GOREFEST - FALSE ( 1992 )

chronologiczna pralnia - czyli co dziobały wróbelki żeby wyrosnąć na orłów

Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox, Skaut

ODPOWIEDZ
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15002
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

GOREFEST - FALSE ( 1992 )

25-12-2014, 16:43

Obrazek


Początek lat 90-tych to był wspaniały okres w muzyce death metalowej, niemal co krok można było odkryć zespoły, które grały ten najbrutalniejszy gatunek muzyki, ale po ich wysłuchaniu nie mieliśmy uczucia że to klon zespołu takiego lub takiego. Wtedy pojawiały się kapele można powiedzieć znikąd, które miały w ofercie coś swojego, swoją własną wizję tej muzyki, tożsamość, charakter, czy mówiąc prościej, były oryginalne w tym co robią. Tak też jak odwiedziłem kiedyś kumpla, ten podekscytowany zaczął wymachiwać mi przed nosem kasetą bliżej mi nieznanej grupy, i pełnym podniecenia głosem reklamował ich, jako najcięższy zespół jaki do tej pory słyszał. Pomyślałem, że to coś właśnie dla mnie, więc bez żadnych ceregieli odpaliliśmy kasetę i.....zmiotło nas. Mnie mocniej, bo kumpel już lata nie słucha w ogóle metalu, a płyta którą wtedy słuchaliśmy okazała się jedną z tych, które określam mianem wyjątkowej, takiej, która przewartościowała moje podejście do tej muzyki. Tak, to był "False".


Jak byłem młody, zwłaszcza że byłem pod przemożnym wpływem Napalm Death, Deicide czy też Cannibal Corpse, wszystko co najcięższe równoznaczne było dla mnie że jest najszybsze. Miało być ostro i bezkompromisowo, najlepiej gdyby była to ściana dźwięku nie do przebicia. Słuchając tej płyty uświadomiłem sobie, że można inaczej, chociaż równie ciekawie, równie mocno, i jednocześnie jeszcze ciężej. Dla mnie przede wszystkim mocnym punktem tego albumu jest jego bardzo dobre, basowe brzmienie. To sprawia, że nie tylko gitara basowa ładnie pracuje, ale sprawia, że album jako całość brzmi tak ciężko i tak potężnie. Gitary są doskonale nagrane, bez karkołomnych riffów, mamy tu do czynienia raczej z średnio skomplikowanymi partiami, perkusja też nie śmiga przez cały czas z prędkością nad świetlną. To mnie urzekło - każda kompozycja jest zupełnie inna, każda doskonale przemyślana, każda mająca swój smaczek. Jak w końcówce "Reality when you die" gdzie gitara wygrywa specyficzny motyw. Miłośnicy solówek też znajda coś dla siebie, bo partii solowych również zabraknąć nie mogło. Wiadomo, Trey ich nie nagrywał, ale mają w sobie coś magicznego, przyciągają jak magnes, a czasem potrafią w czaszce zagnieździć się na lata, jak chociażby ta w "The glorious dead".

Album ma niesamowity, niepokojący posmak, od okładki począwszy, która zawsze wydawała mi się nieco mistyczna, tajemnicza ( a przy okazji mocno przyciągała wzrok, jedna z lepszych okładek tamtych lat ), poprzez tajemnicze intra pomiędzy utworami które nasuwają skojarzenia z trzecią płytą Carcass, a na budowie samych kompozycji skończywszy. Są tutaj utwory szybsze, bardziej dynamiczne, które pokazują, że Holendrzy też potrafią dołożyć do pieca, aż po walce, które rozsmarowują słuchacza. To bardzo zróżnicowany materiał, cały czas utrzymany w ryzach death metalowego kanonu, ale dający coś więcej. To na tej płycie mamy mnóstwo skrzących się melodii które są doskonale wkomponowane w brutalne riffy, całość natomiast spina potężny wokal Jana-Chrisa. Ciężar, melodia, brutalność, doskonałe brzmienie - takie komponenty użyte z głową i w doskonałych proporcjach musiały zaowocować czymś nietuzinkowym, niezwykłym, czymś co po tylu latach nadal brzmi świeżo i co ważne, nie zestarzało się praktycznie wcale.

"False" to chyba nie tylko moim zdaniem opus magnum tej kapeli, późniejsze ich dokonania, przynajmniej aż do ich pierwszego rozpadu charakteryzowały się coraz bardziej melodyjnym, lżejszym podejściem do tematu, coraz mniej było w tym death metalu, coraz więcej rocka, czy jak to chcecie nazwać. Podobał mi się jeszcze "Soul survivor" ale lata świetlne go nie słyszałem, nie wiem nawet czy wszystko pamiętam. Po reaktywacji na fali popularności death metalu nagrali przyzwoite albumy, i szczerze je polecam, sam zespół jednak postanowił odejść na zawsze w niebyt i zakończył działalność. Może i dobrze, odeszli z klasą... Tym którzy nie znają tej znakomitej płyty, radzę się za nią rozejrzeć, bo w zalewie tysiąca krążków z taką samą muzyką, znajdziecie tutaj coś co będzie ją wyróżniało spośród innych, a pewnie usłyszycie kilka patentów które z ochotą wykorzystują ich naśladowcy.
Lurtz
postuje jak opętany!
Posty: 573
Rejestracja: 07-11-2012, 22:57

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

25-12-2014, 17:56

Znam od 20 lat i uwielbiam.
kenediusze
weteran forumowych bitew
Posty: 1568
Rejestracja: 21-08-2014, 09:03
Lokalizacja: Electric Ladyland

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

25-12-2014, 20:15

Najlepszy GOREFEST, ścisła czołówka europejskiego death metalu, klasyka gatunku w ogóle - jest sens pisać coś więcej? Zajebisty materiał, z przyjemnością sobie odświeżę, chociaż znam w sumie na pamięć.
Baton na tropach Yeti

You are just a
PART OF ME
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

26-12-2014, 13:43

Wiadomo, piękna płyta i zacna kapela.
535

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

27-12-2014, 09:11

Jedna z ważniejszych europejskich kapel i z pewnością jedna z wyróżniajacych się płyt. Natomiast ja zawsze przypominam o Mindloss. Szaleństwo jakie czai się w każdej jej sekundzie, nie pozwala mi z czystym sumieniem fundować pomnika jedynie False. Gorefest smakuje dobrze w każdych warunkach, a patrząc z perspektywy czasu, można, bez większego ryzyka wybrać dowolne wydawnictwo.
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15002
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

27-12-2014, 09:40

Czekałem aż wypowiesz się o Mindloss ;-) To również bardzo dobra płyta, ale taka bardziej surowa, False to mimo wszystko jednak wyższy poziom. Ale zgadzamy się że Gorefest to jedna z ważniejszych europejskich kapel. Dobrze, że udało mi się ją zobaczyć na żywo, szkoda jednak, że grali wtedy przeważnie numery z "Chapter 13".
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

27-12-2014, 09:45

Ja bardzo długo nie mogłem się przekonać do "Mindloss", dopiero niedawno mi się spodobała. Mam jednak wrażenie, że na tym etapie byli jeszcze zespołem szukającym własnego stylu.
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15002
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

27-12-2014, 09:48

Na False słychać rozwój tego zespołu, lepsze pomysły, lepsze kompozycje, bardziej wyostrzony styl, więcej doświadczenia. Więcej melodii, więcej nośnych patentów, więcej swobody.
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

27-12-2014, 10:02

No i wokale znacznie lepsze. To buczenie z jedynki ma swój urok i pasuje do muzyki, ale jak dla mnie JC dopiero na "False" pokazał klasę.
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15002
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

27-12-2014, 10:05

No tak, ale co się dziwić, po debiucie wiedział już jak użyć swoich strun głosowych zarówno w studiu jak i na koncertach. Warunki do ryku miał, więc tylko je udoskonalił.
535

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

27-12-2014, 10:20

Nasum pisze:Na False słychać rozwój tego zespołu, lepsze pomysły, lepsze kompozycje, bardziej wyostrzony styl, więcej doświadczenia. Więcej melodii, więcej nośnych patentów, więcej swobody.
Nie jestem do końca przekonany, czy "lepsze" znaczy w tym konkretnym przypadku, faktycznie lepsze. Szczerze mówiąc wolę nie mieć wyboru między Mindloss, a False. Natomiast ogólnie zgadzam się z powyższym. False to rozwój i jednocześnie bardziej cywilizowane oblicze Gorefest. Bardzo pewny krok naprzód, bez zrywania sobie ścięgien i przekraczania Rubikonu. Jedna i druga płyta to solidny metalowy wpierdol i nic już tego nie zmieni.

Poza tym słuchając wersji z demówek, mam nieodparte wrażenie, że brzmią one lepiej. Warto po to sięgnąć. Nie wiem, może to kwestia poznawania Mindloss z gównianej pirackiej kasety i siedzi mi to w głowie, bo jak włączę CD to różnica nie jest tak drastyczna. Tak, czy owak. Surowizna Gorefest podoba mi się przynajmniej tak samo jak dojrzalsze oblicze tego zespołu.
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15002
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

27-12-2014, 10:22

A późniejsze, lżejsze nagrania? Traktujesz z przymrużeniem oka, słuchasz raz na ruski rok, czy udajesz, że nie istnieją?
535

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

27-12-2014, 10:31

Słucham z mniejszą częstotliwością. Na początku miałem z tym jakiś tam problem, bo okres był burzliwy, ale tak jak napisałem, obecnie podchodzę do tego bez żadnej niechęci i bez bólu w kroczu, włączę sobie cokolwiek z ich dyskografii. Oczywiście nie muszę mówić, że dwie ostatnie podobają mi się bardzo.
Nasum
Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
Posty: 15002
Rejestracja: 21-01-2011, 11:12

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

27-12-2014, 10:52

535 pisze: False to rozwój i jednocześnie bardziej cywilizowane oblicze Gorefest. Bardzo pewny krok naprzód, bez zrywania sobie ścięgien i przekraczania Rubikonu. Jedna i druga płyta to solidny metalowy wpierdol i nic już tego nie zmieni.

Otóż to, to naturalny rozwój bez ogłaszania tego światu, bez trailerów, bez nadmuchanych potworów, bez makijaży i specjalnych wdzianek na scenie, bez fajerwerków i ognia - po prostu zwykli chłopcy zamknęli się w sali prób i nagrali to, co w danej chwili mieli najlepszego do zaoferowania. Bez spiny. Brakuje obecnie takich płyt. Być może w tym też tkwi siła i ponadczasowość tego materiału.
Heretyk
mistrz forumowej ceremonii
Posty: 9022
Rejestracja: 03-12-2007, 14:06
Lokalizacja: beskidy

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

27-12-2014, 11:06

bardzo lubię, ale nie klęczę
Awatar użytkownika
ultravox
zahartowany metalizator
Posty: 5081
Rejestracja: 31-08-2006, 23:09

Re: GOREFEST - FALSE ( 1992 )

27-12-2014, 11:08

535 pisze: Poza tym słuchając wersji z demówek, mam nieodparte wrażenie, że brzmią one lepiej. Warto po to sięgnąć. Nie wiem, może to kwestia poznawania Mindloss z gównianej pirackiej kasety i siedzi mi to w głowie, bo jak włączę CD to różnica nie jest tak drastyczna.
O ile dobrze pamiętam płyta brzmi trochę bardziej "plastikowo" niż demówki, więc faktycznie coś jest na rzeczy.
ODPOWIEDZ