http://muzyka.onet.pl/10179,1769786,newsy.html
Nosz kurwa...
Pewnie niewiele osób na tym forum kojarzy kto to. Ci, co powinni skojarzyć zapłaczą razem ze mną, ci, co chcą dopiero poznać ( szkoda tylko, że w takich okolicznościach ) to proszę tu: http://www.myspace.com/esbjornsvenssontrio i tu: http://www.est-music.com
no szkoda straszliwa...
Esbjörn Svensson nie żyje
Moderatorzy: Heretyk, Nasum, Sybir, Gore_Obsessed, ultravox
- Brzachwo Wój
- w mackach Zła
- Posty: 869
- Rejestracja: 30-08-2004, 12:21
Esbjörn Svensson nie żyje
Ludwiku Dorn i Sabo, nie idźcie tą drogą !!!
- Skaut
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7410
- Rejestracja: 27-03-2004, 13:19
Re: Esbjörn Svensson nie żyje
Uwielbiam! Znam trzy plyty "Seven days of Falling" , "Strange Place For Snow" i "Viaticum", ktore po prostu jest niesamowitym przezyciem (z genialnym "Letter From the Leviathan", ktore powoduje u mnie gesia skorke, za kazdym razem kiedy tego slucham).Brzachwo Wój pisze:http://muzyka.onet.pl/10179,1769786,newsy.html
Nosz kurwa...
Pewnie niewiele osób na tym forum kojarzy kto to. Ci, co powinni skojarzyć zapłaczą razem ze mną, ci, co chcą dopiero poznać ( szkoda tylko, że w takich okolicznościach ) to proszę tu: http://www.myspace.com/esbjornsvenssontrio i tu: http://www.est-music.com
no szkoda straszliwa...
Naprawde wielka szkoda.
Coś tam było! Człowiek!
- 4m
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1277
- Rejestracja: 01-01-2008, 12:01
- Lokalizacja: z pyłów, energii, świateł i cieni...
Re: Esbjörn Svensson nie żyje
Fuck.
from the thunder
and the thought
and the chaos
that free the form
and the thought
and the chaos
that free the form
- Riven
- Biały Weteran Forume Tańczący na Kurhanach Wrogów
- Posty: 16717
- Rejestracja: 27-05-2004, 11:15
- Lokalizacja: behind the crooked cross
- Kontakt:
Re: Esbjörn Svensson nie żyje
wlasnie zaczynam poznawac muzyke EST i jestem po prostu wstrzasniety.
LEUCOCYTE to cos niesamowitego. piekny, szlachetny jazz, ktory powoli przeistacza sie w totalna jazde z eksperymentalna elektronika, nie tracac przy tym ani troche na spojnosci i autentycznosci. wszystko tu jest na najwyzszym poziomie, perfekcyjny fortepian, bardzo interesujace partie kontrabasu, doskonala perkusja i wreszcie elektronika (sprzezenia daja niespotykany efekt i rewelacyjnie buduja napiecie). moze to troche na wyrost, ale mysle, ze mozna powiedziec o spotkaniu Jarretta (ze wskazaniem na Trio, ale sa tez momenty rodem z Wiednia \m/) ze Stockhausenem .
jedna z plyt, ktorym daje 10/10 po polowie przesluchania, bez ryzyka, ze do konca odsluchu spadnie o choc jeden punkt. sprawdzcie.
bardzo szkoda czlowieka.
p.s. wiem, ze niektorych slowa "jazz" i "elektronika" specjalnie nie zachecaja, ale sadze, ze kazdy powinien dac tej plycie szanse. jest niesamowicie dynamiczna i intensywna, nie ma tu miejsca na jakies nudne, pretensjonalne eksperymenty, ktore docenic moga tylko openmindowe cioty
p.s.2. fani Perdition City musza to miec. wiem, ze jest to dosc dalekie skojarzenie, ale jestem pewien, ze jesli ktos lubi PC to to tez mu podejdzie. i to bardzo.
this is a land of wolves now
- Maleficio
- zahartowany metalizator
- Posty: 5311
- Rejestracja: 13-11-2005, 14:38
- Lokalizacja: Sjakk Matt Jesu Krist
- Kontakt:
Re: Esbjörn Svensson nie żyje
o shit, tragedia na calego....
- Skaut
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7410
- Rejestracja: 27-03-2004, 13:19
tak tylko przypomnę, że "Leucocyte" to jedna z najlepszych płyt roku 2008. Zwłaszcza wieńcząca płytę tytułowa tetralogia, to gotująca się mózgu szlachetna mieszanka improwizowanego noise-jazzu, (ten noise to przy "Mortem") ale w bardzo klasycznych tonacjach. Stopniowanie atmosfery w "Ab Initio" jak u Hitchcock'a. Zwieńczenie płyty faktycznie może przypominać "Perdition City" (ale tylko ostatni utwór). Jest wybitnie, ale i smutno zarazem, że Svensson już nic więcej nie nagra.
Coś tam było! Człowiek!
- Wódz 10
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2028
- Rejestracja: 15-12-2006, 20:44
Re: Esbjörn Svensson nie żyje
Wnioskuję, że ten rzeczony Leucocyte to rzecz odmienna od Seven Days Of Falling z 2003? Bo ten z kolei mnie wręcz uśpił - taki easy listening...
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
And the intricacies of the machines that make it possible
- Skaut
- mistrz forumowej ceremonii
- Posty: 7410
- Rejestracja: 27-03-2004, 13:19
no to raczej nie jest na sen Śmiem twierdzić, że to chyba najbardziej nieprzewidywalna płyta jaką Svensson wydał. Być może dlatego, że rzekomo z tej sesji improwizacyjnej wybrali na płytę znikomy procent. "Leucocyte" zdecydowanie nie jest na jedno przesłuchanie. A sama struktura albumu nie jest tak "oczywista" jak na poprzednich. Oczywiście rekomendacja zbędnaWódz Dziesięć Niedźwiedzi pisze:Wnioskuję, że ten rzeczony Leucocyte to rzecz odmienna od Seven Days Of Falling z 2003? Bo ten z kolei mnie wręcz uśpił - taki easy listening...
Coś tam było! Człowiek!
- Wódz 10
- rasowy masterfulowicz
- Posty: 2028
- Rejestracja: 15-12-2006, 20:44
Re:
No to sprawdzę w takim razie.Skaut_Kwatermaster pisze:no to raczej nie jest na sen Śmiem twierdzić, że to chyba najbardziej nieprzewidywalna płyta jaką Svensson wydał. Być może dlatego, że rzekomo z tej sesji improwizacyjnej wybrali na płytę znikomy procent. "Leucocyte" zdecydowanie nie jest na jedno przesłuchanie. A sama struktura albumu nie jest tak "oczywista" jak na poprzednich. Oczywiście rekomendacja zbędnaWódz Dziesięć Niedźwiedzi pisze:Wnioskuję, że ten rzeczony Leucocyte to rzecz odmienna od Seven Days Of Falling z 2003? Bo ten z kolei mnie wręcz uśpił - taki easy listening...
I dream of colour music,
And the intricacies of the machines that make it possible
And the intricacies of the machines that make it possible
- mad
- weteran forumowych bitew
- Posty: 1609
- Rejestracja: 20-05-2007, 16:28
- Lokalizacja: Wielkopolska
Re: Esbjörn Svensson nie żyje
Słyszałem kilka płyt. Podobały mi się klimaty, aranżacje, feeling. Kompozycje tez niczego sobie. Co do samych improwizacji - tutaj miałbym najwięcej zastrzeżeń. Trudno mi ocenić - nie przesądzam tego - na ile są natchnione, a na ile precyzyjnie zaplanowane. To w ogóle problem dyskusyjny w jazzie.