicznego tripu (ayahuasca) to konkretnie odlecialem. Super Material. Jest kosmos, szatan, i konkretne muzyczne misterium:)
Awatar użytkownika
Skaut
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 7410
Rejestracja: 27-03-2004, 13:19

06-08-2015, 21:45

dla niezdecydowanych warto wspomnieć, że LP zostało także wydane przez znaną i lubianą tutaj Ajna Offensive
Coś tam było! Człowiek!
Awatar użytkownika
Kurt
rasowy masterfulowicz
Posty: 3179
Rejestracja: 24-12-2010, 15:54
Lokalizacja: Łódź

Re: [1972/1980] BOBBY BEAUSOLEIL - Lucifer Rising

06-08-2015, 23:29

Uczciwie trzeba jednak przyznać, że muzyka jest nieporównywalnie lepsza od samego filmu, który jest dość chujowy...
The madness and the damage done.
kenediusze
weteran forumowych bitew
Posty: 1568
Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
Lokalizacja: Electric Ladyland

Re: [1972/1980] BOBBY BEAUSOLEIL - Lucifer Rising

06-08-2015, 23:33

Mi się akurat nawet podobał, ale umówmy się, że gdyby nie muzyka to by o nim raczej nikt nie pamiętał. Przesłuchałem sobie też dzisiaj na jewtubie oryginalny soundtrack Page'a - bo okazuje się, że jest wrzucony - i myślę, że Beausoleil odwalił kawał bardzo dobrej roboty. Page postawił na jakieś minimalistyczne eksperymentalizmy brzmiące jak daleki przodek NURSE WITH WOUND i jak dla mnie się to nie broni.
markiz666 pisze:Muza zajebista, wrecz szkoda zwyrola ze nie stworzyl wiecej muzy
Trochę stworzył, wikipedia podaje taką dyskografię:

1981: Lucifer Rising (reissued in 2005)
1997: Running with the White Wolf
1998: Mantra: Soundscapes for Meditation
2001: Orb
2002: 7
2009: The Orkustra: Experiments in Electric Orchestra from the San Francisco Psychedelic Underground, 1966-69
2013: Dancing Hearts Afire EU LP
2014: Orb EU LP

Ale nic z tego poza Lucyferem nie znam. Na RYM jest nieco inna dyskografia:
http://rateyourmusic.com/artist/bobby_beausoleil" onclick="window.open(this.href);return false;
i w sumie to nie wiem o co chodzi :D

BTW:
Obrazek
Baton na tropach Yeti

You are just a
PART OF ME
Awatar użytkownika
longinus696
zahartowany metalizator
Posty: 3644
Rejestracja: 20-02-2005, 01:19
Lokalizacja: Łódź

Re: [1972/1980] BOBBY BEAUSOLEIL - Lucifer Rising

04-01-2016, 17:20

Bardzo ładna recka. Przeczytałem z przyjemnością, mimo, że ogólnie znam temat.
The imagination is a muscle. It has to be exercised. Luis Bunuel

http://musicamok.pl/" onclick="window.open(this.href);return false;
Karkasonne

Re: [1972/1980] BOBBY BEAUSOLEIL - Lucifer Rising

07-01-2016, 14:24

Ten fragment od 31 minuty to jakiś konkretny kawałek?
ODPOWIEDZ