Strona 1 z 1
FENNESZ
: 28-02-2008, 10:21
autor: Vvi sect (in)
Facet jest z Austrii , rzeźbi już od pewnego czasu w eksperymentalnej elektronice,choć to określenie chyba nie wystarzcza,rozpiętośc stylistyczna miejscami
bardzo duża -od luźnych podkładów klawiszowych,jazzujących z lekka motywów po wyborny IDM.pyszności.Mam (niestety) tylko jedna jego płytę -Endless Summer-muzyka bardzo piękna i bardzo wymagająca.POLECAM
Czy ktoś słyszał?Czy Hotel Paral.lel jest równie dobry?
Kto sie wybiera na koncert Fennesza z M.Pattonem ?

Re: FENNESZ
: 28-02-2008, 11:38
autor: Grindead
Hotel Paral.lel jest ok, dobrze sie slucha, ale nie ma startu do "Endless Summer" i "Venice", ktore sa jego najlepszymi solowymi plytami. Z kolaboracji najbardziej pasuje mi muzyka stworzona z Ryuichim Sakamoto.
Jednak najlepszym kawalkiem muzyki jaki stworzyl znajduje sie na koncu plyty "Blemish" mojego muzycznego mistrza - Davida Sylviana - czyli urzekajacy kawalek "A Fire In the Forest".
: 28-02-2008, 20:19
autor: Vvi sect (in)
http://www.myspace.com/fennesz
jak to szło/nieść kaganek oswiaty tak?

: 28-02-2008, 20:59
autor: Mike Patton
Juto będę widział Fennesza w akcji razem z Pattonem

Re: FENNESZ
: 02-01-2009, 15:40
autor: Wódz 10
Posłuchałem Eternal Summer i wiem, że posłucham nie raz, a wiem także iż chętnie kupię na CD.
Co mnie ujęło? Z jednej strony przyjemne, sielankowe, sączące się granie, a z drugiej zgrzytliwe wtrącenia, które z początku mogą irytować, ale później...Całość możnaby przyrównać do zdjęcia letniego krajobrazu z wklejonym, zalegającym elektronicznym złomem gdzieś pod drzewem. Wkręcam się dalej.
Re: FENNESZ
: 03-01-2009, 16:03
autor: grot
Wódz Dziesięć Niedźwiedzi pisze:Posłuchałem Eternal Summer
A nie Endless?
Re: FENNESZ
: 03-01-2009, 16:07
autor: Wódz 10
grot pisze:Wódz Dziesięć Niedźwiedzi pisze:Posłuchałem Eternal Summer
A nie Endless?
Shit. Racja. Chyba jakieś echa Celtic Frost

Re: FENNESZ
: 26-07-2009, 13:42
autor: Wódz 10
Dlaczego nikt mi nie powiedział wcześniej, że Venice jest tak niesamowita? Lejące się ściany abstrakcyjnego szumu, ale zarazem piękne śródziemnomorskie impresje (idealnie muzyka zazębia się z tytułem, okładką, zdjęciami w digipaku). A już przy kawałku z Sylvianem nic nie można dodać. Absolutna perfekcja. Sztywne ramy utworu, przepiękny refren, tekst intryguje (ten fragment o ostatnim papierosie i piciu...). Jestem urzeczony. No dlaczego nikt mi nie powiedział wcześniej, że Venice jest tak niesamowita?